Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [41]  PRZYJAC. [96]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
kasjer
Pamiętnik internetowy
miałem szczęście...

Grzegorz Perlik
Urodzony: 1955-11-18
Miejsce zamieszkania: Bydgoszcz
126 / 129


2022-03-06

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
...przed wojną, po wojnie… (czytano: 1418 razy)

 

...przed wojną, po wojnie…

“W tym domu przed wojna mieszkał krawiec Płotka”
“To było zaraz po wojnie, ale nie pamiętam w którym roku”

Mama i tata nie żyją już wiele lat. Nie wiem, już nie pamiętam, czy takie zdania padły z ich ust, ale mogły. Tata urodził się w 1920, mama w 1925. Takie powiedzenie “przed wojną”, “w czasie wojny”, “po wojnie”, stawiało opisywana historię w odległej przeszłości. Zamkniętej przeszłości. Zakrytej mgłą niechęci wracania do tamtych czasów.

Na cmentarzu w rodzinnej wsi mojej mamy jest grób babci i dziadka. I symboliczne małej Janinki i Hieronima, o którym mama zawsze mówiła Roniś. Janinka zmarła przeżywszy kilka miesięcy. Zmarła gdzieś w okolicach Bełżca, dokąd babcia uciekała przed wojną. Uciekała sama z siedmiorgiem dzieci, bo dziadka hitlerowcy aresztowali pierwszego dnia tej wojny. Roniś zmarł w Berlinie na gruźlicę. Przeszedł obóz w Sztutowie, potem był robotnikiem przymusowym.

Takie historie dla mojego pokolenia były tylko opowieściami, a różniły się od tych z powieści i książek historycznych, że opowiadali je naoczni świadkowie. Wydawało się, że jeszcze 2-3 pokolenia i “przed wojną” i “po wojnie “ staną się tożsame z “p.n.e” i “naszej ery”.

Tak miało być…

Pobiegłem dzisiaj w Białych Błotach pod Bydgoszczą w Biegu Solidarności z Ukrainą. Bieg zorganizowany spontanicznie. Przewidziany na 200 osób rozrósł się do ponad 500. Celem biegu było wyrażenie wsparcia dla Ukraińców. Nie tylko duchowego, ale też materialnego. Zbierano pomoc rzeczową i finansową.
Bieg poprzedziła minuta ciszy, wycie syren i odegranie hymnu Ukrainy.

Bieg był na 10km i 5km. Byli też kijkarze. Każdy z niebiesko-żółtą opaska na ramieniu. Trasa prowadziła przez las. Trochę piachu, trochę trawy. Już przed startem umówiłem się młodą biegaczka, Olą, że biegniemy razem tempem ok 5:50. To na dzisiaj na miękkich trasach dla mnie tempo mocne. I biegliśmy tak, ale nie razem. Ja ciągle za malutką Olą. To ona dyktowała tempo, a ja starałem się nie zostawać w tyle wiecej niz 2-3 metry.

Biegliśmy w czasie, który zapamiętamy jako ten “w czasie wojny”. Nie u nas ta wojna, ale ożywiła to pojęcie w naszych umysłach. Niepokój, strach, niepewność jutra.

Ola z kilometra na kilometr zwiększała tempo. Widocznie mamy podobny styl biegania - negative split. Ostatnie kilometry już dużo poniżej 5:40. Czas na mecie niecałe 55 min trochę promocyjny, bo trasa był krótsza o około 300m. Dla mnie ważniejsze, niż czas było średnie tempo - 5:40/km. Dawno już tak nie biegałem.

Mój ostatni wpis na blogu już pokrył kurz. Nie miałem o czym pisać. Nie lubię narzekania, a ostatnie dwa lata były nieudane biegowo. Długotrwała kontuzja prawego kolana. Potem COVID, którego nie przechodziłem, ale szczególnie drugie szczepienie bardzo mnie osłabiło. Ten czas nie był bieganiem, a raczej walką, żeby w nim wytrwać.

Ten bieg w Białych Błotach tchną nadzieją, że jeszcze pobiegam. Że jeszcze powalczę o mój życiowy cel jakim jest przebiegnięcie 40.000km, czyli długość równika.

Tylko czy jeszcze zdążę? Czy takie myślenie ma jeszcze sens, jeśli za najbliższą granicą wojna, a za dalszą granicą żyją ludzie, którzy ją bezwolnie wspierają? Jaka przyszłość czeka moją młodą towarzyszkę biegu Solidarności z Ukrainą?

Mam nadzieję, mam w sobie wiarę w to, że tak się nigdy nie stanie. Że Ola i jej rówieśnicy nie będą kiedyś opowiadając historię swojego życia mówili

…przed wojną, po wojnie…



Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


Honda (2022-04-13,12:16): Od dawna już nie udzielam się na tym portalu, od dawna nie czytam blogów, a swój ostatni wpis dodałam.... 7 lat temu. Dziś weszłam i w powiadomieniach zobaczyłam nowy wpis kasjera. Przeczytałam. Uśmiechnęłam się dusząc w sobie jednocześnie łzy. Moi dziadkowie również przeżyli dwie wojny; prababcia, która dożyła 99 lat zawsze mówiła nam, że to straszne okrucieństwo. Ja, mając wtedy 6-7 lat nie byłam w stanie sobie tego wyobrazić. I dziś, mając 26 lat ciężko jest mi to przyswoić, ciężko zrozumieć, ciężko się w tym odnaleźć. "Po wojnie" i "przed wojną" powinno być zarezerwowane do tych strasznych lat z ubiegłego wieku. Niestety jest obecne w naszym życiu dziś... kilka dni temu dowiedziałam się o śmierci męża kobiety, którą przyjęła pod swój dach moja siostra. Mimo, że go nie znałam, nie mogę sobie z tym poradzić, widząc ból pani Alony. Życie męża zostało drastycznie przerwane, zabierając jednocześnie ze sobą kawałek życia jej, jej córce i synowi... nie wiem, w jakich czasach będę żyła, czy kiedyś będzie jeszcze normalnie...? Czy świat stanie się tak piękny, jak flaga Ukrainy - u góry bezchmurne, błękitne niebo, na dole dojrzałe zboże? eh...







 Ostatnio zalogowani
chris_cros
19:28
stanlej
19:27
Komancz
19:17
CZARNA STRZAŁA
18:38
Bibol
18:16
Pawel63
18:00
VaderSWDN
17:59
smszpyrka
17:20
42.195
17:14
platat
17:11
anielskooki
17:00
kwierzba
16:53
szakaluch
16:53
olos88
16:41
uro69
16:40
adam71
16:31
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |