2012-09-16
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Kobieta-mentorem mojego biegania (czytano: 1286 razy)
26lat temu po tym jak wygrałem mistrzostwa szkół rolniczych , a potem mistrzostwa LZS woj ostrołęckiego w biegach przełajowych /grałem wtedy jedynie w piłkę nożną podwórkową,pobiegłem w głównych mistrzostwach i przegrałem tylko dlatego,że ambitny wuf-ista na siłę wcisnął mi kolce na nogi, a wcześniej w tym czymś nie biegałem.Miałem prawie 100m przewagi i przegrałem bo ostatnie 500m było po asfalcie.Byłem zbyt zmęczony, aby myśleć i biec poboczem.Żadnym pocieszenie dla mnie na mecie nie było to ,że przegrałem z chłopakiem trenującym od 3 lat.Ja trenowałem ścigając się z końmi na pastwisku lub z psami pilnującymi sady.Na mego wf-mena nie mogłem patrzeć bo to on wymyślił te kolce,a jako wicemistrz województwa zakwalifikowałem się do mistrzostw Polski juniorów młodszych w biegach przełajowych.Okopałem się przed namowami i trzech wf-menów i zarazem trenerów LA mimo namów i grózb zignorowałem.Jak to mówią ,gdzie diabeł nie może tam kobietę pośle.No i porozmawiała ze mną młoda absolwentka AWF-u i trenerka sprinterek ZSZ Przasnysz-Halina G.Przekonała mnie do wartości ,z których wcześniej się śmiałem.Wiem ,że mieszka w Ostrołęcę i na pewno nie wie ,że biegam dzięki jej delikatnej kobiecej perswazji.Po 4latach trenowania pod kątem startów na bieżni przełajów byłem tym znudzony.No i ponownie dałem się jej namówić do startów w biegach ulicznych.Skutek był taki,że w wieku niespełna 19lat zadebiutowałem w maratonie Juranda uzyskując czas 2:56 To zdjęcie to meta biegu Palmiry-Warszawa AWF 25km im. J.Kusocińskiego..Do dziś nie wiem kto je zrobił .... może ona wie
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu |