2018-10-03
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Fatalne finisze. Pomoc z zewnątrz w dotarciu do mety? Biegowe kłamstwa i oszustwa. (czytano: 358 razy)
Fatalne finisze. Pomoc z zewnątrz w dotarciu do mety?
Czy to jest legalne? Uczciwe? Co na to regulaminy? Gdzie zasady fair play?
1. Finisz braci Brownlee w zawodach z cyklu Pucharu Świata ITU w meksykańskim Cozumel.
Był to triathlon na dystansie olimpijskim, czyli 1,5km pływania, 40km roweru i 10km biegu. Gdy do mety pozostało zaledwie kilkadziesiąt metrów, zasłabł lider Jonathan Brownlee. Jeden z wolontariuszy zaczął mu pomagać w opuszczaniu trasy. Wydawało się, że to koniec jego występu. Po chwili z za zakrętu wyłonili się jego starszy brat Alistair Brownlee i Henri Schoeman z RPA. Zawodnik RPA zafiniszował i zawody wygrał, natomiast Alistair zamiast walczyć o pierwsze miejsce chwycił brata pod pachy i dotarł z nim na metę. Na końcu siłą wepchnął go na linię mety, sam wbiegając jako trzeci. Wydaje mi się, że zdyskwalifikowano wtedy Jonathana, ale Alistair został zakwalifikowany na 3 pozycji. Czy nie powinno się również dyskwalifikować takich godnych pożałowania nieuczciwych pomagierów?
Jonny Brownlee helped over line by brother Alistair
https://www.youtube.com/watch?v=liCRrheKIOI
2. Finish Agnieszki Janasiak w Łodzi – pomoc pana z numerem 17.
(Proszę dokładnie obejrzeć filmik) Jak zachował się biegacz z numerem 17. Z premedytacją pomógł słabszej zawodniczce wpychając ją na metę, chcąc tym samym zabrać uczciwie wybiegane zwycięstwo Martynie Domantsevicz z Białorusi. Bardzo dobrze wiedział, że nadbiega druga lepsza zawodniczka, bo nawet kilka razy się odwrócił za siebie. Dokładnie kontrolował sytuację i wiedział co robi? Zresztą na zdjęciach widać jego zmieszanie po fakcie, bo chyba zdawał sobie sprawę, że wszyscy na niego patrzą.
https://www.youtube.com/watch?v=Wfmoo7DGg9A
Widać to jeszcze wyraźniej na zdjęciach umieszczonych w tym artykule (poniżej).
https://treningbiegacza.pl/artykul/rozmowa-z-agnieszka-janasiak-o-najbardziej-dramatycznej-koncowce-w-historii-polskiego-maratonu
3. Bieg na Elbrus – Rosja - Elbrus Race (11 edycja) – 2005 rok. Bieg na sznurku Izy Zatorskiej.
Jedenasta edycja zawodów, które od 2005 roku organizowane są jesienią na zboczach Elbrusa Zawody te są inspirowane towarzyskim startem w 1990 roku. Kameralna impreza rosyjskich, kazachskich i ukraińskich himalaistów i biegaczy stała się słynna w Polsce i na świecie w 2010 roku. Wtedy to dotychczasowy rekord zdobywcy Korony Himalajów Denisa Urubko wynoszący 3h55min został pobity przez nieznany wówczas nikomu Andrzeja Bargiela z Polski. Jego czas 3h 23 min nie został pobity do dziś.
Oksana Stefaniszyna to zawodniczka Teamu Inov8, już w 2015 roku pokazała że jest niezwykle mocna i zmotywowana, gdy podczas wiosennych zawodów Red Fox wbiegła na szczyt w czasie 4h 49min (był to wtedy najlepszy kobiecy czas), a dodatkowo zbiegła na czas na dół, zamykając całość w 6h 25min. Zwycięstwo w International Elbrus Race w kategorii open i pobicie kobiecego rekordu o 13 minut zrobiło jeszcze większe wrażenie.
