2015-06-01
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Przedrzeźnicza głupawka. (czytano: 468 razy)
PATRZ TAKŻE LINK: https://www.endomondo.com/workouts
Budzę się i zasypiam z myslą o Rzeźniku. Kiedy zapadam w letarg, wciąż w głowie trasa i obrazy z Bieszczad. Im bliżej biegu, tym więcej emocji. Od tych takich durnych: Jezu, co ja robię tu, po co tam jadę, lepiej się wyspać. Po te całkiem hurrra optymistyczne: ale w tym roku sobie pokażę! Pełne spektrum. Boję się. Boję się kontuzji i że zawiodę Miłosza. Boję się, że zawiodę siebie. Nie wiem czy dotrę do mety. Nic nie wiem i tak te emocję targają mną we wszystkie możliwe strony.
Wszystko w zasadzie gotowe. Wystarczy wrzucić do torby i jechać. W tym roku robię Rzeźnika na mięchu i nie jest to bynajmniej wpływ książki Dołęgowskich (taki trochę skrót myślowy). Po prostu od jakiegoś czasu widzę, że te cholerne batoniki zbożowe co wydzielają energie przez długi czas, te wszystkie żele i kolorowe izotoniki to jest pomysł o dupę roztrzasł. Ja muszę jeść mięsko. Po prostu czuję, że energia mi wraca w błyskawicznym tempie. Generalnie mam dużo więcej siły. No ale co kto lubi. Mięso pasuje mnie, nie musi panu Kowalskiemu.
Zabieram więc ze sobą mnóstwo chudych Tarczyńskich. Uwielbiam je. Na każdym przepaku zostawię sobie dwie wiązki. W plecaku też pobiegną Tarczyńscy. Oprócz tego mój ukochany izotonik: coca cola no i woda. I chleb z nutellą plus chleb z salami. No ... może jeszcze jakieś tam snickersy. Z jedzeniem powinno być ok. Ustawię sobie tylko budzik, bo jak biegnę to zupełnie zapominam, że trzeba jeść i pić i nawet kiedy już padam na pysk, to wciąż nie kojarzę tego z brakiem posiłku. No taka jakaś felerna jestem. :)
Wczoraj miałam zrobić ostatnie, niezbyt długie wybieganie. Zamiast tego nie potrafiłam się oprzeć i pojechałam w góry. 29 km w nogach.. mam nadzieję, że to się na mnie nie zemści. Tym bardziej, że w sobotę biegałam kros. Hm.
Na serio się boję. I proszę o mocne kciuki. Bez nich się po prostu nie da. :)
PS. Nie mogę powiedzieć, że zrobiłam wszystko co mogłam. Inne zresztą były i są w tym roku priorytety. Ale na pewno w to co robiłam, włożyłam całe serce. I wciąż jeszcze pamiętam jak przetrenowałam. Może i dlatego tak .. tak mało przygotowana jestem. Cóż.. co ma być to będzie. Już nic nie da się poprawić ani zmienić. :)
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu żiżi (2015-06-01,20:35): Trzymam kciuki!!!Trzymam!!!Kurcze zazdroszczę,szczerze zazdroszczę,przeczytałam i aż mnie nosi,wyobrażam sobie te tereny,widoki,tyle biegania na raz.Jesteś świetnie przygotowana ,na pewno,prowiant też dobry(te same rzeczy bym zabrała).Będzie dobrze,stresik jest zawsze..powiedz sobie biegnę dla siebie,byleby nic sobie nie urwać..pamiętaj we wrześniu maraton Puszczy Noteckiej chcę Cię tam widzieć:)) Truskawa (2015-06-01,22:50): W Puszczy nie będzie mnie tylko z jednego powodu: umrę. Zaden inny nie jest wystarczająco dobry, żeby mnie tam nie było. Chyba na żaden maraton nie czekałam tak jak na ten, którego jeszcze nigdy nie było. To już niedługo. Rzeźnik, Jurajski, potem chwila na jakieś treningi i Puszcza Notecka. Dzieki za kciuki! Trzymaj mocno! :) (2015-06-02,07:53): będzie dobrze. Pozdrów Smereka :) paulo (2015-06-02,08:03): Dla mnie Rzeżnik jest jak pełny Ironman :) Trudny do wyobrażenia, ale też małymi kroczkami zbliżam się do niego :) Pozdrawiam i trzymam kciuki :) DamianSz (2015-06-02,09:20): Myśl pozytywnie Izka a na pewno będzie wszystko dobrze, bo Ty twarda baba jesteś ;-) Obiecuję trzymać mocno kciuki i posyłać pozytywną energię.
snipster (2015-06-02,10:27): nie myśl o kontuzji, tylko o przygodzie :) trzeba uważać o czym się marzy, bo marzenia się spełniają ;) Joseph (2015-06-02,12:43): Tarczyńskie powinny być ustawione na trasie w wiązkach jak stogi siana. Wielkie, zmutowane, ponadmetrowe snopki kiełbasiane. Co pięć kilometrów ;)
Trzymam kciuki. Truskawa (2015-06-02,22:31): Wojtek, nie wiem jak będzie bo na Smerek nie mogę patrzeć. Jest ohydny jakiś taki. No ale potem będzie już tylko lepiej, choć niestety nie łatwiej. :) Truskawa (2015-06-02,22:32): Dziękuję Paulo. Mam jednak wrażenie, że IM jest trudniejszy. choć może trzeba zrobić i jedno i drugie żeby wiedzieć. :) Truskawa (2015-06-02,22:33): No Damku! Bez Twoich kciuków to bym leżała juz pod Zebrakiem! Mocno trzymaj żebym nie padła. Dzieki. :) Truskawa (2015-06-02,22:34): Otóż to i dlatego moje marzenie codziennie przechodzą weryfikację i kontrolę jakości. A i tak niektóre się spełniają. :p Truskawa (2015-06-02,22:36): Tarczyńskie są pierwszorzędne. I nie muszą być wielkie, bo one właśnie takie chude smakują rewelacyjnie. :) dario_7 (2015-06-16,19:43): Przecież to dziwne nie jest - tygryski lubią mięsko i już!!! :))) Truskawa (2015-06-16,21:29): Oczywiście, że mięso tygryski lubią najbardziej. Tylko trzeba je jeść! Samo noszenie w plecaku nic nie daje! ddrapella (2015-06-22,15:21): No i co? Nie nastawiłaś budzika przed Caryńską? Gratuluję zawziętosci. Jak łatwo być mądrym po fakcie (myślę o Twoim ostatnim komentarzu o konieczności jedzenia) Twój przypadek z Rzeźnika pomógł mi przeżyć ostatnią jazdę rowerem po Szetlandach (80 km) .....
|