2010-03-18
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| "Panta rhei..." (czytano: 528 razy)
Biegną dni, miesiące, lata... Wszystko wkoło biegnie, płynie, leci... znaczy, rusza się... Tylko ja się zatrzymałem i wegetuję niczym roślinka...Już czuję że zapuszczam korzenie, a z nadchodzącą lada dzień wiosną zakwitnę... Tutaj raczej proszę nie myśleć, że będę wyglądał kwitnąco... :)
Przez 100 dni (dzisiaj jubileusz) braku ruchu "jakotakiego" zagrzybiałem i rozleniwiłem się kompletnie... Gdy ostatni raz biegłem 8 grudnia, wciąż miałem nadzieję, że pomknę w Strzelcach Opolskich... Potem jednak nadzieję odwlekałem na Mysłowice, a gdy to stawało się mało realne karmiłem się biegiem w Trzemesznie. To był zestaw trzech biegów, gdzie musiałem być, według wcześniej kreowanych planów startowych... Lipa!
Teraz jednak poziom frustracji przekroczył wszelkie możliwe granice, kiedy nie będę mógł pobiec biegu, o którym myślałem już od września ubiegłego roku i który był najważniejszy w tym roku... Półmaraton Ślężański... mój priorytet, zważywszy na to, że zawsze miałem bzika na punkcie Masywu Ślęży, który przedreptałem wszerz i wzdłuż, wałęsając się dziesiątki razy po najbardziej zarośniętych i prawie niedostępnych jego terenach. Uwielbiam te rejony, choć znacznie mniej w weekendy, gdy pełno tam "szarańczy" zlatującej na grillowanie itp. :)
Gdy tylko zacząłem przygodę z bieganiem i dowiedziałem się, że taki bieg ma miejsce, to nie mogło być inaczej... już wiedziałem, że tą datę trzeba koniecznie zarezerwować... Jak tylko pojawiły się zapisy on-line to się zapisałem... jako trzeci tam widniałem... :) I co mi z tego miejsca "na pudle" skoro inni sobie pobiegną, a ja nie... Wrrrrr!!!
Jak na razie jedyna moja aktywność, jeśli chodzi o imprezy biegowe, polega na tym, że systematycznie wykasowuje kolejne biegi z mojej listy startów... Ostatnio nawet to zaniedbałem, jak również Was moi mili... Zrobiłem sobie drobny internetowy "detox" :))) Przepraszam, że nie dawałem znaków życia, choć z drugiej strony... miło wiedzieć, że ktoś się o mnie martwi... Za to wszyscy macie u mnie serdeczne uściski i gorące buziaki... z okazji nadchodzącej wiosenki :)
Żyję i jeszcze jakoś wyglądam... :) Jest mnie na pewno więcej... Teraz będzie mi o wiele trudniej zrealizować postanowienia noworoczne o zejściu z 90 do 82-85 kg... Mój organizm pomylił się w oblicznieach i to co miał odjąć to jeszcze dodał, a wynik jest... porażający... :))) Cóż... 100 dni bezruchu swoje robi, a do tego zima, którą jak Miś w gawrze przesiedziałem :))) Ale to się zmieni, a gdy już zacznę biegać (trudno określić kiedy) osiągnę swój cel... Jak na razie nie mam pojęcia jak się trzymają moje biegowe bambosze, bo tak dawno ich nie widziałem... nie wykluczone, że mole je w szafie zeżarły... Cóż, skoro ja z nich nie korzystam, niech kto inny spożytkuje... :))) Jak tylko nóżka będzie git to nawet chińskie trampki kupię... dla biegania zrobię wszystko :)))
Pozdrawiam wszystkich i przepraszam, że dałem niektórym powody do zmartwień...
P.S. Cieszę się Marysiu, że już dreptasz... należało Ci się bez dwóch zdań... Trzymam kciuki za ewentualny start w Dębnie, ale wciąż twardo obstaję, byś trzymała swoją "szajbę" na wodzy... :)
P.S. Gratuluję Gosiulkowi i Wiesiulkowi życióweczek na "Maniackiej"
P.S. "Kwasiaczku"... może się spotkamy w Sobótce... Chcę pojechac jako kibic... Chęci są na 100% ale możliwości pół na pół... Na priva prześlę Tobie jeszcze numer telefonu tak na wszelki... Teraz nie pobiegamy, ale może w Opolu lub Dobrodzieniu się uda, a może gdzieś wcześniej... Powodzenia... Trzymam kciuki i... bez życiówki na mecie się nie pokazuj, bo z procy będę strzelał :)))
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora Gosiulek (2010-03-18,08:42): no kochany ja już listy gończe rozesłałam i doniesienie na poważne zaniedbanie złożyłam.....Na połówkę do Poznania przyjeżdżaj w ramach pokuty i zadośćuczynienia...i wiedz że tej dyszki co to miałam się za Tobą wlec nie odpuszczę choćby to miało być jeden do przodu dwa do tyłu:))) dario_7 (2010-03-18,09:01): Oj, smuty okrutne :/ Ale cóż, takie to już jest to nasze biegacza życie - jak biegamy to narzekamy że boli, że się nie chce, a jak nie biegamy to głód przeogromny (na ten "ból" i nie tylko ;) ... Przyjeżdżaj do Sobótki! Fotki popstrykasz może?! Trzymam kciuki za szybki powrót do zdrowia! :) szlaku13 (2010-03-18,09:39): Oj Truskaweczko... dramatyzujesz :)))
Ostatnimi czasy moje życie było monotonne... praca, lenistwo i internet, więc z czegoś musiałem na chwilę zrezygnować... Z pracy raczej nie powinno się rezygnować, lenistwo jest za słodkie by z niego rezygnować, więc padło na neta :))) szlaku13 (2010-03-18,09:44): Wiesiu... już od dawna wiadomo, że Polska to kraj "kopaczy", ale myślałem, że tylko na boiskach piłkarskich można ich spotkać :) Swoją drogą... masz taki sympatyczny wyraz twarzy, a taki z Ciebie brutal, co tylko krzywdę innym by robił... już wielokrotnie kopniakami się odgrażałeś różnym osobom... :))) szlaku13 (2010-03-18,09:47): Malami... "until the end of life..." :) To mi żona przysięgała w kościele... Do tej pory chodzę czujny, bo czort wie, co kobietom w głowie siedzi... :))) szlaku13 (2010-03-18,09:52): Gosiulku... na ludzi nie ma co liczyć... jak widzisz, nikt mnie nie odnalazł, dopóki sam się nie ujawniłem... Być może małą nagrodę dla znalazcy ofiarowałaś, wszak Wy w Pyrlandii grosz do grosza ciułacie... ;))) szlaku13 (2010-03-18,09:55): Poza Tym, Gosiulku... na połóweczkę do Poznania na pewno nie zjadę i pokuty nie "odbębnię"... Nie pijam, więc na takie rzeczy mnie nie namówisz, ale życzę smacznego :))) szlaku13 (2010-03-18,09:57): A czy Ty Darku też wybierasz się na ten półmaratonik? Jeśli tak to fajnie i niefajnie... Fajnie, że się, być może, spotkamy, a niefajnie, bo jeszcze większy szlag mnie trafi, że nie będę mógł pobiec z Wami ;))) szlaku13 (2010-03-18,10:00): Tomku... przykro mi, że z powodu zmartwień, jakich Tobie przysporzyłem swoim zniknięciem, aż posiwiałeś... :)))
Ja będę taki obficie kudłaty... od nosa w dół :))) Gosiulek (2010-03-18,10:22): Ty mi tu kota ogonem nie wywracaj, dobrze wiesz o jaką "połówkę" chodzi, oj coś mi się wydaje że dupsko Ci od kopniaków spuchnie (no ja może nie doskoczyć), ale przynajmniej będą efekty należyte:))) szlaku13 (2010-03-18,10:30): Widzę, że tyle bonusów mi się szykuje w Poznaniu, że chyba latami omijał będę Pyrlandii stolicę :)))
W Kielcach "scyzoryki", a w Poznaniu sami "kopacze"...
Gdzie jeszcze jest kolejna "polish death zone"? :) dario_7 (2010-03-18,11:10): Ano wybieram się i mam nadzieję, że w końcu poznamy się i pogadamy :))) Z doświadczenia wiem, że najgorzej w roli kibica jest zaraz po biegu... Ale i tak lepsze to niż zamykanie się w domu :)) Przybywaj i do zobaczenia w sobotę! :D szlaku13 (2010-03-18,11:41): Aaaa, no to krew mnie zaleje Darku... :))) Marysieńka (2010-03-19,10:41): .."Teraz jednak poziom frustracji przekroczył wszelkie możliwe granice"....muszę Ciebie zmartwić...a może i pocieszyć....do "szczytowania" duuuuuużo Tobie jeszcze brakuje...pogadamy o tym jak pobijesz mój "rekord" w abstynencji biegowej......w Spobótce, chyba będzie nas dwoje, których będzie krew zalewała...a może i nie??? :))))
Będzie dobrze....młodzieniaszku:)) szlaku13 (2010-03-19,11:00): Maryś... ja wcale nie chcę Twoich rekordów bić... aż taki ambitny nie jestem ;)))
A co do Sobótki, to widzę, że nie tylko festiwal biegowy się tam szykuje, ale zjazd VIP-ów :)))
|