2014-12-11
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Bieganie przed czterdziestką (czytano: 1942 razy)
Jeszcze nigdy w życiu się tak nie namęczyłem jak w tym roku o powrót do formy, na tyle by móc w pełni zdrowiu startować. Mimo że w tym roku się wyjątkowo oszczędzałem jak na moje możliwości pod względem treningów jak i startów to nie udało mi się niestety uniknąć kontuzji, ale walka z nimi dała mi dużo do myślenia..
Na początku maja doznałem bolesnego jak dla mnie urazu na pachwiny, ale co ciekawe ból zmieniał swoją lokalizacje i ciężko było określić co jest tego przyczyną, potrzebowałem 3 miesiące walki na to by z tego wyjść, a efekt końcowy był zaskakujący. Pojawiłem się u pewnej pani Ani - znanej fizjoterapeutki w Słupsku (wizyta po raz czwarty). Nie wiedząc jak mi już pomóc powiedziała coś, do czego nie miałem przekonania, mianowicie jak na jej rozum problem wynika z nerek, i gdybym wziął tabletki o nazwie X...... kupione bez recepty na ich oczyszczenie to możliwe że problem zniknie. Niby wiara czyni cuda, ale ja stojąc przed kasą w aptece miałem co do tego duże wątpliwości, mimo to zakupiłem produkt i co ciekawe po niespełna zużyciu całego opakowania problem zniknął:)
Niemniej powrót do biegania i zaledwie mija kolejny tydzień jak doznaje bolesnego urazu z kolanem. Początkowo próbowałem sobie radzić sam, później kilka wizyt u fizjoterapeutów, niestety po raz kolejny kasa poszła na marne. Poprzez facebook Artur Kern zaproponował mi pewny zestaw Ćwiczeń, gdyż miał podobny uraz, gdzie odczucie jest takie jakby w kolanie przeskakiwała jakaś chrząstka. Poświęciłem może około dwóch tygodni na ćwiczenia zaprezentowane na filmie i problem faktycznie zniknął:) Po raz kolejny się sprawdza że ból w kolanie to nie zawsze brak kolagenu itp i zaraz potrzeba zestawu farmakologicznego - ale potrzebują więcej, nieco innej odmiany gimnastyki:)
I kiedy wszystko już było na dobrej drodze i mógłbym sobie wywróżyć owocny przyszły rok to zobowiązany byłem mieć szkolenie poligonowe w Drawsku. Tutaj zaznaczam że zawodnicy wyczynowi mający kontrakt z wojskiem są na innych zasadach i mnie obowiązują wszelkie ćwiczenia i nie mam żadnej taryfy ulgowej. Na podobnych zasadach jest tutaj Artur Pelo i Tomasz Grycko (aktualnie młodzieżowy Mistrz Polski w Przełajach).
Dodam że w związku z tym Tomasz nie mógł jechać z kadrą do Bułgarii na obóz w celu przygotowania się do Mistrzostw Europy w przełajach. Nie miał tyle urlopu i dopiero dziś udało mi tam polecieć przez co nie zdąży się chłopak zaaklimatyzować i boje się nieco o jego występ.
Obowiązuje mnie pewna tajemnica, zatem powiem tylko że 3 tygodnie planowo miałem spędzić w Drawsku gdzie nocki mieliśmy w namiotach, nie było możliwości trenowania przez ten okres. Dodatkowo pod koniec zafundowano nam małą szkołę przetrwania, mianowicie przez 3 doby bez spania, bez namiotów itp. Zastanawiałem się czy to jest jakiś żart, czy faktycznie jestem w stanie 3 doby nie spać i jeszcze spełniać oczekiwania przełożonych jakie będę miał do zrealizowania przedstawione zadania...
Już po pierwszej dobie miałem kryzys, nie miałem z sobą obuwia zimowego i mimo że miałem dwie pary skarpetek, 3 pary kaleson, 2 bluzy termo plus 2 polary to ciało osłabione nie nadążało z doprowadzeniem odpowiedniej temperatury to wszystkich komórek. Było dużo elementów postojowych, błędem było szukanie ustronnych stron i próbować przysnąć gdyż jak wiadomo wtedy temperatura ciała mocno spada. Miałem mocny kryzys, ciężko mi to opisać słowami, powiedziałem sobie że jak to przeżyje to może się targnę w maju przyszłego roku do jakąś uliczną setkę żeby się dojechać do końca. Druga doba była jeszcze gorsza z racji zmiany pogody i zmiany terenu gdzie bardziej wiało na otwartej przestrzeni. Najgorsze było to ciągle oczekiwanie.....
Kilka osób z różnych przyczyn musiało opuścić ćwiczenia, ja mimo mocnego kryzysu do niczego się nie przyznawałem. Jeżeli miałbym być stąd zabrany to jako ostatni. Nie myślałem w tym momencie o konsekwencjach zdrowotnych jakie mogą przyjść później, idąc do armii wiedziałem na co się pisze i ponoszę z tego tytułu pełne konsekwencje. Bieganie zawsze traktowałem bardziej hobbystycznie i praca jest u mnie na pierwszym miejscu.
Trzecia doba co ciekawe była najlżejsza, być może byłem już tak zmęczony że już było mi wszystko jedno, możliwe że organizm przyzwyczaił się do panujących warunków. W ciągu 3 dób możliwe że spałem łącznie ok 3-4 godziny. Efektem nieco ubocznym jest fakt że odczuwam znacznie rwę kulszową i możliwe że nad ziębiłem korzonki.
Niemniej ciesze się że dałem rade, przez co sobie udowodniłem że możliwe że byłbym w stanie w sporcie coś jeszcze dokonać. Zawsze mnie fascynowali biegacze ultra, może bieg 48h to lekka przesada ale niewykluczone że w krótkim czasie na coś podobnego się nie zdecyduję. Maratony już pójdą nieco w odstawkę (przynajmniej taki mam plan). Mam zakupionych kilka książek biograficznych biegaczy ultra, zobaczę czy uda mi się z nich zaczerpnąć jakiejś wiedzy która umożliwi mi dobry wybór.
Bezpośrednio po poligonie próbowałem pobiec półmaraton w Toruniu ale byłem tak osłabiony i miałem tak ścięgna ostygnięte że na piątym kilometrze postanowiłem przerwać bieg. Jeszcze kiedyś biegłbym do końca i zapewne tak będzie w biegach dla mnie ważnych, ale w chwili obecnej chcę powrócić do zdrowia bym mógł pełni cieszyć się sportem
W chwili obecnej mam ograniczona ruchomość w stawie. Jeszcze przed wigilią mam spotkanie z jednym z osteopatów w Poznaniu. Mam nadzieję że na jednej wizycie się skończy i będę mógł wejść na pełne obroty.
Przed nami Nowy Rok i każdy zapewne ma jakieś postanowienia.
Ja swoje 40-te urodziny obchodzę 5 kwietnia, planowałem Paryż, ale z racji iż na ten dzień przypadają święta to maraton przenieśli o tydzień później. Jakieś było jednak moje zdziwienie że jest maraton rozgrywany w Salonikach, okazuje się że w Grecji święta są tydzień później. Zatem swoje jubileuszowe urodziny planuje spędzić na sportowo. Z racji pracy że mam ograniczone weekendy to wolne chwil spędzam z rodziną, udało mi się ich również namówić na wyjazd z czego się bardzo cieszę. w 2015 roku wstępnie planuje brać udział w 6-8 startach
Wstępnie byłby to maraton w Salonikach, setka we Florencji, maraton Romantyczny w Niemczech (zaledwie ok 200km od St Moritz przez co wyjazd będzie bardziej atrakcyjniejszy), 90 km w Szwecji i półmaraton w Sarajewie.
Jeżeli ktoś chce się zabrać ze mną to zapraszam. Więcej szczegółów na privat.
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu |