2014-08-14
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Chudy Wawrzyniec (czytano: 1747 razy)
Po 5 tygodniach od GoralMaratonu ( a w zasadzie ultramaratonu bo ok 53 km) wystartowałem w Chudym Wawrzyńcu na dystansie 50+.
Nie będę opisywał jak mnie ten Chudy sponiewierał, wszak nie jestem masochist±. W najczarniejszych snach nie przewidywałem takiego słabego czasu. Po wodopoju na Przegibku byłem tak doładowany izotonikiem, że odcinek do bacówki na Wielkiej Rycerzowej przeszedłem, może przebiegłem ze 200 metrów, nie więcej. Ale jakie¶ rezerwy miałem, bo już od Rycerzowej każdy zbieg biegłem, czasami nawet przyzwoitym tempem.
Przemy¶lenia z Goralmaratonu zaowocowały zamian± „nerki” na plecaczek. Plecaczek jest jednak lepszym rozwi±zaniem, dobrze dopasowany leży na plecach, nie „obija” niczego, a niestety nerka obci±żona napojami obijała mi biodra.
Zabrałem odpowiedni± ilo¶ć picia i jedzenia. O ile pić się już nauczyłem co kiedy¶ sprawiało mi problemy ( np. RzeĽnik 2010 gdy dowiozłem do przepaku w Cisnej prawie nienaruszony bukłak) to nadal mam problemy z jedzeniem. Miałem żele energetyczne, snikersy, batony musli i kanapki. Kanapki zjadłem , co¶ tam z żeli, natomiast resztę dowiozłem do mety. Musi zacz±ć działać jaki¶ wewnętrzny mechanizm zmuszaj±cy mnie do jedzenia. W czasie pieszych wędrówek w pewien sposób grupa z któr± wędruję wyznacza popasy, w czasie ulicznych biegów punkty odżywcze wymuszaj± w miarę regularne doładowania kaloriami. Na trasie jestem sam, jak nie odczuwam głodu to nie jem, a wysiłek często tak przymula, że głodu się nie odczuwa.
Bieg 7 Dolin miał być najważniejszym tegorocznym biegiem. Będzie tylko sprawdzianem moich możliwo¶ci, sprawdzianem czy nauka nie poszła w las.
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu jacdzi (2014-08-19,09:34): Pasuje tu kilka powiedzen:
Co nas nie zabije to nas wzmocni, czy: Czlowiek sie uczy cale zycie.
|