2019-08-19
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| XXX Bieg Solidarności 10 km Kołobrzeg (czytano: 635 razy)
Kołobrzeg -znakomita trasa na życiówkę - płasko i asfalt. To niestety tylko na papierze.
Bieg zupełnie nieplanowany. Mirek zadzwonił do mnie dzień wcześniej i zarekomendował bieg jako tani, blisko i w ostateczności mogę zrobić tzw. szybki ciągły, a zapisać można się bez problemu bezpośrednio przed biegiem.
Wpisowe faktycznie niskie 25 zł. Zapoznałem się z regulaminem - dawno nie widziałem tak lakonicznego. Niewiele można się dowiedzieć. Biegu na pewno nie organizuje żaden biegacz - chyba tylko sami związkowcy :). Większość informacji utajniona. Jest co prawda mapka trasy, ale niewiele z niej wynika. Dopiero na miejcsu dowiaduję się, że robimy 5 okrążeń.
W poprzednim roku bieg ukończyło niewiele ponad 200 biegaczy, a w tym roku jubileusz, a mimo to bieg ukończy tylko 215 uczestników!
Mirek oferuje podwózkę i następnego dnia jedziemy. Będziemy jedynymi biegaczami z Gryfic.
Na miejscu spotykamy zaprzyjaźnionych zawodników z Mrzeżyna i okolic.
Biuro startowe w samym centrum przy starcie, przy siedzibie Solidarności.
Numerki startowe wyprodukowane na drukarce ( estetyczne nawet) i ofoliowane , jest nawet dziurkacz co rzadko się zdarza. Brak pakietu startowego - nie jesteśmy zbyt wymagający za to tanie wpisowe na ostatnią chwilę.
Na szczęście jest fachowa firma od pomiaru czasu, są czipy, ale wyniki będą tylko brutto.
Przed startem spotykam kolegę tubylca, który zdradza, że trasa nie ma pełnych 10 km i więcej tu działaczy i oficieli niż biegaczy.
Pogoda bardzo sprzyjająca jak na lato - ok. 23 st. C , pochmurno, prawie bezwietrznie.
Godz. 12:00 start. W skrytości ducha mam nadzieję na życiówkę. Są warunki i forma.
Na agrafce widzę Mirka niepokojąco daleko za mną, a przecież niedawno w Stargardzie zaliczył życiówkę poniżej 40 min.
Na trasie brak oznaczeń kilometrowych.
Biegnę cały czas za pewnym strażakiem myśląc, że jest z mojej kategorii. Na początku idzie mi dobrze choć nie do końca jest komfortowo. Już po drugim okrążeniu zaczynam dublować wolniejszych biegaczy. Cały czas trzymam się strażaka, a Mirek na agrafce niestety ciągle z tyłu, bez żadnych tendencji do przyspieszenia. Strażaka udaje mi się wyprzedzić na 7 km.
Na trasie 4x wodopój w okolicach startu - mety.
Mijając bramę startową przed ostatnim okrążeniem widzę fantastyczny czas 31:30 na zegarze.
Za chwilę dubluję kuzyna i rzucam ,że mam już życiówkę. Na ostatniej długiej prostej mam jeszcze dość sił na porządny finisz i wpadam na metę z czasem 39:45! Większość biegaczy wie co oznacza ten upragniony wynik ( ta mniejszość to biegający szybciej :).
Niestety pomny na przestrogi kolegi spoglądam na mojego Suunto i z żalem odnotowuję brak ok. 300 m co potwierdzają także inni koledzy. Strażak wpada 3 s. za mną. Okazuje się nieco starszy i zajmuje 1 m-ce w M60. Mirek ponad minutę później ( ostatni raz wygrałem z nim chyba 1,5 roku temu). Za metą elegancki szklany medal wręczany w pudełkach, słodki rogal, energetyk i grochówka.
Dekoracji nie doczekaliśmy, bo na scenie był najpierw koncert, a zakończenie imprezy dopiero o 15:00.
Z relacj kolegi dowiedziałem się, że były nagrody finansowe. W kategoriach biegacze dostawali dyplomy i kasę - 120, 80 i 50 zł.
Ogólnie impreza sympatyczna, ale raczej treningowo - towarzyska. Brak 10 km dla ambitnego :) biegacza jest nie do przyjęcia. Gorzej od braku długości trasy, z czym miałem już kilka razy do czynienia ( nawet na atestowanej trasie!) był brak możliwości wbiegnięcia na metę ze względu na panujący tłok na pewnym poważnym biegu w Poznaniu.
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu paulo (2019-08-20,11:19): Wszyscy wiemy o jaki bieg w Poznaniu chodzi :) To była masakra :( Co do Kołobrzegu to pomimo braku tych 300 m to i tak super wynik! Dla mnie nie osiągalny :) Gratuluję loniuwielki (2019-08-28,17:43): brawo.Pozdrawiam
|