2014-11-27
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| czy to szczęście czy zbieg okoliczności (czytano: 437 razy)
Przygodę z bieganiem rozpocząłem 22.11.2013. Jak na razie wszystko idzie w dobrym kierunku. Bieg sprawia już przyjemność. Przez pół roku przekonywałem się do ćwiczeń rozciągających. Dziewięć miesięcy przekonywałem się do ćwiczeń siłowych. Wcześniej szkoda mi było czasu. Teraz dopiero przekonałem się jakie to dobrodziejstwo dla organizmu. Cieszy fakt, że potrafiłem zmobilizować się i w miarę regularnie biegać. Dzięki temu wybiegałem w ciągu roku 2150 km. Planowałem w tym roku przebiec maraton we wrześniu w Poznaniu. Pozostało niestety tylko marzenie. Uważałem, że nie czuję się jeszcze na siłach, a siłą woli trudno byłoby przebiec taki dystans. Jestem niestety realistą. Dzięki mojemu obecnemu trenerowi przyjacielowi z maratonów polskich szkoda tylko, że na odległość, ukierunkował moje dalsze treningi do maratonu, którego debiut będzie na wiosnę przyszłego roku na Orlen maraton. Plan jest i na razie realizowany zgodnie z założeniami od początku listopada. Więc jak dobrze pójdzie pierwsze marzenie w przyszłym roku będzie w końcu zrealizowane. Miało być na 40 urodziny, ale na 41 też może być :). Drugie marzenie to przebiec w tym samym roku drugi maraton nocą. Większość moich wybiegań niestety realizowana jest wieczorem po 21 a nawet po 22. Znalazłem dwa maratony nocne jeden w Bydgoszczy, drugi w Koszalinie. Więc motywacja do kolejnych dalszych przygotowań już jest.
W związku z tym, że miejscowość, w której obecnie mieszkam nie jest liczna. Zacząłem się interesować, czy w historii mieszkańców Gostycyna, ktoś już przebiegł dystans maratonu. Na moje szczęście będę pierwszym mieszkańcem, który dokona tego wyczynu :). W związku z tym zastanawiałem się czy to szczęście, czy raczej zbieg okoliczności. Biorąc pod uwagę ilość osób uprawiających bieganie w mojej miejscowości to uważam, że to raczej zbieg okoliczności. Żal patrzeć na młodzież, której jedyną formą rozrywki jest komputer i ewentualnie przesiadywanie na ławkach w ciągu dnia lub wieczorami i zajadanie chipsów. Mam nadzieję, że z czasem przekonają się do uprawiania sportu, a szczególnie do biegania. Kiedy robię dłuższe wybiegania w niedzielę zauważyłem, że przebiegam obok ulicy Maratońskiej. Więc będę mógł po 26 kwietnia powiedzieć to jest teraz moja ulica :)
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu |