2016-09-07
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Birsegg-Lauf Aesch – 3 open (czytano: 641 razy)
PATRZ TAKŻE LINK: jacekbedkowski.pl/Birsegg-Lauf_Aesch_%E2%80%93_3_open
Birsegg-Lauf Aesch – 3 open
wszystkie zdjecia pod linkiem
Aktualnie jestem w trakcie dość ciężkiego treningu, przygotowuje się bowiem do najważniejszego startu w tym roku, czyli 100 km w Hiszpanii. Dokładnie za 3 miesiące stanę do walki z wieloma świetnymi zawodnikami, a przede wszystkim ze sobą na ultra dystansie. Dziś (27/08/2016) miałem zaplanowany start na 10 km na crossowej trasie w Aesch . Biegam tu od 2014 roku i po raz 3 ten bieg znalazł się w moim kalendarzu.
Przez cały tydzień trenowałem w bardzo trudnych warunkach. Tropikalna pogoda 32-34 ⁰C na treningach stała się moim chlebem powszednim. Wiedziałem, że na tą sobotę o 17:00, kiedy mieliśmy ruszyć zapowiadali 35-37 ⁰C. Miałem dylemat co robić w taki upał, jak pobiec, tym bardziej, że trasa jest wymagająca ze sporą liczbą podbiegów. Jeszcze nie udało mi się tutaj zejść poniżej 41 min, a rok temu pobiegłem 42:03 min. Takie czasy plasowały mnie na 6-7 miejscu open, co tylko pokazuje, że trasa nie jest łatwa.
Foto: ostatnie tygodnie na treningach
Ponieważ nie liczyłem na szybki bieg postanowiłem jeszcze rano wyjść na małe rozbieganie. Przebiegłem 15,5 km i czułem się szczęśliwy, że coś pobiegałem. Wysoka temperatura jaką zapowiadali bardzo mnie przeraziła, dlatego taki manewr, można powiedzieć małe usprawiedliwienie w przypadku słabego czasu na mecie. W porze obiadowej, aby zapomnieć o bieganiu udałem się na małą drzemkę. Miało to pomóc w regeneracji i zmniejszyć stres. Pomimo tego, że nie jest to jakiś super ważny bieg, sporo się denerwowałem. To coś nowego bo raczej podchodze bez stresowo do biegów.
Przed samymi zawodami znalazłem kilka chwil na pogawędki ze znajomymi i na 3 min przed startem ustawiłem się w pierwszej linii. Nie ma tutaj czasu netto, dlatego im wcześniej przekroczysz linię startu tym mniej stracisz.
Foto: na lini startu
Od samego początku biegłem bardzo spokojnie. Policzyłem szybko wyprzedzające mnie osoby i na pierwszych 500m ustawiłem się koło 30 miejsca. Jak na mnie to nie było zbyt dobrze, bo zawsze byłem w okolicach 10-15 miejsca od samego startu, a tu proszę takie zaskoczenie. Postanowiłem jednak zachować się bardzo spokojnie i nie podpalać chwilą, tym bardziej, że odczuwalna temperatura była w okolicach 40 ⁰C. Spokojnie robiłem swoje i przestałem liczyć zawodników. Na szczęście nikt mnie już nie wyprzedzał i mogłem skupić się na biegu.
Tempo nie było zawrotne, ale tego się spodziewałem. Spokojnie odliczałem kolejne „km” i na półmetku złapałem 20:45 min. Muszę przyznać, że byłem troszkę zaskoczony tak dobrym czasem, bo liczyłem na coś w okolicach 22, a może i 23 min. Czułem się bardzo dobrze i spokojnie rozkręcałem się na trasie.
Mijałem kolejnych zawodników, a kilometry dalej uciekały. Na 2 km przed metą na horyzoncie pojawiło się 4 zawodników. Jak zawsze, i nie z ich winy stali się moimi celami na najbliższe chwile. Pierwszego z nich złapałem praktycznie w locie. Był już „ugotowany” i nie stanowił problemu. Gorzej było z resztą. Miałem do nich sporą stratę, ale biegłem szybko i wydawało mi się, że jest szansa ich dogonić. Na 900 m przed metą uporałem się z dwoma z nich i pozostał mi ostatni „cel”. Czasu było coraz mniej, a ten chłopak przede mną trzymał dystans. Postanowiłem nie spieszyć się z atakiem, bo mogłem zapłacić za to dużą cenę. Kiedy mieliśmy jakieś 300 m do mety kolega zorientował się, że zbliżam się dość szybko i zmienił bieg. Goniłem go ile sił, ale tym razem zabrakło mi czasu. Na metę wpadłem 2 sekundy za nim.
Foto: ostatnie metry przed metą, jestes za plecami młodzieńca przede mną
Kiedy zobaczyłem mój czas się mogłem uwierzyć. Te 40:03 min oznaczało, że jestem tutaj 2 min szybciej niż rok temu i jest to mój najlepszy czas na tej trasie. Kolejny raz „negative spril” zadziałał perfekcyjnie. W tym roku poprawiam życiówki lub moje rekordy tras w każdym biegu. To jest najlepszy rok w mojem biegowej karierze.
Foto: wyniki
Byłem bardzo szczęśliwy, ale jak się później okazało to nie koniec dobrych wieści. Podszedł do mnie jeden z organizatorów i zaczął coś mówić po niemiecku. Szybko odpowiedziałem, że jestem tu już 3 raz i bardzo mi się podobało. On jednak każe zostać mi na dekorację, która ma się odbyć za godzinę. Nawet przez chwilę nie myślałem o tym bo było tak wielu zawodników przede mną. Jak się okazało byłem 3 w całym biegu i 3 w kategorii. Mam tutaj w Aesch trudniej, bo moja kategoria jest jedyną, która obejmuje wszystkie roczniki aż do 40 lat, czyli ponad 20 roczników, gdzie pozostałe są już w przedziałach po 10 lat. Musiałem uznać wyższość 16 i 28 latka. Kolejny raz kiedy jestem 3 w „open” przegrywam z młodzieżą na krótkich dystansach.
Foto: razem z kolegami po biegu, Joe, Rainer, ja i Leonidas
W nagrodę za mój bieg dostałem piękna sportową torbę, a nie jakieś ziemniaki tak jak w poprzednim biegu. Oczywiście medali, pucharów i podkoszulek nie było, bo organizator woli przekazać te pieniądze na lepszą organizację zawodów i zabezpieczenie trasy. Bardzo mi się to podoba. Mam na pamiątkę numer startowy i to wystarczy. Kolejny raz „negative split” pozwolił mi wyprzedzić bardzo wielu zawodników i mimo trudnych warunków uzyskać super czas. To jednak tylko kolejny sprawdzian na etapie przygotowań, choć nie przeczę, bardzo udany. Takie starty dają mi super motywację do dalszej pracy na treningach.
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu paulo (2016-09-08,08:17): trzymam kciuki za przygotowania do Hiszpanii :) robaczek277 (2016-09-08,08:56): Dzieki Paulo, przydadza sie i to bardzo Mahor (2016-09-08,21:09): To nie moja liga ale życzę super wyniku! Powodzenia! robaczek277 (2016-09-08,22:29): Mahor dziękuję
|