2019-12-28
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| 25.12.2019-26.12.2019 Na Kudowę Zdrój! Wreszcie.. (czytano: 492 razy)
25.12.2019-26.12.2019 Na Kudowę Zdrój! Wreszcie..
06.04.2019 powstaje ParkRUN Kudowa Zdrój w Parku Zdrojowym, cały jednak czas zwlekam z wybraniem się a to Plan Treningowy a to Starty a to budżet na Bieganie.
Na 26.12.2019 na Edycję dodatkową w Boże Narodzenie się wybieram, tym bardziej że w tym roku szerzej Rodzinnej wizyty na Podlasiu nie ma, zmiana jakiej jeszcze nie było, z Rodzicami spędzam poza tym prawie wszystkie dni w roku.
25.12.2019
Pobudka w odpowiednim momencie i wszystko ok, jazda na Dw.Zachodni po prostu 136 po dojściu, jednak skoro to 25.12 to zastanawiam się czy ten kurs rzeczywiście jeździ, bilet kupiony, wszystko na stronie flix.bus wskazuje że kurs jest, no i mimo obaw okazuje się że jest też na Dw.Zachodnim w rozkładzie. Nie ma tu takiej tragedii że zasypiam i tracę wszystko biegowe jak 28.12 heh! Na Dworcu zachodnim zmiana taka że wszystkie stanowiska pozbawiono zadaszonych wiat, o hmm, przebudowa dworca PKS się szykuje? No tutaj nic specjalnego a dalej autokar rusza i z racji że nie wiem czemu niektórzy w biletach mają rezerwację a niektórzy nie co powinni mieć wszyscy albo nikt to 3 różne miejsca zajmuję, na chwili przed odjazdem, potem na odcinku do Sieradza i odcinku dalej. Trasa do węzła Opacz, dalej A2, i A1 do S8, obok Łodzi z pominięciem, tak do Sieradza. Czas zjamuje mi chyba tylko odsypianie i słuchanie radia, poza tym widno zaczyna się po 07:00 w okolicach za węzłem Stryków.
Autokar jest we Wrocławiu 10:10 na dworcu PKS, tutaj dworce PKS i PKP są naprzeciw siebie, uciążliwe jest trochę kręcenie się po ruchomych schodach by wydostać się, no poza tym powolnie przemieszczanie się pasażerów z bagażem, heh! Na dworcu tylko jest jeden pan co prosił o kawę, mówił że bezdomny, no to daję to co trzeba na kawę i kupiona z automatu i tyle, dalej zmierzam swoją drogą.
Po 12:00 mam pociąg bezpośrednio do Kudowy Zdrój, tylko odcinkowo przesiadka na busa na końcowym odcinku za Dusznikami, sytuacja trudna ale co tam, wszystko poza nudą w pociągu i widokami wiejskimi mija ok. No dziwne było tylko zmienianie peronu z 4 na 5 dla pociągu i to że z tego samego toru w niewiele odmiennym momencie stał i miał ruszyć pociąg do Bielawy Dolnośląskiej/Sudeckiej.
14:40 czy koło tego jestem w Kudowie. No i zaraz też wysiadł jeden gość co pożyczać chciał na jakieś picie, dałem mu 5zł i tyle, poza tym rozgadany, jak zazwyczaj nie chce mi się gadać jak z kimkolwiek ale słucham i tez coś od siebie mówię na temat. Ok, jedyne czego nie chce to kradzieży, poza tym mam zamiar dotrzeć do PTTK Pasterka. Ruszam, coś jednak na prowiant ze sobą biorę.
Spacer przez cały odcinek do Górnej części miasta i dalej Czerwonym Szlakiem, no zapomniałem jak to tutaj jest z kamieniami i korzeniami, pamiętałęm tylko o trudnym odcinku Niebieskiego i Czerwonego Szlaku przed punktem Błędne Skały, tutaj jednak kamienie i dalej korzenie plus kamienie dawały się we znaki a dalej jeszcze ciemność. Miałęm dotrzeć do Ostrej Góy i Pasterki PTTK a tutaj już ciemno gdy schodzę w dół za Błędnymi Skałąmi, jest to niebezpieczne ale tempo dostosowane do sytuacji, poza tym jak niedbałe to ale nie mam nic do oświetlenia ani żadnej kamizelki odblaskowej a czapka i kurtka czarne, niebieski tylko plecak. Heh, durne to ale dobra tam, poza tym nie wiem jakie żyją tu zwierzaki, czy tez nie pojawią się jakieś kopytne jak jelenie, sarny czy łosie oraz czy nie ma tu wilków? Szedłem drogą główną na tym obszarze ale no nie wyszedłem na Ostrą Górę, szlak zielony był nie za dobrze widoczny i dalej wcale, raz poza tym wcześniej o mało nie odbiłem z czerwonego szlaku w nie wiadomo jaki teren... heh... wtedy zawróciłem i jeszcze było widno.
Dalej idę i natrafiłem gdzieś na drogę całkowicie zablokowaną przez dwa powalone drzewa, jakieś świerki czy jodły, udało mi się przecisnąć pomiędzy nimi i dalej pójść bo ominąć bokiem nie było jak, a to stromo i nie chcę skończyć jak kaleka. No i dalej trafiam na świeżo odnowioną asfaltówkę, idę już nie wiem gdzie, czy na Karłów, czy na Ostrą Górę czy na Machowską Lhotę czy nie wiem gdzie, po lewej jakaś dalsza zabudowa a potem długo nic, docieram w końcu na przód mimo wszystko nie wiedząc gdzie w ogóle dotrę i dotarłem na Karłów, ok. teraz to tylko sobie znajdę nocleg, no jeden za 120zł-140zł a drugi za 80zł, no to wybieram ten i jeszcze coś na kolację jak na obiad. No i spoko, teraz to tez doładuję se telefon bo z racji wtyku nie miałem gdzie podładować ani we Wrocławiu ani w autokarze, pociągu czy Kudowie Zdrój. Pora się wyspać, uff, ze jest dobrze a nie źle teraz ze mną, pogoda była cały czas wszędzie jesienna.
26.12.2019
Budzę się 05:30 i tak powoli wszystko wyschło bo przepocone, za dużo warstw i za ciepło a temperatura była +4, +6, +4, +8, +10 stopni jak jechałem z Warszawy do Wrocławia. Teraz to w Karłowie spadł śnieg nocą i widać jak wielka różnica, przynajmniej taka nowość na te święta. No i po 06:20 ruszam na Kudowę Zdrój, na Parkrun by być na czas, no z racji pory doby i pogody to ruszam najprostszą trasą szosa 387, Droga Stu Zakrętów.
Szosa cały czas prowadzi w dół obniżając się co jakiś odcinek, no poza tym zaśnieżone dobrze w sumie i pusto, tylko jeden samochód mnie mijał jadący do Kudowy Zdrój a dwa inne dalej jechały tez w stronę Kudowy ale zapewne odbiły za Karłowem na Duszniki Zdrój bo nie dojechały do mnie a były widoczne. Dalej no nic, śnieg kończy się przy odbiciu drogi od Szosy 387 do Błędnych Skał, tutaj coś się z dala świeciło na czerwono i no nie był to żaden zaparkowany samochodów ani ozdoba świąteczna tylko an znaku cały czas świeciło 99, ale co to 99 znaczy to nie wiem? Dalej poszedłem i zatrzymałem się tylko na chwilę lekko zmęczony przy Czerwonej Skale jak wskazywały tablice turystyczne. Dalej no już widno się zrobiło ale miałem też rozładowany telefon, tak szybo się rozładował, coś albo za słabo się naładował, wina może jakości prądu?
Zakręty mijane co jakiś czas ale ile jeszcze do charakterystycznego zawijasa, wreszcie jest i przed samą Kudową Zdrój, ok a jeszcze nie ma 08:00 a już Kudowa w zasięgu jeszcze spory odcinek do chodnikowej trasy, poza tym mija mnie samochód odśnieżający, no wita chyba mnie mijając owy kierowca to ja też witam go zanim odjedzie.
Jestem w mieście, radiowykaz zrobię jak bateria telefonu pozwoli, no jako tako na płn końcu miasta wyszedł, potem zobaczymy jak na płd miasta. Zachodzę na ParkRUN, poza tym w planie dalej miała być wycieczka autokarem jeśli do Karłowa cokolwiek jeździ, okazuje się później że nic, wobec czego inaczej się to dalej potoczy, na pewno nie zamierzam iść znów pieszo do Pasterki, nawet inna trasą, powód to pogoda z nocy i to co było przed nocą już widać.
Na niedługo po tym jak jestem to pojawia się jeszcze jeden człowiek co zamierza biec w ParkRUN tutaj na Święta. Dalej zbiera się więcej uczestników jak i członkowie zarządzający wydarzeniem. Jest nas trochę a poza tym każdy z innej lokalizacji, Wrocław, Kraków, Leszno Wlkp. jedna lokalizacja Niemiecka, dwie Lokalizacje z Brytanii, ktoś jeszcze odwiedzał Czeską Pragę. Ja z Warszawy, moje najbliższe lokalizacje to Warszawa Ursynów i Konstancin Jeziorna. No a teraz jak się zdjęło warstwy osłaniające biegową to czuję jak jest zimno, heh, na dłonie nie założyłem rękawiczek i czułem to dalej mimo ćwiczeń na początek przed biegiem, tak to czułem do ukończenia 2 z 3 pętli. Trasa dobrze oznakowana poza ostatnim zakrętem w prawo tuż przed końcem każdej pętli, tam biegłem sobie nie dbając o to który jestem i który ukończę oraz z jakim czasem. Pętla 1-00:07:37, Pętla 2-00:07:27, Końcowy Odcinek 00:06:45. Parkowo ciekawie, zmienna nawierzchnia, kostka granitowa i odcinki utwardzonych ścieżek, poza tym kaczki i chyba łabędzie w zbiorniku wodnym.
Po ParkRUN tylko pora wracać do poprzedniego uzbrojonego, wielowarstwowego odzienia i pospacerować po mieście by se czas zając, a z racji że nie wiem jak to wykorzystam, sprawdzałem jak z pociągami, jakieś sensowne do 17:30 a dalej no nic tam, nie zamierzam zmarnować nic za co zapłaciłem, to jak do Wrocławia Dotrę jeszcze nie wiem.
Ostatecznie tylko korzystam z posiłku i to obfitego w restauracji z Czeskimi daniami oraz później kupuje dwie powiatowe gazety Kłodzkie. To razem z krajoznawczym spacerem jest moją turystyka na ten czas.
Muzeów nie chce mi się odwiedzać, widziałem to już w 2011 roku, choć może jednego czy dwóch nie odwiedziłem wtedy z rodziną. Byłem tutaj w 2010 2011 2013 roku.
Kolejna wizyta na ParkRUN tutaj też to może na Wielkanoc 2020 albo na Początek Maja 2020.
Po 14:20 wracam pociągiem bezpośrednio do Wrocławia.
Wybór po 11:30 na Legnicę czy inny na Wałbrzych mnie nie interesował. W pociągu poza tym strasznie mi ciepło że ech, ostatni odcinek za Strzelinem już dał się we znaki, heh.
Teraz od 17:00 do 03:30 we Wrocławiu. Nie zmieniam tego choć najlepiej jakbym 18:15 chyba wracał już TLK do Warszawy a tak to kupuje se bilet dobowy i jeździć będę autobusami i tramwajami. No ale jakie to kłopotliwe, automat wykazuje czas konkretny w sekundach na zakup biletu a sam tak tępy i nie reaguje w 5s czy 1s na dotykowe procedury i muszę z 5 razy to robić zanim właściwy bilet zdołam kupić, to to albo nic nie reaguje albo znacznie za późno, albo kieruje na zakup innego biletu, wciskam palcem więc a nawet walę dłonią w punkty gdzie napis powinien dobrze mi reagować i do oporu aż to się uda w tym konkretnym automacie między dworcami PKP i PKS.
Na szczęście nikt mnie nie porządkuje a ten automat to tylko szmelc do śmieci! Kupuje jakoś w końcu sam ten bilet co mi potrzebny! Dalej jak już po wszystkim to krążę gdzie się da do 22:30, linie 110, 114, 145, jeszcze jakieś tam gdzie trochę się gubię przy Dworcu a jakimś tam gdzie miały pętle 108 i 908 we Wrocławiu, jednak jakoś po niedługim czasie pokićkania się to wracam i ruszam na dworzec PKP linią N, reszta to jedzie nie wiem gdzie albo tylko do Zajezdni jak chyba wszystkie już tramwaje. Gazety już miałem okazję poczytać sobie w całości wszystko co ciekawe, podczas jazdy autobusami 110, 114, dalej to tylko szyfro-krzyżówki pozostaje rozwiązywać. No a dalej jeszcze z nudów okazjonalnie znajduję ten lokal gdzie są sprzedawane Knysze/Tortille, teraz pomiędzy peronami pkp w podziemnym przejściu, to mnie zachęca do posiłku we Wrocławiu. Wersja z kotletem i ostry sos oraz zimne warzywa, dobra wersja z tych co jeszcze zostały. Dalej już nic do 03:30 ciekawego nie ma, teraz tylko znajduję kontakt by naładować telefon, godzina czasu, ileś tam doładowania jest, wracając mam jedno stałe miejsce wybrane już i uff, odpoczywam do momentu gdzieś daleko za Łodzią którą po drodze kurs z Czeskiej Pragi zaliczał. Dalej no czas do 16:30 by się przygotować na czas pracy, a gdy wysiadam to odniosłem wrażenie że zgubiłem ładowarkę w autokarze gdy wysiadałem, heh, trudno, kupię se nową a tamta to nie miała wtyku by ładować wszędzie, dobra, tam. Okazuje się że to błędne rozeznanie bo ładowarka była w innej kieszeni kurtki tylko, heh, dobra, nie zgubiłem nic.
Po 08:25 autobus, dalej no jeszcze jakieś zakupy konieczne, niewielkie. No a czasu na sen zabrakło, dobrze że się wykąpać nie zapomniałem.
Dalej wszystko ogarnięte do 03:40 w Sobotę ale tutaj brak snu zwycięża i zamiast ruszać by zaliczyć 3 bieg cyklu GPCT Olsztyn i mimo wykupionych biletów to zasypiam i pobudka 06:15 a straciłem wszystko z Soboty i tyle.
Wykorzystuję tylko to na zaliczenie 55 mojego Parkrun w drodze do 100# a prędkość zostawiam se na bieg 01.01, To tyle...
THE END THIS WPIS
Ja0306 Biega. Ku Realizacji Celów-strona imienna
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu |