2018-12-05
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| NOWY SEZON CZAS ZACZĄĆ. (czytano: 418 razy)
Powolne rozkręcanie maszyny.
Początek grudnia, waga startowa tragiczna. Przytyłem 4 kg. Jedna dziurka w pasku więcej. Czyli ważę 72kg. Po roztrenowaniu wszystko mnie rozbolało. Nawet kolana, które przez cały rok biegania po górach były uśpione, teraz wymyśliły sobie, że będą mnie pobolewać. Doszła „trzaskająca łopatka”, która spięła mi cały tułów i spowodowała jeszcze większą asymetryczność mojego ciała. Generalnie po roztrenowaniu wszystko mnie rozbolało. Nawet nie wiem kiedy, w ciągu pierwszych 3 dni człapania zrobił mi się czarny paznokieć i cała masa pęcherzy. Stopy przestały otrzymywać sygnały, że teraz znów muszą być ze stali. Staram się więcej pić i mniej jeść. Szybko uzupełniać straty glikogenu po treningach. Witaminy i mikroelementy. W końcu mam już 46 lat. Trzeba bardziej dbać o siebie. Ostatnio, systematycznie przez okres 10 dni, kilka razy dziennie mierzyłem sobie ciśnienie oraz puls. Nigdy wcześniej tego nie robiłem, ale po ostatniej wizycie u lekarki, która skierowała mnie na holter ciśnienia postanowiłem wyprzedzić jej myśli i sam zrobiłem sobie maratonik ciśnieniowy. Z około 30 pomiarów wyciągnąłem średnią i wyszło mi: ciśnienie 110/65 i średnie tętno 56 bpm. Bateryjki w ciśnieniomierzu były nowe, a pomiar wykonywałem powyżej łokcia, więc chyba na razie nie mam się czym martwić. Dużo solę, nawet bardzo dużo, a nadciśnienie niestety nie omija sportowców. Z drugiej strony podczas aktywności sportowej pocę się mocniej, niż inni. Mimo tego duża ilość soli dla nikogo nie jest dobra. Staram się uzupełniać potas i magnez. Podobno jest to dobra profilaktyka nadciśnienia. Czas pokaże.
Wracając do biegania.
Wczoraj zrobiłem 10km BC2. Wyszło mi tempo 4:23min/km. Tętno średnie 151 bpm. Nie dałem rady zrobić 12km i wcale nie chciałem. Powolutku do celu, bez napinania. Od poniedziałku ruszyłem z bolącym gardłem. Cały rok nie chorowałem. Mam na myśli infekcje (katar, kaszel, przeziębienie, grypy i takie tam inne),. Teraz ktoś mi sprzedał bakterię/wirusa. Na szczęście nie jest źle. Lekki dyskomfort po wstaniu z łóżka, trochę kaszlu, a potem zapominam o bolącym gardle.
Dzisiaj długie wybieganie, a pojutrze basen.
PS.
W listopadowo-grudniowym papierowym wydaniu magazynu ULTRA (dostępny w EMPIKU) wydrukowano artykuł o moich zmaganiach z trasą Swiss Peaks Trail 90. Gorąco polecam, choć przyznam, że słaby ze mnie pisarz ;-)
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora |