2007-11-27
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| (czytano: 172 razy)
Był już taki moment, w którym poważnie zastanawiałem się czy nie zawiesić na kołku butów do biegania. Przynajmniej tych startowych. Ile w końcu można. Nie zjem tego, bo za tłuste i jak nic zacznę tyć. Jak już raz szybko przytyłem teraz w ciągu tygodnia idę dwa- trzy kilo w górę. A później trzeba ciągnąć te kilogramy. Żeby jeszcze były kategorie wagowe.
Owszem chętnie wyjdę na rozbiegano kilka razy w tygodniu, choćby i codziennie, ale już dla siebie, nie po to żeby kolejny raz ścigać się z osobą, którą byłem kilkanaście lat temu.
Pomogło mi to, że rozchorowałem się- przez tydzień nie byłem w stanie wyjść na trening i jak ręką odjął. Nie żebym miał ochotę na dietę czy coś takiego. Ale jeszcze przemęczę się jakiś czas. Warto dla takich biegów jak Puchatek, a właściwie uczucia radości na mecie. No i mam jeszcze sporo do udowodnienia sobie.
Kolejny raz usłyszałem „Chłopaki nie płaczą” i przypomniało mi się jak ta piosenka utkwiła mi w głowie. Kiedy pierwszy raz tłukła mi się po głowie miałem czas imprezowy-, kiedy bawiłem się po knajpach ona ciągle gdzieś tam leciała. Kiedy drugi raz słuchałem jej często radio powtarzało ją nad ranem. To musiało być lato 1998 roku. Plus- minus rok. Próbowałem się wtedy odtruć na sucho i zacząć jakoś na nowo żyć. Wydawało mi się, że tak się da. Kiedy nad ranem miałem najgorszą telepię i myślałem skąd skręcić kasę i przyspać z radia leciało: „nie masz kaski odpuść sobie” i dalej „przyjdzie chłodny świt..”. Te momenty straszliwie we mnie zapadły. I omotani raz- już po Głoskowie poszedłem na koncert. Za Stodołą jest taki stadionik i tam były juwenalia. Po Pidżama Porno grało T Love i śpiewali miedzy innymi to. Nad stadionem widać było blok, w którym przez dwa lata kupowałem towar. Jakoś nie budziło to wtedy we mnie emocji. Chciałem spokojnie dalej żyć. Przy tym samym kawałku tańczyliśmy na naszym ślubie.
Teraz pomyślałem słuchając go, że jeszcze nie czas na wieszanie butów, że jeszcze warto trochę się pościgać. Nie jestem aż taki stary. Mogę powalczyć z tamtym leszczem z połowy lat dziewięćdziesiątych. Był o kilka kategorii wagowych niżej, ale to nie takie ważne. Ja też jeszcze zgubię kilka kilogramów.
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora |