2012-11-21
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| co ja teraz robię ?... po prostu tęsknię za bieganiem... (czytano: 895 razy)
Roztrenowanie jest potrzebne… bla bla bla … bo zmęczenie, bo odpoczynek, bo regeneracja, bo … bo … bo…
Byłam kilka razy na roztrenowaniu ale nigdy nie była to świadoma i planowa ‘akcja’. Zawsze było to wymuszone przez kontuzje urazy i przeciążenia.
Kończy się mój trzeci sezon biegowy. Zrobiłam sobie jakieś tam podsumowanie, przecież jestem miłośniczką zestawień, tabelek i statystyk… ale nie o to chodzi.
Chodzi o to by wyciągnąć wnioski, z których popłynie nauka na następny sezon.
Zaczęłam w styczniu, całkowicie od zera, sukcesywnie zwiększając kilometraż. Po kilku miesiącach zmodyfikowałam swoje podejście do biegania – musiałam zrezygnować z interwałów – zawsze mi po nich coś dolegało, rozcięgno, Achilles przypominali o swoim istnieniu. Stwierdziłam, ze wolę tylko biegać [pewnie nie będzie to szybkie bieganie] niż nie biegać bo kontuzje. I tak od maja zaczęło się nowe moje bieganie. Regularne treningi co drugi dzień pozwoliły się właściwie regenerować – i chyba udało mi się dobrze dobierać kilometraż bo się nie przeciążyłam.
Beztroska i radość znikąd wtargnęły w moje życie treningowe i startowe… wyniki same się poprawiały a ja uwierzyłam w siebie tak mocno jak nigdy dotąd. Potraktowałam ten rok bardzo lekko. Głównym celem treningowym była bezkontuzyjność i bezurazowość – w 100% zrealizowane.
Myślę, że duży wpływ miało urozmaicenie – wdrożyłam rower i wzmocniłam brzuch ćwiczeniami. Z początkiem roku prawie niewykonalne dla mnie było pojechać do pracy rowerem, wrócić a potem na bieganie… w drugiej połowie roku to nie było już nic trudnego. Nauczyłam się w małym stopniu łączyć rower z bieganiem. Po 12stym razie rozpoczynania Aerobicznej Szóstki Weidera przestałam liczyć… nigdy jej nie skończyłam … ale też nigdy jej nie zarzuciłam – ćwiczę, dobrnę do jakiegoś momentu, przerwa na kilka dni i… zaczynam od nowa… teraz jestem na 10tym dniu :) sama jestem ciekawa ile tym razem wytrzymam i co tym razem stanie mi ‘przeszkodzi’ w dobrnięciu do końca :) …
Na jesień udało mi się przebiec 3 maratony :) w ciągu ośmiu tygodniu. Jedni grozili palcem, inni ostrzegali, jeszcze inni zamykali oczy ze strachu. Byli też tacy, którzy stanowczo twierdzili, że to niemądre jest :D a ja… tak bardzo kocham maratoński dystans… Skoncentrowałam się tylko na startach w maratonie. Żadnych innych. Czy mnie kusiło? Owszem. Czy mnie coś ominęło? Tak. np. kosztem startu w maratonach nie mam życiówki jesienią na dystansie półmaratonu – bałam się ryzykować startu między maratonami – tak jakoś mi nie pasowało to do mojej regeneracji… dziś nie żałuję tej decyzji. Skusiłam się jedynie na start w Rakoniewicach – 10km – tydzień przed maratonem w Poznaniu… bo już to miałam przećwiczone z ubiegłego roku i miałam pewność że taka szybka dycha to mi raczej nie zaszkodzi.
I co ja myślę o minionym sezonie? Myślę, ze zrobiłam dużo.
1. Zmieniłam podejście do biegania – biegam z uśmiechem na twarzy i bez zadyszki [w większości]
2. Nauczyłam się regenerować, odpowiednio dobierać kilometraż
3. Waga – mój jadłospis wygląda dziś zupełnie inaczej niż rok i wcześniej temu
4. Suplementy – nareszcie wspomagam się regularnie
5. Trening uzupełniający: rower + A6W
6. Sprzedałam pulsometr :) - słucham swojego organizmu
7. Udało mi się dobrać super buty treningowe i startowe a… okazuje się to dość istotnym elementem treningu
A teraz jestem na roztrenowaniu… bo nie chcę tego wszystkiego zmarnować, bo chcę odpocząć i z zapałem zacząć kolejny dobry sezon. Ja już nawet nie chcę by był on lepszy. Ja tylko chcę by był on taki jak ten, który właśnie minął, bezkontuzyjny, zdrowy, lekki i ciekawy.
Chcę znów odwiedzić kilka wspaniałych zakątków Polski i przywieźć stamtąd medal – najlepiej gdyby były to maratony :) … mam wiele marzeń, które chowam gdzieś głęboko jeszcze… jeszcze sporo muszę popracować… by pozwolić im się spełnić. Czy się boję ? już nie. Wiem, że na wszystko przyjdzie czas, zachłanność mi tylko może zaszkodzić a powściągliwość mi sprzyja.
I co ja teraz robię? … hm :) jestem na roztrenowaniu… i ciągle myślę o bieganiu. Stęskniłam się już :)
Byle do niedzieli!
na zdjęciu: moje największe wyzwanie tego roku: Maraton Beskidy :) o pięknie było... pięknie...
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu renia_42195 (2012-11-21,13:04): Gratuluję !!! Podziel się wiedzą o diecie, bo jeszcze trochę to będę przypominać słonicę :( A to A6W to są ćwiczenia z brzuszkami, nożyce i coś tam jeszcze? snipster (2012-11-21,13:42): nie napisałaś, że to wszystko jest zasługą latania na miotle, jak przystało na rasową czarownicę ;) no i ta rzekoma dieta tu nie pasuje do wieczorków pewnego mistrza P. od pizzy ;) gerappa Poznań (2012-11-21,14:13): Reniu... w temacie diety to ja powinnam uczyć się od Ciebie... Snipi... w każdej diecie psychologowie zalecają czasem "zgrzeszyć" :) Marysieńka (2012-11-21,15:21): No to mamy podobnie...też mam wiele marzeń, które coraz głośniej domagają się spełnienia:)) bartus75 (2012-11-21,15:25): jak możesz się tak męczyć i nie biegać ? :) dario_7 (2012-11-21,15:35): Tylko dwa tygodnie roztrenowania???... To ja też :P gerappa Poznań (2012-11-21,17:50): tylko dwa tygodnie i aż dwa tygodnie :) gerappa Poznań (2012-11-21,17:51): jak ja mogę nie biegać... wiem, ze tak trzeba i już. Poza tym czasem trzeba się stęsknić... ;) jacdzi (2012-11-21,19:17): Juz za kilka dni zaczynasz nowa orke, nowy sezon sie zacznie. gerappa Poznań (2012-11-21,19:28): żadna orka :) sama przyjemność :) orkę mają zawodowcy ... tacy jak ja biegają bo lubią :) michu77 (2012-11-21,22:09): ...kurcze ja już bym wrócił na trasy biegowe, ale jakieś wyjątkowo złośliwe przeziębienie się przyplątało ;( gerappa Poznań (2012-11-22,09:42): Michu, wyleczysz się i wracasz :) witaminki, witaminki :) dla chłopczyka i dziewczynki ...
|