Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA   GALERIA   PRZYJAC. [10]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
osasuna
Pamiętnik internetowy
życie to nie bajka, bieg to zdrowie

Mariusz Urbański
Urodzony: 1974-03-21
Miejsce zamieszkania: Gostycyn
1 / 16


2014-10-27

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
bieg św. Huberta (czytano: 840 razy)

 

W skrócie chciałem opisać V edycję biegu św. Huberta w Tucholi z mojej perspektywy. Biegłem w tym biegu pierwszy raz. Uważałem, że to mój obowiązek startować w biegu jaki organizuje powiat, w którym mieszkam. Kiedy wyjeżdżałem autem do Tucholi temperatura wynosiła -1. Co jakiś czas powiewał wiatr, który wzmagał uczucie zimna. Do Tucholi przyjechałem z rodziną parę minut po dziesiątej. Ilość osób biorących udział w biegu, wolontariuszy w budynku OSiR-u robiło to wszystko na mnie ogromne wrażenie. Odbiór numeru startowego, chipa przebiegło bardzo sprawnie. Tylko osoby, które na miejscu opłacały wpisowe za bieg, no to wtedy kolejeczka była :) i to dosyć spora. Około 10.45 odjeżdżały autokary do Woziwody z biegaczami. Kiedy wysiadłem z autokaru i szedłem około 1-1,5 km do miejsca startu uczucie zimna jakby zostało spotęgowane pewnie to przez drzewa, które zasłaniały słońce i wiejący cały czas wiatr. Już podczas dojścia do startu niektóre osoby robiły sobie drobne przebieżki. Po 11.15 już wszystko zaczęło się na dobre ponad czterysta osób przygotowywało się do biegu. Jedna osoba wówczas zwróciła moją szczególną uwagę. Pan, który nie miał rąk. Raczej miał jedno ramię do którego miał przyczepione etui z telefonem. Nie wiem jaki miał numer startowy, bo to mało istotne, ale uśmiech na twarzy i skupienie na twarzy wzbudziły mój podziw. Innymi osobami, byli Panowie, w krótkich spodenkach i koszulkach. Wówczas uważałem to za szaleństwo, ale po 5 km biegu zazdrościłem im tej decyzji. Co ciekawe nikt nie narzekał na pogodę, że za zimno. W skupieniu wykonywałem rozgrzewkę oraz ćwiczenia rozciągające dla poszczególnych partii mięśni. No i parę minut po 12 zaczęło się odliczanie, wystrzał i start. Z uwagi, że biegam od roku uważałem, że moje miejsce w szeregu jest całkowicie na końcu stawki. Później okazało się to błędem, ponieważ wąskie drogi leśne nie były sprzymierzeńcem do wyprzedzania jeszcze wolniej biegających. Jednak dzięki tej decyzji mogłem obserwować zmagania biegaczy, których mijałem. Jedna osoba wówczas wzbudziła wówczas mój szczególny podziw. Podczas dobiegania do około 6 km mijałem weterana biegów 78 letniego Pana Zbigniewa Wiśniewskiego z Floriana Chojnice. Mając tyle lat co on niejeden dałby sobie spokój ze sportem. Jednak Pan Zbigniew pokazuje, że biegać można w każdym wieku. Zapał z jakim biegł wzbudził mój podziw i szacunek. To Pan Zbigniew jest moim zdaniem niekwestionowanym zwycięzcą tego biegu. Miałem go również okazję spotkać podczas innego biegu im. Kajetana Bągorskiego we wrześniu w Sępólnie Krajeńskim. Mam nadzieję, że Pan Zbigniew nie obrazi się, że go wymieniłem, ale takich „bohaterów” należy przypominać, tak samo jak „Panią z Parasolką”. Niestety nie spotkałem podczas biegu Pana bez rąk, więc był pewnie szybszy ode mnie. Zawsze powtarzałem mojej żonie nie ważny jest wygląd, wiek, bo w bieganiu nie to jest najistotniejsze, ale to jak ktoś przygotowywał się do biegu i ile potu wylewał na treningach. Co do trasy biegu to dystans 10,5 km leśnymi dróżkami przez Bory Tucholskie to coś nie do opisania, to po prostu trzeba zobaczyć. To nic, że miejscami bardzo wąskimi drogami, no ale widoki to wszystko rekompensowały. Dalej to bieg jak każdy inny asfalt, trochę polbrukiem i meta na hali OSiR-u. Moim zdaniem to znakomity pomysł i warty corocznego powtórzenia. Organizacja biegu moim zdaniem na bardzo wysokim poziomie. Zawsze pewnie znajdą się osoby, którym za długo będzie czekało się na prysznic, za długo stały w kolejce po bigos itp. Dla mnie najważniejsze, że syn dostał kolejny medal i teraz biega z tatą wokół piaskownicy na placu zabaw, aby na niego zasłużyć :). Cieszy mnie, że umiłowanie do biegania załapał również mój syn lat 4. Mam nadzieję, że kiedyś razem pobiegniemy w jednym z biegów. Może będzie to Tuchola. Jak mi zdrowie dopisze w przyszłym roku na bank chcę znowu poczuć magię Hubertusa. No i przede wszystkim poprawić wynik, który zawsze mógłby być lepszy :).

Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu







 Ostatnio zalogowani
Arti
01:19
orfeusz1
01:04
stanlej
00:55
Lektor443
00:49
cierpliwy
00:41
fit_ania
00:03
gpnowak
00:00
szyper
23:51
GriszaW70
23:43
mariachi25
22:48
Zedwa
22:41
LukaszL79
22:24
Wojciech
22:18
edgar24
21:46
uro69
21:44
GRZEŚ9
21:44
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |