2012-10-18
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Maraton okiem debiutantki (czytano: 789 razy)
Maraton Poznań.
Dzień 14 paĽdziernika 2012 roku to dzień , w którym spełniłam moje noworoczne postanowienie.
Nigdy nie lubiłam biegać na długie dystanse.W czasach szkolnych każdy powód był dobry żeby wywin±ć się od zawodów.
Moja przygoda z bieganiem rozpoczęła się 5 lat temu kiedy to w celu zrzucenia zbędych kilogramów, postanowiłam pobiegać po lesie. Sukcesywnie, bardzo powoli
zwiększałam dystans biegowy. Bieganie zaczęło sprawiać mi przyjemno¶ć. Lepsza kondycja, smukła sylwetka, odstresowanie to korzy¶ci jakie niesie za sob± ta
decyzja.Obecnie bieganie jest nie tylko moj± pasj±, ale mojego męża i córki. Uwierzcie mi , nie ma nic wspanialszego jak stan±ć na lini startu cał± rodzin± i
w aktywny sposób spędzić niedzielę.
Po kilku biegach na 10 km oraz kilku półmaratonach postanowiłam stawić czoło dystansowi 42 km 195m .
To nieprawda , że była to łatwa decyzja. Wiele pytań o to czy dam radę. Wiele zw±tpień czy aby nie za póĽno, w końcu 43 lata na karku. Nie wierzyłam w swoje
możliwo¶ci. Bardziej w nie wierzył mój m±ż oraz moi koledzy biegowi Jacek i Wiesiu. Słowo się rzekło . Przygotowania do maratonu zaczęłam od zimy, a skończyłam
na tydzień przed startem. Długie wybiegania, szybkie przebieżki oraz górki na przemian 3-4 X w tygodniu.To wszystko przeplatane chwilami zw±tpienia.
Kiedy na półmaratonie w Zb±szyniu komentator sportowy Wiesław Banaszak ogłosił całej społeczno¶ci Zb±szynia o moim postanowieniu, u¶wiadomiłam sobie , że
nie ma odwrotu.Czas zacz±ć się bać.
Jako patriota lokalny ,na miejsce swojego debiutu wybrałam 13 Poznański Maraton im. Macieja Frankiewicza.
Noc przed maratonem była straszna. Tylko 5 godzin snu. Rano o 6 pobudka, ¶niadanie maratończyka ( bułka z masłem i miodem).Organizatorzy po raz pierwszy na
miejsce startu i mety 13 Maratonu wybrali teren Międzynarodowych Targów Poznańskich. Nowa trasa ( jedna pętla) też była nowym wyzwaniem dla wszystkich zawodników.
Stanełam na starcie w sektorze biegaczy , którzy zakładaj± przebiec dystans maratonu w 4 godz. 30 min. To była moja optymistyczna wersja. Bieg zacz±ł się
spokojnie. Wydawało mi się , że bardzo powoli. Wiedziałam jednak , ze tak należy zacz±ć. Jeżeli wydaje ci się , że wolno zaczynasz maraton to jeszcze zwolnij.
Tak± rade wyczytałam na stronie internetowej przeznaczonej dla biegaczy.
Na 14 kilometrze z biegowego rytmu wybił mnie widok przeprowadzanej reanimacji biegacza. Na mecie dowiedziałam się że zmarł.Pierwszy mały kryzys dopadł mnie
na 24 km. Zaczeły się podbiegi i zbiegi. Na szczę¶cie trasa się wyrównała i wskoczyłam w swoje tempo biegowe. Od 27 km zaczęły mnie denerwować tablice z
oznakowaniem kilometrów. Byłam coraz bardziej zmęczona , a one coraz wolniej sie pojawiały. Przestałam obserwować otaczaj±cy ¶wiat i zaczęłam obserwować
aswalt.Na ulicy Warszawskiej miałam problem z przypomnieniem sobie nazwiska mojej koleżanki z pracy, z któr± pracuje od 5 lat. Kiedy sobie przypomniałam
nazwisko kolejne 5 minut zajeło mi przypomnienie sobie jej imienia. Maskra , czarna dziura. Na Rondzie ¦rodka 31 km ,zacz±ł mnie denerwować kolor moich butów.
Były takie jasno- niebieskie, a asfalt taki czarny.
Kolejna niemoc dopadła mnie na 34 km. Długi stromy podbieg niemaj±cy końca. Wielu biegaczy zdobyło go id±c. Kolejne kilometry jako¶ zleciały. Nawet nie wiem
jak i kiedy usłyszałam doping kibiców ,, dawaj Magda jeszcze tylko 3 kilomerty"". Trzy kilometry, to dystans od domu do sklepu w Strzyżewie. Nigdy moje nogi
nie były tak ciezkie jak podczas ostatnich trzech kilometrów maratonu. Chciałam stan±c, odpoczać. Kolega , z którym biegłam nie pozwolił na przystanki. Lekko
zwolniłam i nawet nie wiem kiedy ujrzałam iglice Międzynarodowych Targów Poznańskich. Najwspanialszym momentem było zobaczenie tablicy z 42 km. W tym miejsu
cztery i pół godziny temu robiłam sobie zdjęcia i marzyłam o chwili , która wła¶nie się działa. Ostatnie 195 m było jednym wielkim wyrzutem adrenaliny i
endorfin. Mało co pamiętam z tej chwili. Nie wiem sk±d miałam siły na skakanie oraz finisz. Meta. Nieziemskie zmęczenie. Nogi jak z galarety. Odruch wymiotny.
Medal, folia,woda, kwiatek.Stało się, zostałam maratonk±. Dokonałam tego w czasie 04.24.08.
Wraz ze mn± wyzwanie przebiegnięcia 13 Poznańskiego Maratonu podjęło 8 członków Zb±szyńskiego Klubu Biegacza Chodż bardzo się staralismy maraton wygrał Kenijczyk Yator Edwin z czasem 02:16:16.
Na koniec chciałabym podziękować:
- pogodzie , która mimo złych prognoz nas nie zawiodła,
- organizatorom i wolontariuszom za profesjonalne przygotowanie imprezy,
- kibicom na trasie, którzy byli z nami od lini startu do mety,
- wszystkim, którzy trzymali za nas kciuki.
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu Honda (2012-10-19,13:22): Wielkie gratulacje! ¦wietny czas w debiucie, teraz może być tylko lepiej:) A stawanie na linii startu z cał± rodzink± to ¶wietna rzecz. Pozdrawiam:) goldi73 (2012-10-20,22:13): ¦wietna relacja. Magdo czułem każdy kilometr przez Ciebie przebiegnięty.Super poczucie humoru, cytuję:
Choć bardzo się starali¶my, maraton wygrał Kenijczyk
|