2015-07-27
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| BIEGANIA, A DRUGA POŁÓWKA (czytano: 2869 razy)
PATRZ TAKŻE LINK: https://www.facebook.com/LechForrestKomenda
Nie, nie mówię o alkoholu, ale o stosunku....podejściu żon/dziewczyn lub mężów/chłopaków do naszego hobby. Temat ważny, bo dotyczy tego czy wychodzimy na trening z wolną głową i myślimy tylko o nim czy czujemy się winni, że biegamy. Na przykład dzisiaj: wychodzę zrobić 30 km o szóstej rano. Syn budzi się zawsze między 6:00, a 6:30. Czy kiedy wrócę będzie ochrzan, że nie zajmuję się dzieckiem czy zrozumienie, danie czasu na odpoczynek i potem obowiązki domowe i inne?
Swój sąd opieram tylko i wyłącznie na obserwacji oraz rozmowach z innymi biegaczami, więc nie ma on charakteru naukowego.
Zauważam kilka faz tego procesu:
1. Po co ty latasz? Zawody? Ja na pewno nie jadę.
Negacja wszystkiego co jest związane z bieganiem: kosztów startowego, podróży, wyposażenia, ciągłego prania ubrań, dodatkowej nieobecności w domu itp. itd. Okres, który utwierdza nas w przekonaniu, że jesteśmy trochę kosmitami, bo który organizm żywy tak się męczy dla przyjemności???
Większość z nas chce poprawiać własne wyniki i potrzebuje regularnego biegania. I zaczyna się tłumaczenie- nie byłem na treningu dwa dni to trzeciego dnia po prostu muszę wyjść. A bieganie co drugi dzień lub codziennie to jest be, bo za często. I moje ulubione stwierdzenie: biegaj, może spotkasz jakąś inną biegaczkę (śmieję się kiedy to piszę :).
2. Częściowa akceptacja.
Ok, biegaj, tylko najlepiej kiedy ja śpię. A jak będziesz wchodził to mnie nie obudź (czyli w dalszym ciągu akceptuje tylko ekstremalnie wczesną lub późną porę). Jedziemy na zawody, ale najlepiej na 2-3 dni, żeby jeszcze coś zobaczyć. Czeka na mecie kiedy przybiegam. Wie, że trzeba jak najwięcej biegać po miękkim oraz co to jest długie wybieganie. Nie dziwi się, że biegam z zegarkiem. Jest w stanie ogarnąć umysłem dystans do 10 km- półmaraton, maraton, a tym bardziej ultra to w dalszym ciągu jak podróż na księżyc. Trening to ostatnia rzecz w hierarchii ważności w ciągu dnia- jak starczy czasu to niech biega.
3. Pełna akceptacja.
Posłucha kiedy powiem, że ten napisał to na blogu, a tamten wrzucił na endomondo taki trening. Opisze ze szczegółami wygląd biegacza, którego spotkała na mieście. Pronacja, supinacja, interwał, II zakres, pacemaker, kalafior w butach- to terminy znane. Sama pyta się co jutro biegnę i gdzie w najbliższym czasie startuję. Wchodzimy do spożywczego i oboje szukamy produktów wartościowych energetycznie.
Bieganie w zimę- spoko.
Co drugi weekend na zawodach- nie ma problemu.
Ściana na fejsie niemal w 100% wypełniona tematem biegania- oczywiście.
I najważniejsze: DAJE SYGNAŁY, ŻE SAMA ZACZNIE NIEDŁUGO BIEGAĆ.
4. Dzielenie pasji.
Wspólne lub oddzielne wychodzenie na bieganie. Najpierw marszobieg, potem bieg. 2-3 km, później więcej i więcej i w końcu pierwsze zawody na 5 km... albo na 10 km. Jedno z ostatnich miejsc, ale jest medal! Potem to już sami wiecie jak to było z nami.
BEZ ENDORFINEK NIE DA SIĘ ŻYĆ!
U mnie jest zaawansowany etap 3. Duża szansa, że jeszcze w tym sezonie żona zacznie truchtać. To byłoby coś na miarę lądowania na Marsie, mistrzostwa świata w piłce nożnej dla Polski lub urodzenia dziecka przez mężczyznę :). Jak to mówią: sky is the limit.
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu sojer (2015-07-27,23:22): Wychodzi na to, że u mnie jest faza 4. Nie ma problemu by jechać ze mną i pokibicować albo pozwiedzać. Nie ma problemu by jechać ze mną i wystartować (tak do 10 km).
Nie ma problemu by zapisać żonę na półmaraton. Jest chętna.
Nie ma problemu by iść wspólnie potruchtać (ostatnio rzuciliśmy się na 16 km).
I nie ma problemu by poszła sama potruchtać.
Jest jeden problem. Kiepsko z regularnością, ale miejmy nadzieję, że się to zmieni. matjoan (2015-08-05,10:54): Cieszę się, że mnie ominęły te wszystkie fazy... Mojemu mężowi męska duma po prostu nie pozwalała siedzieć w domu, gdy ja biegałam. Szybko się przyłączył i teraz biegamy razem. raldek99 (2015-08-05,14:59): U mnie niestety od kilku lat jest tylko ciągła negacja i robienie problemów. Nie mam już nadziei na przejście do innych etapów... Varia (2015-08-06,07:15): Dzielenie pasji jest świetną sprawą, a jeszcze lepiej mieć ich kilka, to pozwala przetrwać wiele :) Leonidas1974 (2015-08-06,12:35): U mnie podobnie gdy wychodzę biegać czy to rano czy wieczorem zawsze słyszę oczywiście!!! i pada zdanie za godzinę masz być z powrotem. Przestałem z tym walczyć.
|