Niestety tego samego nie można powiedzieć o starcie Izy Zatorskiej, której do czasu na mecie doliczono dodatkowe 30 minut kary za przyjęcie pomocy z zewnątrz (czas w wynikach oficjalnych to 5h 30min 40sek). Temat dyskretnie przemilczano zarówno w relacjach, jak i na fanpejdżu Elbrus-Zatorska 2016 na Facebooku. Prawda jest taka, że przez cały wyścig była holowana na lince przez swojego pomagiera T. Brzeskiego. Na niektórych forach można o tym poczytać. Protestu nie złożyli Rosjanie, lecz startujący w tych samych zawodach Polacy. W regulaminie było zabronione: korzystanie przez zawodnika w czasie z jakiegokolwiek transportu, pomocy z zewnątrz, stosowania środków dopingowych i za złamanie tych zasad przewidziano dyskwalifikację zawodnika. Moje pytanie, którego zawodnika? Tego, któremu pomagano, czy temu który pomagał, czy obojgu oszustom?
Rozbawił mnie komentarz jednego z internautów, który napisał na jednym z forów: Czy skoro nie zabrania tego regulamin, to zawodniczka mogłaby równie dobrze być wyholowana na szczyt przez psa Husky? Jest to artykuł o finiszach, więc zapytam. Czy zawodniczka wbiegła na holu na metę? Czy też kilkanaście metrów przed nią się wypięła, bo była świadoma, że holowanie się jest nielegalne i że po prostu świadomie oszukuje innych?
Poniżej link do szczegółów:
https://bieganie.pl/?show=1&cat=11&id=9011
4. Dramatyczny finisz Marcina Podsiadłowskiego na triathlonie (1/2 IM) w Sierakowie w 2017r.)
Akurat startowałem w tych zawodach i pamiętam dokładnie start tej fali. Wszyscy płynęli kraulem, a ten zawodnik klasykiem czyli „żabką”. Komentator mówił, że ten triathlonista amator jest tak dobrym kolarzem, że na pewno będzie w czołówce razem z zawodnikami PRO, bo wszystko nadrobi na rowerze. Po powrocie do domu na FB obejrzałem filmik. Na 100m przed metą padł i czołgał się do na tartanowej bieżni stadionu bez przytomności. Nie dotarł na metę. Padł. Wolontariusze udzielili mu pierwszej pomocy. Trasa biegowa znajdowała się w zakurzonym lesie, panował piekielny skwar. Woda na punktach odżywczych była ciepła od upału. Zawodnik, był tak zdeterminowany do walki, że nie pił wystarczająco dużo płynów i nie dał rady. Wyglądało to bardzo spektakularnie. Filmiku już nigdzie się nie znajdzie, bo został usunięty. Czytając jego późniejszą relację i oskarżenia w kierunku organizatora. Jakieś pretensje jego i jego żony o złe położenie folii NRC, o nieprawidłowo udzielaną pierwszą pomoc, to dla mnie jakaś żenada. Zwłaszcza, że zawodnik sam przyznał, że do takiego stanu doprowadził się już 2 raz z rzędu i nie wyciągnął z tego żadnych wniosków.
Żródło: FB / Ultrarunning / wpis z dn. 03-06-2017.
5. Słynny finisz drugiego Kenijczyka w 2011roku na Maratonie Wrocławskim.
Otóż w tym przypadku, służby porządkowe/ratownicy/wolontariusze siłą zdjęli zawodnika z trasy na ostatnich 10m pozbawiając go 2 miejsca i wszystkich nagród. Tego w ogóle nie chce mi się opisywać i komentować. W związku z tym powinni zdjąć z trasy również 2000 człapaków, którzy po 30km przeszli do marszu pozabierać im medale.
https://www.youtube.com/watch?v=R6fPCFYO8Jk
6. 39 PZU Maraton Warszawski i fatalny upadek Kenijki Recho Kosgei po dwóch i pół godziny biegu.
Kenijka padła, nie była w stanie samodzielnie ukończyć zawodów. Próbowano jej pomagać. Nie została sklasyfikowana.
https://www.youtube.com/watch?v=V32YDHcg3KA&t=9929s
7. Przydzieleni rowerzyści do obstawy zawodników elity przez organizatora Maratonu Warszawskiego.
Pisałem o tym już kiedyś na blogu. Organizator, kilka lat temu, celowo i z premedytacją poprzydzielał rowerowych pacemakerów zawodnikom i zawodniczkom elity. Czy to było fair play w stosunku do „młodych wilków maratonu”, którzy chcieli rywalizować z elitą? Nie mieli szans, gdyż tamci mieli ochronę przed wiatrem i mniejszy opór powietrza. Taki sobie pomył na podniesienie poziomu imprezy.
8. Na koniec coś z mojego życia.
W lipcu tego roku razem z moją partnerką życiową i biegową wystartowaliśmy w parze w biegu górskim Eiger Ultra Trail 51km. Zapisaliśmy się jako drużyna „mieszana” - Dynafit Team. Ponieważ Ewa jest bardzo dobrą biegaczką (wygrała wiele maratonów, półmaratonów, a nawet biegów górskich). Ja jestem przeciętnym amatorem. Wynik końcowy z zawodów w zasadzie zależał od jej dokonań. W pozostałych parach mieszanych, to raczej faceci byli lepszymi biegaczami. To były pary typowo górskich biegaczy i biegaczek. Regulamin mówił, że pary muszą się w tym samym czasie zarejestrować na punktach pomiaru czasu. Jakież było nasze zdziwienie, gdy na jednym z najdłuższych i najwyżej położonych podbiegów ujrzeliśmy szwajcarską parę w której on dosłownie wpychał swoją partnerkę na szczyt. Gdy zwróciłem im uwagę usłyszałem, że są drużyną i jest ok.
Dla mnie i innych chyba nie było ok. ponieważ pozostali biegacze zaśmiali się na ich zachowanie, a szwajcarska para mocno przyśpieszyła, żeby zniknąć nam z oczu. Zajęli 2 miejsce, a my 6-te. Jednak patrząc na poziom tej zawodniczki jestem pewien, że bez męskiej pomocy nie byłaby nawet w pierwszej dziesiątce. On był zawodnikiem z czołówek biegów górskich.
9. Bieg Rzeźnika. – z ostatniej chwili
Przed chwilą Ewa powiedziała mi przez telefon, że wyczytała iż holowanie na sznurku słabszych partnerów / partnerek, to dzisiaj norma na Biegu Rzeźnika. Zresztą, jak ma nie być normą, skoro sam organizator do tego zachęca na swojej stronie.
http://www.biegrzeznika.pl/bieg-rzeznika/nie-oddalamy-sie-od-partnera/
Medal więc medalowi nie równy. To samo tyczy się wątpliwych rekordów życiowych namiętnie umieszczanych na „lanserskich” tablicach Facebooka. Do czego to prowadzi? Gdzie kodeks honorowy? W ogóle gdzie się podział ludzki honor? Organizatorzy, zacznijcie wreszcie rzetelnie podchodzić do pisania regulaminów. Nie pozwalajcie na tanie oszustwa, które niszczą ducha honorowej rywalizacji.
Proste i uczciwe zasady w sporcie, to również zasady życia w społeczeństwie.
Życie zgodnie z wyznaczonymi regułami jest prostsze dla wszystkich.
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora Jarek42 (2018-10-05,10:38): Te największe oszustwa są niewidoczne, czyli doping. zbig (2018-10-05,11:56): A jakie znaczenie ma sztuczny doping, w przypadku np. manipulacji wynikami przez sędziów? Dajmy na to wygrywasz bieg, patrzysz, a nie ma Cię w wynikach. (np. błąd firmy od rejestracji czasu, lub wadliwy czip...). Składasz protest. Wyniki ukazują się tydzień po biegu. Umieszczają twój wynik, ale dekoracje już były, nagrody wręczono. W regulaminie brak jednoznacznego zapisu, co było nagrodą, albo ile wynosiła nagroda. Przecież nie będziesz czekał tydzień na dekorację. Potem pozostaje już tylko niesmak i rozgoryczenie.
|