2014-01-01
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| 17 gram na kilometr (czytano: 740 razy)
Rok 2013 zakończyłem wynikiem 1207 km. Był to rok, w którym 1 marca rozpocząłem moją przygodę z bieganiem. I wcale nie planowałem takiego obrotu spraw - bieganie miało służyć tylko i wyłącznie zrzuceniu kilogramów, które przybrałem po rzuceniu palenia. Niestety świadomy nie byłem, jak uzależniająca jest to czynność i jak wiele daje pozytywnych emocji.
I nie myślcie sobie, że od biegania uzależnić można się już po drugim razie… o, nie. Z początku wymaga to wielkiego samozaparcia, lecz w moim przypadku nie było wyjścia, gdyż nie posiadałem już żadnych większych ciuchów. W momencie rozpoczęcia biegowego odchudzania mieściłem się dosłownie w jedną tylko parę spodni. Miałem jeszcze ze dwie większe koszule, jakiś sweterek, ale tylko jedne wycieruchy. Zatem determinacja była niesamowita. Biorąc pod uwagę to, że 1 marca była jeszcze głęboka zima, a w roku minionym wyjątkowo paskudna przeplatająca duży mróz z głębokim śniegiem, zasługuję chyba na wielkie uznanie. Wychodząc na dwór wcześnie rano, w mróz, śnieg, opatulony w gruby bawełniany dres, pełen nienawiści do wysiłku, czując szczypiące zimno w dłonie i stopy, czułem się naprawdę fatalnie. Z zerową kondycją sapałem już po 100 metrach, pot ciekł ze mnie ciurkiem, a po kolejnych 300 metrach miałem już mroczki przed oczami. Takie to były początki. Nikt o to nie pyta. Nikt, kto dziś gratuluje mi ukończenia półmaratonu, nie zdaje sobie sprawy, jakie wewnętrzne piekło przeszedłem. Zaczynałem z wagą 107 kg.
Mijały dni, a ja zaciekle, co ranka, wychodziłem niezależnie od pogody i biegłem. Coraz dłużej, coraz dalej, coraz lepiej. Wciągnęło mnie, uświadomiłem to sobie, kiedy z początku czerwca zapisałem się na swój pierwszy bieg, Bieg 3 Plaż w Grudziądzu, który 29 czerwca ukończyłem na dystansie 7 kilometrów. Jeśli miałbym opisać najpiękniejsze chwile minionego roku, to dwie najbardziej wryły się w pamięć – łzy radości z pierwszego medalu, właśnie tego grudziądzkiego oraz udział i ukończenie Półmaratonu Świętych Mikołajów w Toruniu. Jestem z siebie dumny.
Biegam od 10 miesięcy. Ukończyłem pięć biegowych imprez, nabawiłem się kilku kontuzji, nauczyłem bardzo wiele o bieganiu i własnym ciele, uczę się nadal i trenuję. Jestem bieganiem zafascynowany, daje mi wiele radości, wiele pozytywnych emocji. Bieg stał się moja pasją, ważną częścią życia, pozwalającą się realizować i odnosić sukcesy dające niesamowite spełnienie. Zaplanowałem już swoją biegową przyszłość. Rok 2014 dość szczegółowo, rok kolejny w zarysie. Postawiłem cele, które zrealizuję.
Chciałbym, żeby w życiu prywatnym i zawodowym Nowy Rok był tak udany jak miniony udał mi się w bieganiu. Wiem również, że zależy to głównie ode mnie i pracy, jaką wykonam.
Ważę dziś 86 kilogramów. Wiecie, co trzeba zrobić, żeby zrzucić 20 kilogramów? Nic prostszego, wystarczy chudnąć 17 gram na kilometr :-)
Powodzenia w Nowym Roku!
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu alchemik (2014-01-01,20:27): Super przelicznik oby tak dalej powodzenia w nowym roku. andbo (2014-01-02,08:52): Gratulacje i oby spełniły się wszystkie Twoje plany (i życiowe i biegowe)! thorunczyk (2014-01-03,21:00): Bardzo dziękuję Wam za życzliwość i raz jeszcze pozdrawiam!
|