|
| jacek4 Jacek Poręba Nowy S±cz Visegrad Maraton Rytro
Ostatnio zalogowany 2021-05-23,08:57
|
|
| Przeczytano: 696/398088 razy (od 2022-07-30)
ARTYKUŁ | | | | |
|
Cracovia Maraton bez treningu... | Autor: Jacek Poręba | Data : 2012-04-13 | Czy można przebiec maraton bez żadnego treningu? Każdy ma jakieś marzenia do spełnienia, jedni chcą wybudować dom, mieć syna, posadzić drzewo. Ja do tych standardowych marzeń dołożyłem, przebiec maraton.
Wyzwanie nie lada, dla tego kto wie czym to pachnie. W latach szkoły podstawowej trenowałem biegi krótkie, trwało to dwa lata bez większych sukcesów. Moje plany sięgają 17 roku życia, wtedy gdy przychodził wrzesień i słyszałem o startującym maratonie Pokoju, póżniej Warszawskim, odżywały marzenia.
Wtedy gdy standardowe marzenia każdego mężczyzny udało mi się zrealizować, postanowiłem osiągnąć ostatni etap. Nie udało się tego zrealizować od razu, potrzebowałem pięciu lat, bo tyle było edycji Cracovia Maraton, by wysłać zgłoszenie.
Wiosna która poprzedzała maraton była kapryśna i z planowanych treningów nic nie wyszło. Planowałem też jeździć rowerem, ale też się nie udało. Jedyny mój ruch to była przez zimę gra w siatkówkę raz w tygodniu. Mimo, że nie przebiegłem ani jednego kilometra, postanowiłem przebiec Cracovia Maraton w 2005, miałem wtedy 35lat - dobry wiek na debiut maratoński....
Ranny wyjazd samochodem do Krakowa z Nowego Sącza 7 maja 2005. Dotarłem na miejsce startu ok. 7:30. Nie było jeszcze wielu biegaczy, a ja byłem jednym z pierwszych. Jeszcze przed startem powiedziałem żonie, że bieg zajmie mi z 3godz. bo najlepsi biegają 2:20. Spotkałem przed startem dwóch braci z opolskiego, wytrawnych biegaczy i podpytywałem ich o tajniki biegu. Wstyd mi był się przyznać, że nic nie biegałem, więc powiedziałem, że biegam dziesiątki i na tym pozostało.
Strój do biegania miałem taki jaki miałem tzn. buty sportowe dobre na spacery, spodenki, koszulka bawełniana i bluza dresowa. Postanowiliśmy biec razem na ok. 4:30. Po wystartowaniu biegliśmy razem aż do półmetka (czas 2:12), biegło mi się dobrze i nic mi nie przeszkadzało. Schody zaczęły się dopiero póżniej, koledzy pobiegli dalej, a ja walczyłem z powoli przychodzącymi skurczami mięśni nóg.
Wizyta u masażysty na 23km i 27km niewiele pomogły. Do 30km jeszcze jakoś biegłem, ale potem to był tylko marsz bo próba biegu kończyła się kurczem wszystkich mięśni nóg. Od pasa w górę byłem bardzo mocny i zdeterminowany by kontynuować bój. Około 35km przyszła mi myśl, że powinienem w przyszłości przebiec 100 maratonów (może to głupie, bo nie wiedziałem czy jeden ukończę)
W czasie morderczego marszu ani razu nie przyszło mi do głowy by się poddać i zrezygnować (była we mnie wielka siła). Gdy mijałem Zamek na Wawelu byłem pewien że uda mi się ukończyć maraton w wyznaczonym czasie i otrzymam upragniony medal. Wielkim wysiłkiem, czymś co przypominało bieg, minąłem linię mety przy oklaskach paru organizatorów. Niespodzianka na mecie, nie zawisł mi medal na szyi bo ich zabrakło, wielki ból i rozczarowanie, co ja pokaże żonie i synom w domu!
Dzięki Bogu na mecie - czas 5:18,57, miejsce 855, tj. 5 od końca, tych którzy zmieścili się w limicie 5:30. Potwornie zmęczony idę na masaż, ledwo się z niego zwlekam, zrywa się wichura a ja z wielkim trudem przebieram się, jem posiłek, a następnie rozmawiam z osobami, które się nie zmieściły w limicie czasu bądź w samym rynku zrezygnowały.
Szczęśliwy, bo ukończyłem maraton, zawiedziony bo nie mama medalu, mam do pokonania spory kawałek drogi na zmęczonych nogach do samochodu. Wychodząc z rynku widzę jak odjeżdża Robert Korzeniowski – przeszła mi myśl może poprosić to mnie podwiezie, ale zrezygnowałem. Chodem kaczora może innym, z torbą na ramieniu z rynku na Błonia docieram potwornie zmęczony. Wracam autem do rynku, załatwić jeszcze mały interes przy okazji (produkuje pamiątki sprzedawane w Sukiennicach)
Rodzina w domu wita mnie z radością, w drzwiach jest transparent witający maratończyka! Następne dni to nauka chodzenia, wielki ból nóg smarowanie maściami przeciw bólowymi, schody było mi przez dwa tygodnie ciężko pokonywać. Miałem też przez parę dni podwyższoną temperaturę ciała oraz dreszcze. Dopiero po paru tygodniach odbieram zasłużony medal, mogę teraz pochwalić się rodzinie.
Po dwóch tygodniach zaczynam trenować, ubieram dumny koszulkę z maratonu i biegam po wałach Kamienicy. Od tamtej pory przebiegłem 25 maratonów, 13 półmaratonów i kilkadziesiąt krótszych biegów. Moje życiówki to maraton: 2:50,39, półmaraton: 1:20,07, 10 km: 36,56
Jeżeli ktoś biega, trenuje, i mówi mi "nie wiem czy uda mi się przebiec maraton" – daję mu siebie za przykład. W wielu przypadkach skutkuje, i koledzy decydują się z nim zmierzyć. Obecnie należę do Stowarzyszenia Visegrad Maraton Rytro, z którym jeździmy na różne imprezy biegowe w kraju i za granicą. Wielkim sukcesem biegaczy są organizowane od sierpnia 2010 piątki biegowe w Nowy Sączu, które skupiają ponad 20 biegaczy i grono cały czas się powiększa - strona biegaczy www.nsrunners.pl
Moje dotychczasowe doświadczenie pozwala mi stwierdzić - by przebiec maraton trzeba trenować, ale da się to też zrobić bez treningu. Czego nie polecam :-) |
| | Autor: tomaszbartkiewicz, 2012-04-16, 23:42 napisał/-a: Ja powiem szczerze że jeszcze nic nie pobiegłem, ale w tym roku planuję coś pobiec.. Narazie prywatnie biegałem dystanse różne maksymalnie 25km. Uważam że różni są ludzie różne oczekiwania.. Lepiej przygotowany ma inny cel obrany i gdy go osiągnie to jest to dla niego sukces, i ten totalny amator ma inny cel gorszy lecz równie trudny do osiągnięcia jak na jego możliwości , i jeśli mu się uda to osiągnie podobny stan "zwycięstwa".
Do czego zmierzam - że bieganie jest dla każdego i najważniejsze w nim jest to że powoduje to że jesteśmy zdrowsi i wyznaczamy sobie nowe cele, a poprzez wysiłek i pracę jaką w to się wkłada można lepiej zrozumieć innego zawodnika i bardziej go szanować.
Licytowanie się nie ma kompletnie sensu. | | | Autor: Zikom, 2012-04-17, 12:55 napisał/-a: Nie brałem udziały w tych o które prosisz, o Rzeźniku też nie napiszę bo to ultramaraton (bardzo mi się podobał).
Moja klasyfikacja bez uwzględnienia warunków pogodowych (od najtrudniejszego):
1. Coral Maraton
2. Visegrad Maraton
3. Poznań Maraton
4. Warszawa Maraton
5. Cracovia Maraton
6. Wrocław Maraton (ten niestety nieukończyłem, ale może kiedyś jeszcze mi się uda tam pobiec)
7. Radom Maraton | | | Autor: toRUN, 2012-04-17, 13:25 napisał/-a: medal jak medal, ale sam bieg jest za..rąbisty ;) | | | Autor: olek, 2012-04-17, 19:47 napisał/-a: Fajna historia.Moja jest podobna- Poznań Maraton 2006.Stwierdziłem,że dla wysportowanego 40.latka(siatkówka,squash,tenis,badminton)takie 42,195 to powinno być zajęcie na 3:30.Na 23.km zaczęły się schody.Ponieważ czas założony był gorszy od Twojego, skończyłem z czasem 4:12.Pozdrawiam Rytro-byłem trzy razy (2009,2010,2011) | | | Autor: marcin m., 2012-04-17, 23:19 napisał/-a: ...a ja mam do Ciebie prośbę :o)
napisz sam od siebie - jaka jest skala trudności Bałtyckiego Maratonu do innych maratonów jakie do tej pory biegałeś! ;p
z góry dzięki
p.s. w tym roku biegnę XXX Wrocław Maraton - a więc będę miał kolejną skalę porównawczą :o) | | | Autor: marcin m., 2012-04-17, 23:34 napisał/-a: lista startów i wyniki imponujące! :o)
szczery szacun dla Ciebie!
pozdrawiam biegowo - Marcin
p.s. pewnie kiedyś się spotkamy, a już na pewno będziemy gdzieś się mijać na biegowych trasach! ;D | | | Autor: kos 88, 2012-04-18, 08:39 napisał/-a: I Ja jestem tego przykładem, , bo trudno za przygotowanie uznać 5 "treningów" po 5 - 8 km. na 2 tygodnie przed maratonem /bo właśnie wtedy podjąłem decyzję o starcie/ , i tak właśnie ukończyłem swój pierwszy MARATON POKOJU w WARSZAWIE.
Jedna jest tylko zasada i bardzo ważna zacząć bieg bardzo wolno , dużo wolniej niż nakazuje rozsądek, starać, na punktach z wodą trochę się napić ... potem trochę porosciągać przjść jeszcze kilkadziesiąt metrów i dalej biec aż do następnego punktu z wodą. Tak radzili przed startem Pan Zbigniew ZAREMBA i Ś.P. Tomasz HOPFER.
Oczywiście nie polecam tego typu wyzwań ale jak ktoś bardzo chce to podpowiadam - jest to możliwe !!!
I o ile Mój przykład może nie być zbyt dobry wszak byłem wtedy dużo ,dużo młodszy to proszę pooglądać sobie wyniki z I MARATONU POKOJU.
Wystartowało prawie 2 tys. Osób, z tego przygotowanych mogło być może ze 20 procent. i to w bardzo różnym wieku.
A Kto "normalny" biegał w ciągu dnia po ulicy czy w lesie. Jedynym tłumaczeniem było to że jest Zawodnikiem jakiegoś klubu i trenuje ... , no a co mieli powiedzieć Ludzie trochę starsi ???
A mimo wszystko znakomita większość z tych którzy wystartowali z pod stadionu X - lecia dobiegła do mety !!! | | | Autor: toRUN, 2012-04-18, 08:59 napisał/-a: Z wszystkich 7 jakie do tej pory ukończyłem, Bałtycki Maraton był na pewno najtrudniejszym i nie tylko ze względu na czas przebycia ;) Zdecydowałem się biec boso i od nawrotu, ze względu na stan stóp, musiałem, prawie do samej mety, maszerować. Byłem w tym dniu i w tych warunkach przygotowany na złamanie 4h i ten cel chcę osiągnąć w tym roku. Dodam, że po przekroczeniu mety wylądowałem w karetce ;)
Jednak najtrudniejszym biegiem dla mnie był półmaraton w ramach Mistrzostw Europy w Biegu Pustynnym. Te góry piachu i upał.. | | | Autor: marcin m., 2012-04-18, 22:23 napisał/-a: biegnąc w I edycji Bałtyckiego Maratonu po 10-kilometrach buty miałem przemoczone, a w środku zalegało conajmniej kilogram mokrego piasku :o)
...wtedy zdecydowałem się jednym ruchem zdjąć buty i już od 10 kilometra biegłem w samych skarpetkach :o)
biegnąć w II edycji Bałtyckiego Maratonu od samego startu zdecydowałem się biec w samych skarpetkach i uważam, że to jest najlepsze rozwiązanie!
w tym roku w III edycji Bałtyckiego Maratonu postąpię tak samo i spróbuję w końcu pobiec poniżej 5h ;DD | | | Autor: Remi17, 2012-04-21, 17:42 napisał/-a: Zacząć w wieku 35 lat biegać i później osiągnąć takie wyniki "2:50,39, półmaraton: 1:20,07, 10 km: 36,56", szok, dla mnie te czasy to póki co sfera marzeń. | |
|
| |
|