2014-03-07
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Łamanie barier (czytano: 1558 razy)
PATRZ TAKŻE LINK: http://biegiemw40.pl/bieganie/lamanie-barier/
Nazwa bloga jak wcześniej kiedyś wspominałem nawiązuje do mojego wieku. Zacząłem biegać systematycznie gdy miałem 39 lat i jakoś ta nazwa tak sama się nasunęła. Jednak jest jeszcze jedno podłoże tej nazwy:) Odkąd zacząłem biegać nie tylko dla straty wagi ale przyjemności i wyników pojawiały się granice do przełamania. Pierwszym wyznacznikami były oczywiście biegi na 10 km.
Pierwszy mój bieg na 10 km to był czas ok 1 godziny. Pierwszym startem był bieg w Sadku w 2010 roku i czas 54:22. Start w Sadku był jednym z ostatnich biegów przez kolejne półtora roku. Kiedy w 2012 roku pierwszy raz pobiegłem 10 km treningowo zrobiłem czas 59:53. Od tego czasu systematycznie planowałem sobie zbijanie tego czasu. Pierwszym etapem było zejście poniżej 55 minut. Biorąc pod uwagę, że szybko traciłem wagę i zyskiwałem kondycję nie było to takie trudne. Przełom nastąpił 24 lutego. Od razu bardzo ostro. Na imieniny wybiegałem sobie czas 51:48. W kwietniu biegałem 10 km w czasie 49:58. Nadszedł czas na kolejną granicę. 45 minut.
Do końca roku w startach 4 razy ocierałem się o tą granicę i 3 razy ją przekraczając a kończąc rok 2012 z wynikiem 43:43 wybieganym w Warce. Oczywiste się stało jaki jest kolejny próg. Złamanie magicznej dla wielu biegaczy 40. I świadomość tego, że to raczej ostatnia granica bo nie wiem czy będę chciał biegać szybciej.
Wiedziałem, że nie będzie to łatwe. Dla mnie bieganie w okolicy 43 minut to już naprawdę szybkie bieganie. Ale granice są po to by je przekraczać. Rok 2013 rozpocząłem naprawdę mocno. Pierwszy start w Radomskich Kazikach i czas 42:13 pokazał mi że nie jest tak źle jak myślałem. To już tylko 134 sekundy. Ale tak naprawdę to kosmos. Ale wiedziałem, że się uda. To była kwestia czasu. I drugie podłoże nazwy tego bloga. Zaczął się mój bieg w czterdziestkę. A rok 2013 był do tego rokiem idealnym. 30 sierpnia kończyłem 40 lat. Więc była szansa na połamanie obu 40dziestek. Ale na tym etapie wszystko szło bardzo wolno, tu nie było mowy o urywaniu minut. Zaczęła się walka o każdą sekundę.
3 miesiące zajęło mi urwanie z rekordu 10 sekund. 10 sekund!!! 10 ze 134 które pozostały do urwania. Lekkie załamanie. Jak szybko trzeba biec by urwać kolejne 2 minuty. Przecież ja już nie jestem w stanie biec szybciej. Jednak 2 miesiące później udaje się pobiec ze średnim tempem 4:06, ale nie ma pełnej dychy. Bo w Brodach trasa liczy 9.700 metrów:) Kolejny miesiąc i start w Biegu Kruka przynosi średnie tempo 4:05 i jestem już naprawdę blisko bariery 40 minut. Mijają kolejne 2 miesiące. Bardzo liczę na bieg w Kozienicach. 12 października 2012. Staram się spokojnie podejść do biegu, wierzę w swoje siły i wiem, że jestem wstanie to zrobić. To był dobry bieg, bardzo dobry … jednak nie aż tak dobry. Średnie tempo 4:04 i czas 40:44 . Jest życiówka, ale nie ma euforii. To jeszcze nie dzisiaj. Trzeba pobiec o 45 sekund szybciej. No to może jutro?
Jutro? Jak jutro? Oszalałeś? Kto biegnie bardzo mocny bieg jednego dnia by następnego pobiec kolejny mocny tylko mocniejszy? No moi znajomi powiedzą, że czub ze Skarlandu:)
V Memoriał Krzysztofa Wolińskiego będę długo pamiętał. Z wielu powodów. Bo byłem potwornie zmęczony po biegu w Kozienicach. Bo bieg odbywał się w moim rodzinnym mieście. Mało tego, pętle biegu prowadziły praktycznie pod oknami bloku w którym mieszkam. Jak zwykle gdy biegam z większą grupą znajomych (a tak akurat było tym razem) panowała atmosfera luzu, to było nasze hasło. Biec na luzie i bez napinki. Taki miał być ten bieg, tylko na zaliczenie dystansu. Nie myślałem o czasach, tempie, łamaniu rekordów. To wszystko zostało na trasie w Kozienicach. Miał być luz. Było. Do momentu gdy wystartowaliśmy. Niestety – standardowo dałem się ponieść. O dziwo po pierwszym kilometrze poczułem, że wcale nie jest tak źle. Może to atmosfera miejsca tak zadziałała. A może żona z maluchami i ich doping na każdym kółku spowodowały, że zmęczenie się ulotniło. Z pewnością występ w Koszulce Mocy tez zrobił swoje. Czułem, że bieg jest szybki. Czułem, że może być dobry wynik. Jednak na przedostatnim kółku przebiegając koło żony zawołałem do niej aby na ostanie 50 metrów naszykowała dzieciaki. Córeczka 7 lat i synek 4 lata. Chciałem aby wbiegły ze mną na metę. Wolałem taką chwilkę spokojniejszego finiszu z nimi niż szarpanie ostatkiem sił po wynik.
To naprawdę była piękna chwila:) Ja miałem niesamowitą frajdę, że mogłem przez tą chwilę pobiec z maluchami razem. One chyba zresztą też. Widać to po minach. Każdy zadowolony. Jest i żona uśmiechnięta w tle. Więc biegłem sobie szczęśliwy mając maluchy u boku. Warto było pobiec wolniej te ostatnie metry, ale z nimi. To było piękniejsze niż ta wymarzona życiówka. Dziwne bo chciałem wtedy biec jak najdłużej, przeciągnąć tą chwilę w nieskończoność. Wtedy zerknąłem na zegar. Patrzę na uciekające sekundy i nie potrafię uwierzyć w to co widzę. 39:48 … 39:49 … 39:50 …. patrzę przed siebie i zaczynam się śmiać. NIEWIARYGODNE! Chyba damy radę.
39:51 … 39:52 … Ktoś robi fotkę (można zobaczyć ta chwilę pod linkiem u góry) … 39:53 … 39:54 … jeszcze tylko kawałek … 39:55! Meta!!!
Czas lepszy o 49 sekund od czasu z dnia poprzedniego:) Złamana granica do której dążyłem od 2 lat. Chwila zadumy. Co dalej? Czy chcesz biegać szybciej? Czy chcesz mocniej trenować? Czy jesteś gotowy na to, że czeka cię bardzo ciężka praca by pobić ten rekord. 3 razy tak. Chociaż kolejna granica nie leży o 5 minut w dół. Teraz progi ustawione są co minutę. Ten rok to plan przełamania 39 minut. Widzę szanse na taki czas, chociaż wiem jak ciężko będzie tego dokonać. Ale czym byłoby to nasze bieganie bez ciągłej walki ze sobą i swoimi słabościami?
Dam radę! Tylko kiedy? To dobre pytanie. W niedzielę pierwszy mój bieg na 10 km w tym roku. Da odpowiedź w jakim miejscu jestem po zimowej przerwie od szybkiego biegania. Jak się czuję? W miarę dobrze pomijając standardowe bóle. Czy będzie rekord? Nie wiem:) Ale z pewnością powalczę o dobre otwarcie tego sezonu. Lubię biegać w Radomiu:) Radom 09.03.2014 – Bieg Kazików – już za 3 dni – nie mogę się doczekać.
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu marbial (2014-03-07,13:23): Serdecznie gratuluję:) Bardzo zazdroszczę (łamanie 40-stki to też moje marzenie) i 3mam kciuki za kolejne łamanie rekordów. Ja0306 (2014-03-07,16:04): OD 59 Minut do 39 Minut na 10 i nawet dalej Mierzysz. Brawo! macgar (2014-03-07,17:34): Marcin, patrzę na Twoje rekordy w zakładce i wcale dużo Ci nie brakuje:) Uwierz, że da się to osiągnąć:) Powodzenia.
Tomek, patrząc na Twoje rekordy a szczególnie cele ... zaczyna mnie wszystko boleć ... szacun:) Ja0306 (2014-03-07,19:09): No To co przeczytałem to Motywuje Jeszcze Bardziej. Moje Cele będę osiągał a po tej lekturze jak zdrowie nie zaszwankuje to będę sięgał Jeszcze Wyżej. krunner (2014-03-07,19:50): Od 54:22 do poniżej 40"/10K to naprawdę kawał dobrej roboty. Gratulacje! Wiesz, Skarżyński w swojej książce pisze, że poziom 35"/10K może osiągnąć biegacz amator poniżej 50 roku życia i nie jest poziom, jak się wielu wydaje, wyczynowy, czyli kosmiczny ;-) Cóż, po prostu bardzo trzeba chcieć... Powodzenia! macgar (2014-03-07,20:44): Arek, nie uznaję że to poziom wyczynowy. Ale z pewnością bardzo szybki:) Biegam dopiero 3ci sezon i w tym momencie 35 minut to jakiś absurd dla mnie:D Wiem jak odległa to granica ale ... mam wg Skarżyńskeigo jeszcze 10 lat ... mimo wszystko sporo czasu:D (2014-03-10,07:37): gratulacje, moc jest w Tobie
|