2011-09-25
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| 24-09-2011 - Biegowa Korona Himalajów (Maraton Kangchenjunga) - Nie ma to jak rekord życiowy... (czytano: 380 razy)
Witam
Po ostatnim marudzeniu w poprzednim wpisie, gdzie użalałem się nad sobą i narzekałem, że wyników nie podano do wiadomości (taki stan jak dotąd jest nie zmieniony), dzisiaj dla odmiany mam się czym pochwalić.
Wczoraj, tj. 24.09.2011r. brałem udział w kolejnym maratonie na Biegowej Koronie Himalajów. Ustanowiłem rekord życiowy jeśli chodzi o dystans, ponieważ przebiegłem 29km 652m. Mój poprzedni rekord życiowy ustanowiony 20 lat temu wynosił 25km. Jeśli chodzi o czas to był rekord w zawodach oficjalnych wynosił bowiem 2g34m39s. A zatem nie pobiłem najlepszego życiowego tempa z przed 20 lat. Mimo to rezultat jaki osiągnąłem bardzo mnie cieszy. Moje wyniki poprawiają się praktycznie z zawodów na zawody :-)
Nie ukrywam, że wczorajszy czas nie ma dla mnie aż tak dużego znaczenia co dystans. Nigdy w życiu nie przebiegłem jeszcze takiej odległości. Zdaję sobie sprawę, że w porównaniu z innymi mój rezultat to nie aż taki wielki wynik. Wśród zawodników, którzy brali udział w tym maratonie był gość, który tydzień wcześniej w biegu 24h ustanowił swój rekord pokonując dystans 206km - to dopiero wynik. Myślę jednak, że mój rekord życiowy znacznie przybliżył mnie do mojego celu jakim jest obecnie przebiegnięcie całego maratonu.
To trochę dla mnie dziwne, ale po raz pierwszy w pewnej mierze poczułem to co Adam Małysz, który w okresie swojej świetności w skokach narciarskich często powtarzał, że nie myślał o tym by być najlepszym, ale żeby oddać jak najlepiej skok Kiedyś było to dla mnie czymś niezrozumiałym, a wczoraj właśnie coś takiego przeżyłem. Kiedy startowaliśmy z Andrzejem w zasadzie tylko przez krótką chwilę pomyślałem, że moim celem jest poprawić czas na półmaratonu i jeśli sił starczy wydłużyć dystans o jedne kółko i wyrównać rekord życiowy ustanowiony 20 lat temu. Podczas biegu mój przyjaciel wspomniał, że chciałby zrobić 7 kółek na co odpowiedziałem, że fajnie by było. I na tym się skończyło. Poza kilkoma zdaniami, że spróbujemy wydłużyć dystans właściwie o tym nie myślałem (bardziej realne było dla mnie 6 kółek).
Andrzej podczas biegu zachowywał oczywiście większy rozsądek ode mnie. Co chwila mnie korygował, przypominając mi bym nie szarżował, że przecież później mogę przyspieszyć. Początkowo trudno było mi się z tym pogodzić, ale wiedziałem, że ma rację. Słuchałem go więc i trzymałem umiarkowane tempo, które jak się później okazało, wcale nie było takie złe. Adi choć cały czas nie było widać po nim zmęczenia ostatecznie zakończył bieg na półmaratonie. Na piątym okrążeniu pojawiły się bóle i tym razem słusznie zrezygnował z wydłużenia dystansu. Jednak czas jaki uzyskał był bardzo dobry - lepszy od mojego z przed miesiąca o prawie 2 minuty! Ja jednak postanowiłem podjąć walkę i to nie o wyrównanie odległości z przed 20 lat ale o jej pobicie. Po piątym okrążeniu czułem się świetnie, równy oddech i tylko lekkie zmęczenie w łydkach. W tym momencie byłem pewien, że dam radę przebiec jeszcze dwa kółka.
No i tak ustanowiłem swój rekord życiowy! 29km 653m w czasie 2g34m39s. Wszystko dzięki mojemu przyjacielowi, który poprzez strofowanie mnie co parę chwil umiejętnie rozłożył moje siły. Po raz pierwszy na zawodach kibicowali mi rodzice i moja żona Kasia. Nie ukrywam, że to także miało duży wpływ na mój wynik. Chciałem wypaść jak najlepiej i myślę, że tak było. W każdym razie tata cieszył się jakbym rzeczywiście stanął na podium ;-). Jestem też ciekaw, które miejsce zająłem, ale w tym wypadku jest to dla mnie sprawa drugoplanowa.
Teraz oczywiście bolą mnie kolana, zakwasy jednak już coraz szybciej znikają. Ale radość moja wzrasta i wzrasta,a to mobilizuje do dalszej pracy. Mam nadzieję, że następnym razem, Andrzejowi też dopisze forma i wydłuży swój dystans. Nie zmienia to faktu, że on także ma się z czego cieszyć bowiem znacznie poprawił swój czas na dystansie półmaratonu i to mimo swoich dolegliwości zdrowotnych! Brawo Andrzej! Bieganie z Tobą będzie dla mnie zawsze zaszczytem.
P.S. Co myślisz by nieznacznie wydłużyć nasze treningi?
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu doktorek33 (2011-09-25,16:48): Jestem za tym by go wydłużyć
|