2022-01-30
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Bieganie ze wspomaganiem (czytano: 1215 razy)
W sezonie zimowym zwykle najbardziej wyczekuję wyjazdu na narty. Białe szaleństwo ogarnia mnie na kilka dni i ładuje moje baterie na długi czas, aż do wiosny. W tym roku jednak nie zaplanowałam dłuższego wyjazdu, kilka pojedynczych wypadów na pobliskie stoki, jakoś to rekompensowało, jednak kiedy zaczęły się ferie, trochę zatęskniłam za emocjami jakie dają zjazdy w górach. Skoro jednak nie mogłam tego zrealizować, to wpadłam na pomysł, by tym razem spróbować czegoś nowego, co łączy narty i bieganie, czyli biegówki. Miałam kiedyś biegówki na nogach, ale było to lata temu w szkole w Zakopanem. Obejrzałam więc krótki filmik instruktażowy, jak poprawnie biegać, a właściwie czego nie robić w trakcie jazdy i bardzo wzięłam to sobie do serca. Wyszłam też z założenia, że postaram się wykorzystać to, co już mam: moje doświadczenie biegowe, kondycję i ubranie, bo na szczęście biegowe ciuchy pasują do tego sportu idealnie.Trasy na biegówki znałam właściwie dwie: jedną za sprawą dobrego znajomego, który organizuje Bieg Piastów i wyświetla codziennie na jednym z portali społecznościowych zachętę: „rzuć wszystko i przyjedź do Jakuszyc”. Jakuszyce to oczywiście raj narciarstwa biegowego, ale ze względu na odległość, wybrałam opcję drugą, czyli trasy pod Mogielicą, na których zapewne trenowała nasza mistrzyni Justyna Kowalczyk. Pogoda nie zapowiadała się dobrze, ale jak to w górach bywa, może się to zmienić w każdej chwili, więc wcale mnie to nie zniechęciło. W wypożyczalni dobrałam cały sprzęt i już na początku pierwsze zaskoczenie: narty biegowe są bardzo lekkie! 3-kilometrowe podejście z nartami od parkingu do początku trasy, nie stanowiło żadnego problemu, potraktowałam ten marsz jako solidną rozgrzewkę. Trasa wokół najwyższego szczytu Beskidu Wyspowego ma ponad 20 km, ale pierwszego dnia nie chciałam planować całego dystansu, wybrałam więc krótszy odcinek „rodzinny” żeby zobaczyć jak mi pójdzie. Pierwsze kilka minut niepewności i szybko przekonałam się, że nie ma w tym nic trudnego, od razu poczułam „wiatr we włosach”, mimo grubej czapki na głowie. Dlaczego ja wcześniej tego nie odkryłam! Cudowne uczucie zanurzenia w leśnym, zimowym królestwie. Biegłam jak zwykle, tylko trochę inaczej, mając małe wspomaganie! Styl klasyczny opanowałam intuicyjnie i myślę, że wyszło mi to całkiem przyzwoicie. Umiarkowane zmęczenie, radość z każdej mijającej godziny, z każdego pokonanego kilometra, tego mi było trzeba. Następnego dnia przejechałam 23 km, na krótkim odcinku podejście było dość strome, więc musiałam zdjąć narty, ale warto było trochę się powspinać, by z Polany Stumorgowej ujrzeć piękną panoramę Tatr.
Jazda na biegówkach okazała się niebywałą przyjemnością, którą na pewno będę jeszcze powtarzać, dostrzegłam też dodatkowe zalety tego sportu: jest tanio, ekologicznie, nie marznie się w kolejce na wyciągu, a w dodatku upadki nie są bolesne:-)
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu paulo (2022-01-31,08:59): Super sprawa! "Zazdraszczam" Ci :) Gdybym miał góry "pod ręką" też bym pewnie spróbował. U nas, na nizinie śniegu co roku jak na lekarstwo, więc ten sport odpada, ale może jeszcze kiedyś spróbuję :) aspirka (2022-01-31,13:05): Fakt Paulo, ja mam łatwiej i bliżej w góry, ale jak dobrze posypie, to coś na pewno w okolicy znajdziesz, choćby Wielkopolski Park Narodowy, tam na pewno da się pojeździć! paulo (2022-01-31,14:50): Wiesz co, chyba mnie przekonałaś :) Co mi szkodzi mieć w garażu jakieś biegówki, które będą czekały na okazję :) Mam nadzieję, że jeszcze Tobie się pochwalę :) DamianSz (2022-01-31,21:09): Upadki bywają bolesne, ale pewnie na razie biegasz po plaskim. Reszta się zgadza. Ja do tej pory tylko raz zaliczyłem w tym sezonie Magurkę gdzie są dobrze przygotowane trasy i wypożyczalnia u góry ;-) Polecam. aspirka (2022-02-01,08:41): Mam nadzieję Damian, że tych bolesnych upadków wiele nie będzie. Na początek na pewno będę wybierać mniej strome trasy, a Magurka brzmi zachęcająco! kokrobite (2022-02-01,21:41): Brawo :-) Przyjedź do jakuszyckiego raju! 4 godziny autem do raju to nic. Biały dywan czeka. aspirka (2022-02-02,08:32): Leszku, już bardziej zachęcić mnie nie możesz, liczę wtedy na Twoje towarzystwo:-) kokrobite (2022-02-02,17:23): Wspaniale! Wprowadzę Cię do raju. Będziemy jak Adam i Ewa, ale na biegówkach :-))
|