2012-10-23
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Kogo gonią cyfry?? (czytano: 1200 razy)
W bieganiu jak w szkole – w każdej klasie znajdą się osoby uczące się namiętnie – niemal na pamięć znające treść podręczników zaś na drugim biegunie istnieje grupa uczniów z ledwością otrzymująca promocje do kolejnej klasy. Pomiędzy nimi rzesza „przeciętniaków”, którym nauka przychodzi opornie lub którzy książki dotykają tylko przed klasówkami i zadowala ich każda ocena powyżej niedostatecznej. Co zabawne – przed sprawdzianami osoby pilnie uczące się lamentowały jak to są słabo przygotowane, jak niczego nie umieją, po czym… otrzymywały „piątki”, z których… nie byli zadowoleni. Ha – przypomina Was to coś? Różnica polega na tym, że w szkole jak się nauczyło materiału na 100% to można było dostać co najwyżej „piatkę” (później „szóstkę”) – zaś w bieganiu uzyskany czas zawsze wydaje się możliwym do poprawienia i zawsze jest ktoś lepszy. Nie ma końcowego pułapu. No chyba, że ktoś zrobi rekord świata;-) Mi nauka, podobnie jak bieganie szła raczej przeciętnie – ani zbyt dobrze ani specjalnie źle. Normalnie. Kiedyś co prawda napisałem test z biologii na „celujący” ale było to efektem siedzenia w pobliżu biurka, na którym leżał wzorzec odpowiedzi. Nauczycielka nie uwierzyła, że biologia stała się moją pasją i zaproponowała kompromis: albo czwórka albo piszę jeszcze raz. Jak myślicie, co wybrałem? Jak stoicie na starcie to słyszycie dookoła siebie narzekania biegaczy na formę, brak czasu na treningi, chorobę, kontuzję? Czy słyszeliście kiedyś: jestem dziś w świetnej formie – pobiegnę super? Ja nie! Wszyscy narzekają. Dlaczego? Boja się przyznać, że się nauczyli na klasówkę na wszelki wypadek jakby miało coś pójść nie po ich myśli. Asekuranctwo. Po co? Gwiazdami jesteście czy co? Patrzą na was setki kibiców i kamery stu stacji telewizyjnych? W klasie ci co słabiej się uczyli często korzystali podczas sprawdzianów z niedozwolonych pomocy naukowych – ściąg, ukrytych wzorów i innych takich; czy Ci co słabiej biegają lub wciąż mimo pilnych treningów nie uzyskują wyników takich jakie by chcieli powinni też korzystać z niedozwolonych metod? Doping, skracanie trasy, pomoc kolegi na rowerze, itp. Wtedy wynik będzie znakomity, a w końcu im o te cyfry chodzi;-)) Ja mimo przeciętnych ocen skończyłem szkoły w terminie, studiowałem nieco dłużej niż inni ale podyplomowe ukończyłem w regulaminowym czasie i patrząc z dzisiejszej perspektywy nieźle się przez ten czas bawiłem. Chciałbym by tak samo przez długie lata bawiło mnie bieganie, mimo iż chyba dotarłem do swojej „ściany wynikowej”.
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora michu77 (2012-10-23,15:44): he he! Ja jakoś nigdy niewiem jak mi pójdzie. Nieraz bez dobrego samopoczucia/treningu nabiegam dobry wynik, a innym razem pomimo cięzkiej pracy i zrealizowanego planu trenigowego - nic z tego nie ma ;P
|