2009-11-22
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| leśny dziadek :) (czytano: 208 razy)
Kręgosłup się nie odzywa, więc powoli coraz intensywniej wracam.
Dzisiaj miałem dość szybkie crossowe 11 km po lesie, spodziewałem się dużego zmęczenia, a jednak trening wszedł bez problemowo. Po drodze w lesie miałem dość śmieszny akcent, biegnąc wąską ścieżką ujrzałem w pewnym momencie jakiegoś starszego faceta uciekającego przez krzaki w tempie, jakie ja mam chyba tylko na kilometrówkach :)
Przestraszył się mnie biedaczyna, ale początkowo zastanawiałem się o co mu chodziło, biegłem w dresiku, nie leginsach, więc nawet zacofany człowiek ze wsi (nie obrażając nikogo, niestety tacy się trafiają jeszcze i można od nich usłyszeć różne komentarze na temat np. ubioru), nie powinien się mnie bać. A po chwili było wszystko jasne, pan nie miał do końca czystego sumienia. Przy ścieżce leżał rower, a zaraz obok piła i nadcięte drzewko. Widać wziął mnie za jakiegoś stróża porządku i wolał nie ryzykować kontaktu. Pozostawiłem na miejscu znalezione "skarby" i pobiegłem dalej. Ale mam nadzieję, że ten koleś po ucieczce choć trochę przemyśli na przyszłość swoje poczynania, w końcu co by było jakby każdy wycinał kiedy i jak chciał las...
A wieczorkiem doszedł basen w Górze Kalwarii, najpierw zwykłe pływanko, a potem nowy autorski trening siły ;)
a mianowicie bieganie w sztucznej rzece pod prąd. Dzisiaj początkowo była "rzeka" wyłączona, ale ratownik po zagadaniu zgodził się włączyć. Ludzie patrzyli jak na wariata, ale co tam, przyzwyczaiłem się już :)
25 kółek po ok. 30 metrów pod silny prąd wody dobrze daje na nogi, czuć przyjemne zmęczenie. Ciekawe jak większa ilość takiego treningu przełoży się na siłę biegową.
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora |