2010-06-05
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| lekcja pokory (czytano: 338 razy)
Gniezno za mn±. Co tu gadać... Nic nie poszło. Żar z nieba, ¶cisk na stracie, poci±ganie i szuranie nogami na trasie.
Już na pierwszym kilometrze było Ľle. Po drugim chciałam zej¶ć, ale P., który biegł treningowo przede mn± cały czas się ogl±dał, machał na mnie, co¶ mówił. Ale ja go wogóle nie słyszałam. Nic a nic, a podobno bardzo się starał, aby mnie podniesc na duchu, zagrzać do walki. Jak tam walka...Pot odrazu zalał oczy, gardło zaschło, czerwień weszła na oblicze, paw czaił się na każdym zakręcie. Pierwsz± pętlę zrobili¶my w jakie¶ 25 minut, a potem to już była totalna walka z pawiem i sob± - kto wygra. Cał± drogę przysięgałam sobie, że już nigdy więcej, że bieg w niedzielę odpada, że rzucam to w cholerę, że po co ja wogóle przejechałam te 100 kilometrów? Żeby za własne ciężko zarobione pieni±dze tak się umordować?
Ma metę wbiegli¶my razem tzn. ja się wczołgałam, a P. z u¶miechem na twarzy i poczuciem zrealizowania celu treningowego. Żeby go tak...
Ogólnie wycieczka rodzinna do Gniezna udana. Młody zrobił fajne fotki.
PS. Jutro niedziela. Półmaraton. Za chwilę jedziemy na Motoarenę odebrać pakiet startowy. Jeszcze mogę pobiec z Młodym 4KM. P. się ¶mieje...
PS 2. W mojej kategorii wiekowej nagradzali do szóstego miejsca. Byłam siódma...Pokory dziewczyno.
Joy. Baw się dobrze
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu Renia (2010-06-12,10:26): Ciężko było - fakt. Nie było czym oddychać. Oprócz własnych słabo¶ci trzeba było się zmagać z upałem i fatalnym ci¶nieniem. Nie ma tego złego...;)
|