2012-11-14
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Zając i promień słońca (czytano: 848 razy)
PATRZ TAKŻE LINK: http://alexba.eu/2008-10-29/szacunek-i-zaufanie-u-innych/promien-slonca/
Satysfakcja z biegu. Podwójna satysfakcja.
Pierwsza moja przygoda jako prowadzący, zając, pacemaker w zawodach.
Kolega z Tricity Toastmasters zapytał się mnie, czy poprowadzę go na ok. 45 minut. To były jego pierwsze zawody, choć przygotował się do nich solidnie.
Decyzja była jasna dla mnie. Osobna sprawa, że na swoją życiówkę nie liczyłem (a dlaczego to wiecie - kilka nieoczekiwanych przerw od biegania). Stwierdziłem, że jak mogę pomóc to z przyjemnością się zgodziłem. Nie wymagało to ode mnie poświęceń, więc moja odp. była na tak.
Bartosz, bo jego prowadziłem, chciał pobiec na 45 minut. Przed biegiem dzięki uprzejmości klubu biegamyrazem mieliśmy ciepłą szatnię. Szybka rozgrzewka, a w międzyczasie zaliczyłem z sukcesem misję "pakiet startowy dla Kasi". Pomogłem więc i Kasi :)
Z Bartoszem ustaliśmy kilka zasad na bieg i ustawiliśmy się ok. 80-100 metrów od linii startu. Czułem się super wśród tylu biegaczy. Stęskniłem się za tym uczuciem i atmosferą. Mój 1 start w zawodach był pełen błędów. Jak to powiedział mój kolega, najlepiej popełnić je za 1 razem. Cóż, moim zadaniem w niedzielę było nie dopuścić do żadnych błędów u Bartosza.
Podczas biegu biegło mi się bardzo dobrze, ba prosto! Nogi rwały się do przodu i jakbym je popuścił mógłbym osiągnąć czas 42 i coś. Albo bym zatańczył przy muzyce z Biegosfery, bo miałem na to wielką ochotę :D
Tempo równe, czasem lekko przyśpieszałem gdy wyprzedzałem zawodników. Zacząłem ostrożnie, systematycznie wyprzedzając sporo biegaczy przed nami. Zerkałem do tyłu a Bartosz jak cień podążał za mną. Czułem na sobie odpowiedzialność, w końcu mi zaufał. Co jakiś czas upewniałem się, że jest OK. Było OK :)
Od czasu drugiego okrążenia co jakiś czas motywowałem go. No, przynajmniej miałem takie intencje :)
A na finiszu było to co lubię - czyli włączamy 6 bieg, i sprint do mety. Miało być 45 minut, a było 44:08 i 09! :)
A radość Bartosza na mecie - bezcenna :) Dumny z siebie jestem i bardzo się ucieszyłem i cieszę jego sukcesem.
A że, zgodnie z moją zasadą "wnoś promień słońca w życie innych" ala "wnoś pozytywne rzeczy w życie innych"
miałem w tym swój udział: to dlatego czuję podwójną satysfakcją z biegu. Mojego i Bartosza.
To jest wspaniale. Satysfakcja, że przyłożyłem się do sukcesu kogoś (Bartosza), fantastyczne uczucie.
Bartosz! Gratulacje za bieg :)
A o "wnoszeniu promienia słońca w życie innych" poczytacie tutaj:
http://alexba.eu/2008-10-29/szacunek-i-zaufanie-u-innych/promien-slonca/
bo to fantastyczna rzecz powodować uśmiech szczęścia u innych.
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu renia_42195 (2012-11-15,12:48): Gratuluję takiej satysfakcji :) Piotr Fitek (2012-11-17,14:33): renia - dziękuję, trzeba się cieszyć szczęściem i sukcesami innych :) domcab (2014-07-09,15:49): Super :) taki "zając" to skarb w czasie biegu :) Piotr Fitek (2014-07-09,16:14): Dominika, po kilkunastu zającowaniach polubiłem to zającowanie :)
|