2011-09-05
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| W uszach mi piszczy... (czytano: 331 razy)
PATRZ TAKŻE LINK: http://www.youtube.com/watch?v=6RrES6mNbTA
Piszczy mi w uszach, ale to raczej nie od biegania :) Więc najpierw o piszczeniu. Spędziłem bardzo miły weekend w Warszawie (weekendy na wsi na ogół są miłe, nie?). Spotkałem się z przyjaciółką z dawnych lat, z dawno niewidzianą kuzynką, a przede wszystkim byłem na koncercie szwedzkiego Sabatonu. To bardzo ważna dla mnie grupa, bo od kilku lat śpiewa prawie wyłącznie o zagadnieniach wojennych, więc automatycznie bardzo wiele uwagi poświęca Polsce i naszej historii. Jest utwór poświęcony Auschwitz, bitwie pod Wizną, walce m.in. Polaków w bitwie o Anglię, ale przede wszystkim Powstaniu Warszawskiemu. Linka do sobotniego wykonania na żywo macie w nagłówku wpisu. Patriotyzm i pamięć o tamtych czasach jest dla mnie niezwykle ważna, dlatego to było dla mnie znacznie ważniejsze wydarzenie niż po prostu koncert. Gardło zdarłem do resztek możliwości, a w uszach nadal mi piszczy. Będę tam zawsze, gdy tylko przyjadą.
A o bieganiu nie mogę powiedzieć nic innego niż JEST ZA-JE-BIŚ-CIE. Postępy są po prostu niesamowite. Niedzielne wybiegania są coraz dłuższe cały czas bez większych problemów. Serce i układ oddechowy wytrzymują genialnie, często trenuję na samym dole danego zakresu. Mięśnie za nimi niestety nie nadążają, ale to nie jest dziwne po tak długiej przerwie.
W tę niedzielę zrobiłem 24km po 6 minut na kilometr. Wcześniej w środę 10km drugiego zakresu poniżej 50 minut i to mając ponad kilometrowy, choć łagodny, podbieg na trasie. Nigdy bym się nie spodziewał takich wyników jeszcze kilka tygodni temu.
W nadchodzący weekend zapewne coś wystartuję, ale to się jeszcze ustali.
Trzymajmy tylko kciuki za zdrowie, bo póki co jest po prostu niesamowicie!
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu Rufi (2011-09-06,14:35): trzymamy trzymamy te kciuki :-)
|