2011-12-06
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| maraton Komandosa 2011 (czytano: 1957 razy)
PATRZ TAKŻE LINK: http://www.youtube.com/watch?v=mZOu3lKL1UI
Po raz trzeci stanąłem na starcie Maratonu Komandosa. Po pierwszym starcie powinienem powiedzieć dość, ale coś ciągnie mnie do tego ekstremalnego wysiłku i wrzuciłem ten bieg na stałe do swojego kalendarza.
Drugi raz startuje Zbyszek Firek, niegdyś świetny kix boxer, obecnie trener (chodzę czasem do niego na treningi). Ważenie plecaków, mój waży 10,5 kg. Gosia robi fotki i startujemy! Z przerażeniem uświadamiam sobie, że zapomnałem zaprać ze sobą picie. W Maratonie Komandosa nie ma punktów odżywczych, regulamin zabrania tez podawania zawodnikowi picia na trasie, dopiero na półmetku mozna uzupełnić płyny. Biegnie mi się znakomicie, mam zamiar poprawić swój wynik o 25 minut i czuję, że jest to możliwe. Biegnę z Lacem i mój stary druh ratuje mnie paroma łykami koli. Nagle w środku lasu niespodzianka, Gosia jedzie quadem i robi zdjęcia! Pierwsza połowa 2:44, czuję się świetnie, ramiona od plecaka nie bolą, wojskowe buty mam świetne, żadnych otarć. Dramat zaczyna się na 25 km. Skurcze i ból żołądka są nie do zniesienia, nie pomaga No-spa. Po przeanalizowaniu sytuacji dochodzę do wniosku, że popełniłem szkolny błąd, kupiłem na bieg nie sprawdzone wcześniej w boju żele energetyczne Vitarade (wyczytałem, że sa bardzo dobre). Może też chodziło o to, że żele były bardzo gęste (na pierwszej połówce zjadłem dwa), a ja nie miałem picia i mi posklejały żołądek. Ból żołądka bardzo mnie osłabił i dużo wysiłku kosztowało mnie dotarcie do mety. Jak zawsze meta wynagradza wielki wysiłek, po raz trzeci ukończyłem jeden z najbardziej ekstremalnych biegów w Polsce. Gratulacje od Gosi i współtowarzyszy. 6:10 to dużo poniżej oczekiwań, ale w tej chwili jest dla mnie ważne to, że ukończyłem. Zbyszek tez nie jest zadowolony z wyniku, a więc w przyszłym roku mamy co poprawiać!
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora (2011-12-29,10:34): Drogi Andrzeju, przeczytałem Twój wpis i o ile podziwiam Twój wysiłek w biegacz górskich o tyle udział w tym biegu uważam za absolutny przejaw szkodzenia samemu sobie. Staram się w moim przypadku wychwycić moment gdzie walczę z samym sobą od przypadków , gdzie mając na uwadze swój wiek, zaczynam działać przeciwko sobie.
Pozdrawiam i życzę wielu sukcesów Wam w życiu osobistym i sportowym.
Ela i Ryszard
|