2007-12-14
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| (czytano: 313 razy)
Było w tym cos z szaleństwa- stwierdziłem że zamiast jak człowiek wyspać się, załatwić sobie nocleg w Radomsku, albo przełożyć zajęcia o godzinę zrobię coś innego. Ale po kolei. Wczoraj cały dzień pracowałem w Radomsku. Miałem zajęcia z dziećmi (licealnymi), później nauczycielami a na koniec z rodzicami. Cały bity dzień od ósmej. Niby mogłem sobie darować bieganie, ale wpadłem na inny pomysł. Pojechałem pociągiem do Częstochowy (po drodze trochę się przespałem). Tam spokojnie przebrałem się w ciuchy do biegania i jakieś dziesięć po czwartej ruszyłem trochę pobiegać. Zaliczyłem aleję Najświętszej, Jasną Górę i całą tą okolicę, na koniec (nabiegałem gdzieś tak piętnastkę), dotoczyłem się na dworzec, wziąłem ciuchy i tu było jedyne ups- prysznice były nieczynne.
Ale sam klimat biegania w momencie kiedy zaczyna się dzień, pierwsi ludzie wstają i jadą do pracy to było coś ekstra. Poza tym miasto już trochę przystrojone na święta i zupełnie mi nie znane. Zastanawiam się czy nie jest to jakiś pomysł na zwiedzanie- dojechać gdzieś w środku nocy, przebrać się, pobiegać i dalej. Co prawda w poniedziałek znowu pracuję w Radomsku, ale tym razem to już chyba pobiegam w domu- tak będzie mi łatwiej. Poza tym jednak kiedyś trzeba spać, a zajęcia i tak zaczynam po dziewiątej.
Tym niemniej polecam- bieganie nad ranem w nieznanym sobie mieście- może to trochę niekonwencjonalne, ale zawsze to coś nowego. Inna sprawa że w domu zdarza mi się zaczynać trening o podobnych godzinach. Jeśli mam zajęty cały dzień to czasem tak trzeba.
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora |