2012-12-10
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| mój regenerator (czytano: 876 razy)
Jestem zmarzlakiem. Posiadam dwa termofory w domu i jeden w pracy [kiedy jadę na zawody – jeden zawsze jedzie ze mną - nigdy nie wiadomo czy nie będzie potrzebny]. Jak mi zimno – bez skrępowania się dogrzewam i nie rażą mnie prześmiewcze komentarze otoczenia. Kocham lato, słońce, ciepło, upały i bardzo boję się zimna. Tak było od zawsze. Było. Obawiam się, że tej zimy nastąpił przełom w moim życiu… może to przez tą magiczną liczbę… [33 lata]… niepokoi mnie bardzo to, bo biegam w mrozie, w śniegu … a im zimniej i więcej śniegu tym większa frajda.
Nie jest mi już straszna zimowa aura. Najgorsze jest to, że zaczęłam się wstydzić samej siebie. Wstyd mi spojrzeć w lustro i przyznać się, że przez 33 lata się tak ze sobą cackałam. Że tak wymiękałam przy paru stopniach mrozu, że taka leniwa czasem byłam, że tyle było możliwe a ja z tego nie korzystałam. Nie brałam co było na wyciągnięcie ręki, że zamykałam oczy na to co warte było wszystkich spojrzeń. Dużo straciłam chowając głowę pod kołdrę…
W niedzielę oglądałam las, ten sam który zauroczył mnie latem, ten sam który powalał mnie swym pięknem jesienią… Każdy ma swoją rzeczywistość, w której trwa, robi co do niego należy, co musi, co powinien. Ja jako odskocznię, osobisty regenerator mam las. W sumie jeden mam na wyciągnięcie ręki: tereny Rusałki i Strzeszyna, mam ten teren na wyciągnięcie ręki: na Sołacz jest tylko 3 km dobiegu… tylko, że tam wszystko jest już takie znajome… kiedy idę tam pobiegać zawsze jest tłoczno, tam ścieżki są już dość ciasne… ale pojechać do Puszczy Zielonki to tak jakby w jednej chwili otworzyć inną książkę i nagle znaleźć się w innej bajce…
… do Dziewiczej Góry prowadzi wąska i dość kręta droga, która z każdym metrem jest gęściej otoczona drzewami i inną roślinnością. Uroku dodaje jej charakter ‘silnie podbiegowy’ . W zimowej scenerii wszystko wygląda inaczej. Te same ścieżki widywałam kiedyś latem skąpane w słońcu - pachniały igliwiem, runem leśnym i grzechem :) . Raz [kiedy tam byłam] padał deszcz – to był niezwykły zapach. Pamiętam kolory jesieni i złoto słońca w koronach drzew. Pamiętam też dziki i jak przed nimi skrzanialiśmy :) Wczoraj pierwszy raz widziałam to wszystko w białym puchu. Oczywiście było pieruńsko zimno. Odczuwanie przez moje dupsko temperatury się nie zmieniło. Zmieniło się jedynie moje nastawienie… nie trzeba się bać… przecież jak będę się ruszać to będzie ciepło… [i tak byłam najgrubiej ubrana z całej 4osobowej Brygady] ciekawa wrażeń zacisnęłam zęby [ i pieści też :)] i ruszyłam ‘tam’. Z dumą wskazywałam drogę :) ‘… że tu, że tam…’ już się troszkę tam orientuję i tym razem nie zabłądziłam :) i nawet planowany kilometraż wytyczonej przeze mnie pętli wyszedł idealnie :)
Jednym byłam zawiedziona. Spodziewałam się, że będzie więcej śniegu, że będzie bardziej biało i bajkowo. Nie mówię, że nie było pięknie, bo było. Ale spodziewałam się czegoś więcej. [najgorzej jest czegoś oczekiwać :) ]. No i rozglądałam się wokół… nawet końskie muchy nas nie gryzły.. oj pamiętam jak kiedyś zmuszały nas do prędkości interwałowych i nie pozwalały zatrzymać się choć na chwilę… a teraz jak stoisz w miejscu to zamarzasz więc lepiej się ruszać… założyłam swoje salomony szaleństwo w terenie no i muszę powiedzieć, że im się podobało… kolejny test butów ‘terenowych’ w bezasfaltowych warunkach – kapitalnie! Szukałam obrazów do zapisania na swym kieszonkowym foto… szukałam i szukałam a jak znalazłam… to się bateria rozładowała…
A teraz … w tygodniu jakoś przetrwam bieganie w ciemnościach po pracy, tu sobie skoczę… tam sobie skoczę … ale w weekend… sprawdzę czy śniegu tam przybyło i czy może być jeszcze bardziej bajecznie… i przeżywam dzień po dniu modląc się, by się temperatury z minusowych nagle plusowe nie zrobiły… i by śnieg nie stopniał…
Jak to przeczytałam co napisałam… mam wrażenie, że to nie ja napisałam, przecież nie lubię zimna :)
Na zdjęciu: zanim się bateria rozładowała… to jeszcze zdążyłam coś tam uchwycić…
Zeniu, Emi i Piter :)
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu renia_42195 (2012-12-10,23:05): Aga, zdjęcie fantastyczne :))) Leczę przeziębienie :((( I też jestem zmarzluchem :((( Emi (2012-12-11,00:33): to zdjęcie...mówiłam, że potrzebuję korków z pozycji skocznych;) Może jakieś warsztaty? a co do termoforka, to może chcesz mieć jeszcze trzeci...z futerkiem? ;) hahah alchemik (2012-12-11,09:20): W lesie jest magia i to o każdej porze roku.Że zazdroszcze to wiesz ,ja jeszcze tylko miesiąc i zaczynam jak by od poczatku. dario_7 (2012-12-11,09:39): Las to magia! O każdej porze roku ;) A zimno??... Też jestem ciepłolubny, ale od kiedy przełamałem wstręt do zimna polubiłem zimowe klimaty :))) Nic tak nie rajcuje jak śniegowa kąpiel o szóstej nad ranem!!! :D jacdzi (2012-12-11,11:52): Szczesciara!!! Ja za kilka dni doczekam 55 kaniemic (2012-12-11,12:51): figlarne to "pachnie grzechem" bardzo bardzo;) snipster (2012-12-11,17:09): Miły wypadzik do lasu zawsze ładuje dodatnio bateryjki ;) aaa Dario to cwany tutaj, do pracy przychodzi i odkręca grzejnik na maxa :) tomyek (2012-12-16,18:33): No i wykrakałaś, śniegu nie będzie:( adamus (2012-12-16,19:09): Znalazłem wczoraj u siebie w pracy termofory po 22 złocisze, poczułem się jakby czas się cofnął ;) gerappa Poznań (2012-12-16,19:53): brakiem mrozu te byłam zawiedziona... bo był plan na rześkie puszczanie się w Puszczy :) gerappa Poznań (2012-12-16,19:56): termofor ... ostatnio odkryłam coś co grzeje lepiej... tylko że w pracy nie wolno pić alkoholu :)
|