Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [21]  PRZYJAC. [21]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
Viper
Pamiętnik internetowy
TRIATHLON to co lubię !!!

Wojtek Przygoda
Urodzony: 1971-03-25
Miejsce zamieszkania: Rzeszów / Tarnów
145 / 165


2013-08-21

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
½ IronMan w Gdyni 2013-08-11 (czytano: 548 razy)

 

Do Gdyni wyjechaliśmy w sobotę ja i moja ekipa czyli Żonka, dzieci i szwagierka Ania gdzieś koło godziny 10:00. Pogodę zapowiadali spoko, to znaczy bez deszczu i z przebłyskami słoneczka. GPS doprowadził nas na miejsce noclegu koło 13:00, Szybkie wypakowanie i jazda po pakiet startowy i tu mała dygresja. Ekspo i cała obsługa oddalona jest od startu jakieś 3 kilometry. W sumie nie ma problemu, ale... trzeba sobie robić wycieczki po Gdyni :-( Po odebraniu pakietów i przeglądzie ekspo powrót na kwaterę i już z całą ekipą ruszyliśmy na start by odstawić rower i zerknąć wreszcie na morze. Dotarliśmy do strefy zmian przed 15:00, jeszcze nie można było odstawiać rowerów, więc zdecydowaliśmy coś zjeść. I tak dla podtrzymania tradycji oczywiście rybka :-) Po odstawieniu "strzały" poszliśmy jeszcze do Akwarium Gdyńskiego (niestety, moim zdaniem cena zdecydowanie przesadzona co do treści, ale nie będę się nad tym rozwodził) i powrót do domu a tam przy przepakowywaniu paskudny zonk ! Zapomniałem okularków do pływania ! Szybko na ekspo, zakup nowych. Na szczęście w porę się zorientowałem, bo byłoby cieniutko. Wieczorem na Plażę a tam kilku Ludzi z Żelaza się rozgrzewało do jutrzejszego potu. Pogoda... piękna, oby tak było jutro.

Wstałem o 6:00 dla mnie to norma na szczęście, ale dziewczyny jeszcze spały, więc po cichu zabrałem swoje zabawki i wyszedłem. Słoneczko już wychodziło za horyzontu, a mewy ostro dawały, czuć było klimat nadmorski. Do strefy dotarłem przed 7:00 i z kilkoma kolegami poczekaliśmy do otwarcia. Gdy wszedłem ciśnienie skoczyło, a adrenalina zaczęła już buzować. Pompowanie ostatnie koła, zalanie bidonów Izo, przygotowanie ekwipunku T1 i T2, rozgrzewka. Przed 8:00 nakazano nam się ewakuować ze strefy na start. Tam dojrzałem prowadzącego Łukasza Grassa i kilka gwiazd jak Szyc, Karolak, Topa, czy Maciej Sztur. Fotoreporterzy szaleli, nawet dwóch prawie się pobiło :-) Ja też dostałem... fotkę :D Do startu ostatnie minuty to już rozgrzewka w wodzie, nieźle... woda ciepła, słona (lepsza wyporność), będzie ok.


10, 9, 8... Liczą wszyscy, blisko 1200 ludzi, choć miało być więcej, ...3, 2, 1 START !


Wiedziałem, że w takim tłumie można nieźle oberwać. Woda zawrzała, ledwo można było dostrzec azymut, czyli bojkę, na szczęście był tam też ratownik na skuterze, który był lepiej widoczny. Po odbiciu za bojką w prawo w oddali piękny żaglowiec dawał kierunek. Obstawę miałem prawie do końca z prawej, lewej, z przodu, i oczywiście z tyłu :D. Czas z wody 40:36 lepszy niż w Suszu rok temu, potem długi podbieg do strefy jakieś 300 m i z 200 m w strefie do roweru, a i tak w T1 czas 7:34.

Wiatr z południa niestety dość silny dawał sine znaki do połowy pętli, ale za to w drugą stronę cieło się nieźle ! I tak 3 x po 30 km. Trasa dość szybka, choć w niektórych miejscach naddawała się do gruntownego remontu. Z resztą było widać po zawodnikach na poboczu pompujących koła itp. A było ich sporo ! Na szczęście dotarłem do strefy bez przygód po 3:07:38. Odstawiam rower i... bieg.

Od południa widać ciemne chmury i może pokropić. Ruszyłem, ale jakoś słabo. Na rowerze cisnąłem dość mocno pod wiatr i teraz są tego skutki. Perspektywa 21 km nie napawa optymizmem. Ale przepłynąłem, przejechałem, to i przebiegnę :-) Cztery pętle nieco ponad 5 kilometrów. Po pierwszym, nieco się ochłodziło i zaczęło dmuchać. Po drugim jeszcze gorzej i do tego wszyscy mnie wyprzedzają, co prawda biegnę ale to raczej trucht. Na trzecim zaczęło padać, ale na szczęście tylko chwilkę, a potem wyszło słońce, jaka ulga dla ciała ! Biegnę chwilę z młodym chłopakiem i pytam jak się czuje, a on – a wyrzygałem się dwa razy i teraz jest dobrze :D Cóż co prawda nie miałem takich sensacji, ale nóg to już nie czułem. Wtedy to się dopiero wie co to znaczy „Ludzie z Żelaza” Choć gdy zaczynałem bieg myślałem, że metę przekroczę z czasem mocno p 7h, to w efekcie ukończyłem z czasem 6:32:41, słabiej niż w Suszu rok temu o jakieś 6 minut. Nie zawsze robi się życiówki, ale za to pogoda na resztę pobytu była słoneczna i piękna i start uważam za udany. Podziękowania obsłudze za to, że na stołach zawsze było pełno wszystkiego, no i moim kibicom, że były tam ze mną. Do siego roku...


Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


jacdzi (2013-08-22,08:17): Gratuluje wyniku! A przy okazji relacji, naprawde fajna.
Viper (2013-08-22,17:18): Dzięki Jacku, pisarz ze mnie żaden, ale coś zawsze naskrobię :P







 Ostatnio zalogowani
schlanda
05:26
biegacz54
04:50
Piotr Fitek
02:04
BuDeX
00:12
kos 88
23:49
mariuszkurlej1968@gmail.c
23:22
fit_ania
23:21
Świstak
22:54
Robak
22:37
szalas
22:34
staszek63
22:06
uro69
22:01
edgar24
22:00
elglummo
21:57
marekcross
21:36
Beata72
21:26
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |