2014-10-30
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Deklaracja wykonalności ( enigma CTU 15 + GTC 21 ). (czytano: 754 razy)
Deklaruję wysoką wykonalność planu z poprzedniego wpisu. W sobotę przebiegłem s=15km w t =59min6s a nazajutrz półmaraton w Tczewie - t=1h23min19s. Radość osiągnęła w niedzielę punkt zenitalny, ponieważ rzeczywistość lekko przekroczyła marzenia.
Celem minimalizacji kosztów wybrałem się w podróż autostopem. Niestety w piątek udało się mi się dojechać tylko do Grudziądza. Do Tucholi pozostało więc tak wiele i niewiele, jakieś 70km? Końcówkę trasy udało mi się pokonać z mieszkańcem Torunia, który tego dnia jechał do Chojnic. Noc spędziłem w Grudziądzu. Miałem o tyle szczęścia,że chociaż w ciepłym obiekcie przekoczowałem - na stacji ORLEN. Zaszedłem tam wypić kawę i trafiłem na sympatycznych sprzedawców - Michała i Magdę. I tak wyszło,że przybysz w mojej osobie przypadł im do gustu. Gadaliśmy to i owo, o sporcie i nie tylko...Dla mnie i dal nich nocka szybko minęła.
Po godzinie 8 udało mi się złapać pojazd do Tucholi. Bardzo sympatyczny Torunianin dopomógł mi, za co jestem mu bardzo wdzięczny. Wymieniliśmy się nr telefonów. Ten człowiek w młodości również biegał. Po obu startach napisałem raport w formie sms-a hehe...
Zodaikałny Koziorożec, miłośnik przełajów hehe...Piękna trasa wśród Borów Tucholskich. Aczkolwiek tak na 5km i na 10km doznałem dużo wyprzedzeń. Ale finalnie wynik piękny, t=59min6s, wymowna sprawa ponad 15km/h srednia szybkość.
Po zawodach w Tucholi udałem się na następne z zawodnikiem z Malborka, któremu Tczew po drodze był. Duża wdzięczność Tomkowi z tego tytułu. Powodzenia w życiu sportowym i pozasportowym życzę mu.
Noc z soboty na niedzielę również koczownicza, w budynku dworca PKP. Ale determinacja pokonuje wszelkie bariery jak powszechnie wiadomo...
I tak przekoczowałem do rana. Miałem oczywiście swoją starą inspirację z filmu "SNAJPER". Kto oglądał, ten kojarzy fragment, w którym ten strzelec wyborowy - sierżant Beckett rzekł do swego podwładnego przed noclegiem w bagnie : "Dobrej nocy, tylko nie siusiaj bo robaki jaja odgryzą". Sam sobie również powiedziałem : dobrej nocy.
Z rana zakupiłem kilka lokalnych pocztówek a następnie ruszyłem do biura zawodów. Dwie noce bez snu, ale dusza była na wysokich falach, że tak powiem. Przed startem w półmaratonie czułem znacznie większy optymizm niż przed piętnastką w Borach Tucholskich. ŁZY SZCZĘŚCIA dosłownie mnie przeszły kilka razy. I myślę sobie:...półtorej godzinki złamię na luzaku...
Trasa podobała mi się bardzo. Cieszę się, że na podium był Bogusław Andrzejuk z Białegostoku, mój znajomy od początków biegania. Tego mu życzyłem, aby był w trójcy był i zainkasował troszeczkę szmalu hehe... Zwycięzca z Ukrainy miał nad nim tylko kilka sekund przewagi.
Na mecie duma jak cholera mnie ogarnęła! ŻYCIÓWKA! A do tego na dzień po 15-tce, trudnej podróży i koczowniczych noclegach.
Podróż powrotna: autem do Elbląga z Piotrem, następnie PKP Elbląg - Grajewo, PKS Grajewo - Suwałki. W domu po godzinie 00.00 i w poniedziałek do pracy na 6 rano.
Piękne czasy wykręciłem jak na swoje standardy i dwa śliczne medale w jeden weekend zgarnąłem. I DUMNY JAK CHOLERA JESTEM!
POGRANICZE POLSKO - LITEWSKIE z patronatem : orzeł biały i rycerz na koniu.
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora |