2012-04-01
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Siesia Eco Run - Chorzów 01.04.2012 - 56:44 (czytano: 1272 razy)
PATRZ TAKŻE LINK: http://www.online.datasport.pl/results555/
Kolejna część moich wypocin na tzw. blogu, od dawna czekałem na kolejny start który miał się odbyć właśnie dzisiaj czyli 01.04.2012 w Chorzowie na 15km trasie (3 pętlex5km), przyznaję trasa do najłatwiejszych nie należała trochę się upociłem wbiegając na 2km podbieg na każdej pętli co dało razem 6km podbiegu na całej trasie do tego śnieg sypiący dość mocno utrudniał bieg nie mówiąc już o wietrze który czasem stawiał zawodnika do pionu. No ale cóż każdy na trasie miał to samo więc szanse były równe od samego początku :)
Wyjazd z Łodzi o 7 rano, noc przespana całkiem średnio (przed zawodami zawsze zbyt często się budzę) dojechaliśmy na 1,5h przed startem więc miałem sporo czasu na rozeznanie się w trasie jak również odbiór pakietu zrobienie rozgrzewki i ustawienie się na linii startu. Już podczas rozgrzewki czułem że marzec zostawił mocno odciśnięte piętno na mojej formie ze względu na niesystematyczne treningi spowodowana różnymi czynnikami (wypadek samochodem, wizyta w szpitalu po zatruciu, problemy żołądkowe) jednym słowem dużo akcentów odpadło psując w pewnym sensie moje przygotowania zimowe. No ale cóż trzeba było sprawdzić jak daleko moja forma uciekła do tyłu, zanim bieg się rozpoczął postanowiłem że pierwszy km może dwa pobiegnę asekuracyjnie by nie "zajechać się", po wystrzeleniu startera ruszyliśmy wydawało mi się że średnie tempo początkowe utrzymuję ale na 1km okazało się po spojrzeniu na zegarek ze było 3:37min/km czyli nie tak jak planowałem.. odrobinkę zwolniłem i okazało się że to chyba dobra decyzja gdyż za zakrętem pojawił się duży podbieg który kosztował wszystkich zawodników masę sił, po pierwszej pętli nie czułem się "wypruty" ale już troszkę podmęczony czułem ze mogę nie utrzymać tempa na pozostałych pętlach, no ale przyjechałem walczyć a przede wszystkim sprawdzić na jakim poziomie jestem w treningu po tych incydentach marcowych prawda?! :>
Po pierwszej pętli byłem 10 z czasem 18:36, po drugiej która okazała się wcale nie wolniejsza niż poprzednia utrzymałem lokatę i troszkę nadgoniłem odstęp do 9 miejsca na 10km miałem czas 37:44, a po piętach ciągle deptali inni zawodnicy dlatego nie miałem zamiaru zwalniać, jak się zmasakrować to na całego!! :P Na ostatnim kółku gdzieś na 2km przed metą pomimo szczerze brakujących sił i łapiącej jakby kolki udało mi się wyprzedzić jedną osobę przede mną i ostatecznie ulokować na mecie z czasem 56:44.
Przyznaję że dużo pracy przede mną bo trzeba nadgonić ten marcowy niefart. Fajnie było pobiec, pościgać się i poczuć ten smak zawodów :)
Kolejne już za dwa tygodnie czyli 15.04 na 10k Adidas Run w łodzi mam nadzieję na czas poniżej 36" ale to się okaże podczas teraźniejszych treningów czy mnie na to stać.
pozdrawiam wszystkich biegających i czytających!!
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora |