2013-04-01
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Zimowe starty - Nocny Maraton Pływacki (czytano: 848 razy)
Nocny maraton pływacki miał wiele współnego ze startami biegowymi na długim dystansie. Wymagał cierpliwości, opanowania, przyjęcia optymalnego tempa i konsekwencji podczas ich trwania.
Podczas tej imprezy kojeny raz przekonałem się, że jednak nie ciało a głowa prowadzi mnie skutecznie poprzez sportowe zmagania. Kolejny triumf ducha nad ciałem.
Długodystansowe zmagania pływackie rozgrywane są w Myszkowie od 2011 r. cyklicznie z końcem lutego.
Pojechałem tam pierwszy raz, nie znając specyfiki rozgrywania imprezy. Do tej pory przepływałem podczas treningów basenowych maksymalnie ok. 2 km, zatem nie znałem swoich pełnych możliwości. W dodatku tego dnia rano pobiegałem sobie treningowo 12 km, miałem zatem obawy, czy przypadkiem nie pojawią się skurcze łydek i dwugłowych uda.
Na miejscu okazało się, że można pływać właściwie przez całą noc od godz. 20 do 6 rano, przy tylko jednej możliwej przerwie na wyjście z basenu. Nastawiłem się na przepłynięcie 5 km bardzo spokojnym tempem. Wyszło trochę lepiej.
Po godzinie czekania na zwolnienie miajsca na torze rozpocząłem pływanie o 21.13. Wolnym, możliwie najwolniejszym stylem klasycznym, przy 11-12 ruchach/długość pokonywałem kolejne długości.
Płynęło się świetnie, na torze co jakiś czas zmieniali się zawodnicy, część z dobrych pływaków narzucała od początku bardzo szybkie tempo i po kilkudziesięciu minutach opadali kompletnie z sił.
Zabrałem ze sobą mój Polar RCX5, który w połączeniu z kostiumem triatlonowym pozwalał na bieżący wgląd w puls i zapis przepłyniętych długości. Po kilkunastu minutach złapałem pewny rytm i wiedziałem, że mogę pływać długo tej nocy...
Zmieniali się też sędziowie i sukcesywnie naliczali przepłynięte długości. Po godzinie pływania na brzegu rozpoczął się festiwal Zumby, kilkadziesiąt dziewcząt żywiołowo tańczyło w rytmie muzyki a ja dalej długość po długości na swoim torze. To był swoisty zastrzyk energii i optymizmu.
Kolejne długości i czas mijały błyskawicznie, podobnie jak pierwsze kilometry mijają podczas maratonu ulicznego.
Po 3 godz i 15 min. spokojnego pływania pokonałem 5 km, założenie przedstartowe okazało się łatwiejsze niż przypuszczałem. Zatem szybka korekta i nowe założenie - pływam równe 4 godziny!
Końcówka była trudna, ale daleko jej do maratońskiej ściany. Dużą rolę odgrywa tutaj osoba wspierająca, a ja pojechałem sam i musiałem prosić o każdy drobiazg, jak napój czy kawałek banana nieznajome osoby.
Równo po 4 godzinach o 1.13 w nocy wyszedłem z basenu. Udało się przepłynąć 6,2 km, jak dla mnie to b. dużo. Zająłem 9 miejsce na ok. 40 mężczyzn.
Podczas tej próby wiele dowiedziałem się o samym sobie i własnych możliwościach. Jestem nadal przeciętnym pływakiem, jednak długi dystans kolejny raz oczarował mnie swą magią.
Kilka liczb:
Łączny czas pływania: 4 godz.
Przepłynięty dystans: 6,2 km; 248 długości,
Ilość spalonych kalorii: 2316 kcal
Średnie tętno: 124 (I 2,5 km),
112 (II 2,5 km).
Udział tłuszczu
jako źródła energii: 41 %
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu paulo (2013-04-01,17:00): dla ogromnej większości, jak i dla mnie (któremu marzy się triathlon:)) masz niezłą kondycję i dokonujesz naprawdę wielkich rzeczy. Gratuluję.
|