2013-04-16
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| od maratonu do maratonu :) (czytano: 1432 razy)
Minął tydzień od przebiegniętego maratonu. W nogach go już prawie nie czuję :) przestały boleć w czwartek. W piątek w ramach regeneracji udałam się na masaż do Pana Dariusza. Taka wizyta u fizjoterapeuty ‘po’ jest bardzo dobra dla ciała. Szybko stawia na nogi. Mięśnie są rozluźnione – odnowione. Przede mną 3 tygodnie odpoczynku i regeneracji. Nadal bardzo zwracam uwagę na to co jem – staram się dostarczyć organizmowi wszystkich niezbędnych składników odżywczych, witamin i minerałów. Zauważyłam też, że więcej śpię. Dobrze. Zależy mi na właściwym powrocie do świetności :) , by wrócić znów do szybkiego pykania podbiegów i …wiosna przyszła :) a jak przyszła… to oznacza, że nareszcie będą sprzyjające warunki to śmigania interwałów.
Miło się tak truchta mając w pamięci taki maraton. Wszystko tam było niezwykłe. Po każdym maratonie mówię: że to był mój najfajniejszy maraton. O tym w Dębnie mogę śmiało powiedzieć, że był najweselszy, najbardziej uśmiechnięty i taki jakiś ‘lekki’. Miałam wrażenie, że szybko go przebiegłam … bo zazwyczaj trochę to trwało… Dystans maratoński jest moim ukochanym dystansem i chyba już zawsze tak zostanie. Nie mam zamiaru się odkochiwać.
Start w Dębnie potraktowałam jak sprawdzian. Teraz już wiem, że wiosna i lato – wszystko będzie treningowo. Startem docelowym będzie we wrześniu maraton w Warszawie– tam też przebiegnę ostatni maraton niezbędny do zdobycia Korony Maratonów Polskich. Nie nakręcam się specjalnie na wyniki bo ja mały amator jestem ale… :) fajnie byłoby przebiegać maraton ot tak po prostu, zawsze w radości i uśmiechu… bez większego trudu. Lubię ten stan kiedy wstaję od biurka i bez zastanowienia mogę przebiec 20 km bez zerkania na zegarek… a potem normalnie funkcjonować a nie umierać bo przed chwilą biegałam – podczas, gdy jeszcze dla wielu wokół jest to coś niezwykłego, coś niesamowitego.
Ostatnio Piter mówi do mnie:
- a widziałaś to: [i czyta mi z fejsa coś tam] – ‘jestem w elitarnym gronie osób, które wolą obudzić się z zakwasami niż z kacem’ :)
Dobre.
Podoba mi się takie życie od maratonu do maratonu. Ma po co człowiek wstać rano. Chce się iść szybko to pracy by jak najwcześniej z niej wyjść. Chce się robić zakupy, by gotować coś lekkiego - zdrowego. Chce się sprzątać, by po treningu delektować się zieloną herbatką bądź małym piwkiem w cieple domowego ogniska :) . Zasypia się wtedy z głową pełną marzeń, we snach powracają wspomnienia a pobudka przestaje być czymś strasznym.
Całą zimę czekałam na słoneczne poranki – no to mam:) czeka mnie kilka miesięcy przyjemnego biegania, o poranku o zmroku w ciągu dnia, będzie las, będzie Malta i Cytadela oraz inne wspaniałe okoliczne zakątki. A wszystko z myślą o maratonie. Następny w Opolu :) 19 maja. Mam nadzieję, że będzie równie cudownie jak w Dębnie.
Na zdjęciu: na trasie w Dębnie:)
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu snipster (2013-04-16,09:44): hehe, też lubię budzić się z zakwasami... ;) nowa jednostka czasu - od maratonu do maratonu, ciekawe paulo (2013-04-16,11:09): marzenie nie tylko Twoje się spełniło :) Marysieńka (2013-04-16,19:25): Pewnie, że będzie..tak to już jest jak "kochanie wzajemne" :))
|