2014-05-19
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| III Bieg Lwa – półmaraton w Tarnowie Podgórnym 2014 – relacja (czytano: 412 razy)
Gdybym chciał osiągnąć swój własny sukces sportowy podczas III Biegu Lwa, chyba by ten bieg mi się nie podobał. Miałem wrażenie, że byłem uczestnikiem wielkiego wiejskiego festynu. Festynu, w którym sam bieg główny był dla gawiedzi tylko jedną z licznych atrakcji do oglądania. Innych atrakcji było zaś co nie miara – jak to na festynie. A to na traktorku można było pojeździć, a to kiełbasę z musztardą skonsumować, a to na koncercie się pogibać. Wszystkiego tego, jak na mój gust, było po prostu za dużo. Biegacze często narzekają, że organizatorzy niczego poza samym biegiem nie zapewnili. Prowadzi to do licytacji – kto da więcej. Więcej w pakiecie startowym, więcej na pasta party, więcej w pobiegowym dożywianiu. A jeszcze piwko, a jeszcze kawka, a jeszcze krówka, a jeszcze drożdżówka, a jeszcze na drugą nóżkę.
Całe (nie)szczęście, moja forma po wiosennym piku, czyli maratonie w Łodzi, odeszła w siną dal. Całe (nie)szczęście nie miałem więc na ten bieg żadnego celu sportowego. Chciałem go po prostu godnie przebiec. Pierwszy raz w życiu nie chciało mi się jechać na zawody. Jednak, z powodów społeczno-towarzyskich, musiałem. Dobrze się stało, że przymus był, bo każdy start wzbogaca o nowe doświadczenia. Znajomych się spotka, pogada, uwagami wymieni. Mój spadek formy wiązał się nie tylko z mniejszym kilometrażem, ale też nadużyciami na polu twardego alkoholu połączonymi z niedostatkami na polu twardego snu. Ciężki tydzień poskutkował ciężkimi nogami.
Pobiegłem sobie z balonikami na 1:50. Chłopaki tryskali humorem, walczący w naszej „ekipie” o życiówkę tryskali potem, ja zaś biegłem sobie wygodnie i po raz chyba pierwszy obserwowałem bieg bez żadnej spinki. Na ostatnich 6 km trochę podkręciłem tempo i metę przekroczyłem kilka minut przed „moimi” balonikami.
Elita nie miała na tym biegu łatwo. Trzy pętle zmuszały ich do dublowania średniaków i maruderów, drogi były czasem bardzo wąskie, biegacze niedoświadczeni i mało karni. Fajnie byłoby wyeliminować z tej trasy najgorszy jej fragment, czyli agrafkę na ul. Poznańskiej. Myślę, że trasa powinna być modyfikowana, bo walor turystyczny aktualnej jest prawie żaden. Tarnowo Podgórne to, poza ul. Poznańską i osiedlami domków jednorodzinnych, właściwie jeden wielki park przemysłowy. Nie bałbym się tej specyfiki i puścił bieg właśnie po parku przemysłowym. Dałoby się wtedy wszystko zamknąć jedną pętlą.
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu |