2014-06-01
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Mój trener – micoach (czytano: 1820 razy)
PATRZ TAKŻE LINK: http://micoach.adidas.com/pl
Mój trener – micoach.
Wszystkie te odstraszające gadżety czasów analogowych czy nawet przedGPSowych: dzienniczek treningowy, stoper, zegarek, krokomierz. Gdyby nie smartfony i aplikacje treningowe, nadal klepałbym bez pojęcia coraz większe objętości w tempach słabych i nieskoordynowanych. Bo przecież kieratu dzienniczka treningowego i stopera bym na siebie nie narzucił. Nie do przecenienia jest też gigantyczna siła motywacyjna, jaką daje korzystanie z aplikacji treningowych. Oczywiście można inwestować dowolne kwoty w kolejne gadżety, zegarki GPS i pulsometry. Ja zatrzymałem się na opcji bezpłatnej: smartfon (i tak prawie każdy go ma jako mniej lub bardziej niezbędne narzędzie pracy, komunikacji i rozrywki) oraz bezpłatna aplikacja treningowa.
Aplikacji wspomagających treningi biegowe jest na pewno wiele. Część z nich pozwala jedynie zapisywać swoje treningi i starty, inne mają też plany treningowe oraz aktywne instrukcje w trakcie treningów. Ja po pierwszym roku przygody z bieganiem, kiedy mój organizm powoli przyzwyczajał się do długotrwałego wysiłku fizycznego oraz łapałem jaką-taką technikę biegania, zacząłem korzystać z planowania tras biegowych dzięki Google Maps. Miałem dzięki temu określony dystans biegu, czas biegu mierzyłem zegarkiem, i wychodziło mi tempo. Mapy z Googla pozwalały mi też planować trasy w nieznanych lokalizacjach. Bardzo często śpię w hotelach podczas delegacji. Mogłem dość łatwo planować sobie trasy na wieczór lub ranek w okolicach hotelu.
Potem odkryłem aplikację micoach oferowaną przez adidasa. W marcu 2011 załadowałem ją na mojego smartfona BlackBerry. Modele BB zmieniałem kilkakrotnie, zawsze jako pierwszą instalowałem aplikację micoach. Kolejne modele BB coraz lepiej i szybciej łapały sygnał GPS. W roku 2011 przebiegłem ponad 1.500 km i połowę treningów wpisywałem ręcznie, przez brak sygnału GPS. W roku 2012 zaliczyłem ponad 1.800 km i bez sygnału GPS biegłem jakieś 15% treningów. W roku 2013 i 2014 treningów bez pełnego GPS lub robionych na trenażerze było zaledwie 2-3%. (Może w tym roku przeklepię 2.000 km?) BB dość opornie łapał sygnał, trzymałem go nawet kilkanaście minut pod gołym niebem, żeby sobie poradził. Od marca bieżącego roku zmieniłem BB na iPhona. IPhone łapie GPS natychmiast i w każdej jak dotąd okazji, kiedy tylko byłem w plenerze. Micoach dostępny jest obecnie na iOS 6 lub wyższy, Android 2.2 lub wyższy, Windows Phone 8 lub wyższy. Jest to aplikacja bezpłatna, dostępna w App Store, Android Market oraz Windows Phone Store.
Przebiegłem z micoachem już ponad sześć tysięcy kilometrów. Daje mi to pewne pojęcie o tej aplikacji. Micoach mierzy dystans i czas, a na tej podstawie wyznacza prędkość (lub tempo). Wylicza też (na bazie podanych przez użytkownika płci, wieku, wzrostu i wagi) liczbę spalonych kalorii. Można też bazować na pulsometrze, ale ja hołdując zasadzie bezpłatności, korzystałem tylko z wbudowanego w smartfonie GPSa.
Ideą micoacha są cztery strefy wysiłkowe: niebieska – trucht, zielona – komfort (w tej strefie przebiegniesz najekonomiczniej najdłuższy dystans, możesz swobodnie rozmawiać), żółta – strefa poza-komfortem, startowa oraz czerwona – rzadko wykorzystywana w treningach długodystansowych strefa sprintu. Strefy te muszą być wyznaczone indywidualnie dla danego użytkownika. Robi się to podczas pierwszego treningu: 12 minut w tempie narastającym od spaceru po sprint. W każdej chwili można automatycznie zmodyfikować strefy, określając aktualne strefy jako zbyt łatwe lub zbyt trudne. Można to także zrobić ręcznie.
Plany treningowe można podzielić na dwie grupy: a) dla zapracowanych i b) dla chcących startować w zawodach. Treningi dla zapracowanych, to 30-minutowe bloki treningowe wyznaczane dla określonej przez użytkownika liczbie dni w tygodniu, przy zakładanym poziomie wydolności. Nie korzystałem z takich planów. Drugą grupą są plany dla planujących starty. Możemy wyznaczyć sobie plany do startu na 5K, 10K, 21K lub 42K, zakładając docelowy czas, jaki chcemy uzyskać podczas startu. Następnie podajemy datę startu (np. 15. Poznań Maraton, 12.10.2014). Podajemy też liczbę dni w tygodniu, jakie chcemy przeznaczyć na treningi (3-7 dni) oraz dzień długiego biegu (najlepiej dzień naszego docelowego startu, najczęściej niedziela albo sobota).
Przykładowy plan treningowy dla 5 dni w tygodniu, wyznaczony przez micoacha, wyglądał będzie następująco: niedziela – długi bieg w większości w strefie zielonej, poniedziałek – 30 min. trucht i strefa zielona, wtorek – dzień wolny, środa – interwały ze strefą żółtą lub ze sprintem, czwartek – bieg z narastającą prędkością, piątek – dzień wolny, sobota – 45 min. swobodnego biegu.
Podczas treningu wirtualny trener podpowiada, żeby przyspieszyć, zwolnić lub utrzymać tempo. Po każdym kilometrze możemy też usłyszeć, jaki przebiegliśmy dystans i jakie było tempo ostatniego kilometra. Możemy też ustalić sobie zamiast tempa – szybkość, wybrać sobie anglosaskie jednostki miary, ustalić język treningu (nie ma niestety polskiego), a nawet głos jakiegoś ulubionego sportowca, np. w języku hiszpańskim dopingować nas może David Villa.
Lubię wiedzieć, co robię, jak robię i po co robię. W zakresie treningu biegowego fajnym narzędziem jest aplikacja treningowa + GPS. Bardzo gorąco polecam korzystanie z takich narzędzi. Tym bardziej, że można znaleźć wersje bezpłatne. Podsumowując maj 2014, wybiegałem 184 km, 1.500 m pod górkę, w czasie 17,5 godzin, czyli w tempie średnim 5:45, spalając 16.000 kcal.
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu |