Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA   GALERIA   PRZYJAC. [1]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
DzikMaltański
Pamiętnik internetowy
Maltański Biegacz

Bartek :)
Urodzony: 1988-09-05
Miejsce zamieszkania: Poznań
8 / 28


2015-02-23

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Powrót na biegowe ścieżki po chorobie - męka (czytano: 357 razy)

PATRZ TAKŻE LINK: http://maltanskibiegacz.blogspot.com/2015/02/powrot-do-biegania.html

 

Minęło ładnych „kilka” dni od mojego ostatniego wpisu. Brak aktywności był niestety spowodowany grypą, która skutecznie wyłączyła mnie na półtora tygodnia z treningów. Wróciłem do nich dopiero w zeszły piątek, po 9 dniach nic nie robienia, siedzenia i leżenia w domu pod ciepłą kołdrą… i nadrabiania zaległości w jedzeniu różnych ciekawych produktów, których powinienem się wystrzegać… eh.
Wychodząc na piątkowy trening dobrze wiedziałem, że będzie źle. Równe 9 dni (zarówno bez treningów biegowych jak i siłowni+ folgowanie sobie przy lodówce) musiało się odbić na mojej formie. Nie pomyliłem się. W planach miałem przynajmniej 15 kilometrów, jakimkolwiek tempem. Chodziło bardziej o to, by się rozbiegać. Na nic innego nie mogłem liczyć. Już od pierwszych metrów wiedziałem, że będzie „ciekawie”, gdyż nogi ciążyły ku ziemi, plecy jakoś nie chciały trzymać pionu a ramiona po kilku kilometrach zaczęły mi odpadać. Ot, zwykłe objawy zastania… Przemęczywszy 15 kilometrów stwierdziłem, że spróbuję zrobić nieco więcej…. dobijając do 20 kilometra założyłem, że bez wykręcenia 25 nie wracam do domu. I tak mnie wszystko bolało, więc było mi wszystko jedno. Ostatecznie wykręciłem nieco ponad 27 kilometrów, serducho jakoś szczególnie tego nie odczuło, co wskazywało, że nie jest tak źle jak myślałem, jednak układ ruchu był do wymiany. Byłem jednak zadowolony, gdyż w sobotę mieliśmy jechać w odwiedziny do rodzinki, co znając moją słabość do ciast (którym nie mogę się oprzeć na tego typu wyjazdach), wiązało się z dodatkowym zastrzykiem tłuszczyku. Tak jak myślałem, balast po weekendzie się powiększył. Wczoraj wieczorem zacząłem już na serio proces odbudowy formy i powrotu do wagi startowej. 14 kilometrowe rozbieganie z ośmioma szybkimi 150 metrowymi przebieżkami, nieco w tym pomogło, jednak droga powrotna z krainy lenistwa i żarcia jest jeszcze daleka. Mam równe trzy tygodnie na osiągnięcie poziomu sprzed choroby (nie spodziewam się niczego innego), gdyż za 18 dni czeka mnie mój pierwszy start w tym roku – Maniacka Dziesiątka. Dzisiaj, jak w każdy poniedziałek zaplanowane mam 12 kilometrów rozbiegania plus 6 podbiegów. Wyjdzie łącznie ok. 19 kilometrów. Jutro czeka mnie powrót na siłownię, środa to 25 kilometrowa wycieczka biegowa, w czwartek 12 kilometrów rozbiegania i 8x150 metrów. W piątek znów pomęczę się na siłowni a w sobotę 20 km WB2. Ciekaw jestem czy będę w stanie utrzymać moje tempo maratońskie przez 20 kilometrów. Jeszcze kilkanaście dni temu nie zadałbym sobie tego pytania, ponieważ półmaraton biegałem 15 sekund na kilometr szybciej… no ale po tej przerwie nie mogę mieć żadnej pewności. Zobaczymy.


Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


paulo (2015-02-23,15:10): ja pojutrze tez sobie zakładam po 9 dniowej przerwie 15 km :). Maniacką w tym roku odpuszczam, ale półmaraton już nie :) Życzę wytrwałości!
DzikMaltański (2015-02-25,22:08): A dziękuję Paulo :) Również życzę udanego powrotu. Widziałem, że chcesz przestać teoretyzować a wziąć się do roboty :) Życzę, by się to udało.







 Ostatnio zalogowani
Świstak
22:54
Robak
22:37
szalas
22:34
staszek63
22:06
uro69
22:01
edgar24
22:00
elglummo
21:57
marekcross
21:36
Beata72
21:26
jacek50
21:01
JW3463
20:50
Jerzy Janow
20:32
Arti
20:23
StaryCop
20:23
eldorox
20:20
Zielu
20:17
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |