2009-07-13
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| jak pobieglem Polmaraton Integracyjny Klimontow 2009 (czytano: 188 razy)
Otoz opowiesc jest bardzo fajna, w ramach mojego przygotowania do Maratonu Warszawskiego a wiec i posrednio do polowkiIM w Borownie wstawilem sobie co wickend dluzsze wybieganie... nic specjalnego choc dla mnie to na poczatek troche hardcore, zwlaszcza gdy 3 tygodnie temu walnalem 28km i malo nie usnalem ze zmeczenia :) Ale do rzeczy, znalazlem piekny event IV Integracyjny Polmaraton Klimontowski w startach B&B (ktora notabene sie nie stawila :) i pomyslalem ze super byloby wystartowac w kameralnym polmaratonie zamiast biec po raz kolejny moje ukochane losie. Zapakowalem wiec sie w samochod i wraz z dzieciakami ruszylismy do Sandomierza. I tu oczywiscie powolne uswiadomienie zeszlo bylo na mnie, wszak Sandomierz to Swietokrzyskie, a Swietokrzyskie to krajobraz urozmaicony, pagorkowaty a ja marny zolw jestem rowninny! No ale bylo za pozno, zatrzymalismy sie w pieknym dworku/hotelu Sarmata tuz obok Bramy Opatowskiej w Sandomierzu. Dobrze wyspani ruszylismy do Klimontowa. I tu piekna sprawa, prawdziwie integracyjny event, duza ilosc osob niepelnospranych o roznym stopniu niepelnosprawnosci. Zawsze mnie sciska w dolku gdy na nich patrze, z podziwu i jakies takiej mieszanki litosci nad samym soba i wstydu. Nie wazne, moze wazne to ze byli wspaniali i niesamowicie pozytywnie nastawieni. No i oczywiscie niektorzy z nich dolozyli mi w ostatecznym rozrachunku. Ale do rzeczy bo znowu zagubilem sie w didaskaliach. Jako ze byl to moj dopiero drugi start to mialem pewien plan. Plan przed wyjazdem byl nastepujacy:
- przebiec caly dystans (w Wwie musialem troche Galloway'owac)
- pobiec ponizej 2h10m (w iPodzie ustawilem 2:07
- biec od poczatku z izotonikiem
- nie biec szybciej niz 5:45 na km
Z tym ostatnim bylo trudno, moja partnerka na 10km dawala pierwsze 3km na 5:40 ale udalo mi sie ja opanowac, bo pierwsze 3km byly z GORY!!! a potem by wysiadla, ostatecznie dobiegla na 58min co w pierwszym starcie jest super wynikiem. Wracajac do trasy, na 2km byl pierwszy maly podbieg, ogolnie bylo ich 6. Oczywiscie nie bylem na nie przygotowany, dodatkowo bylo powyzej 20stopni ciepla a punkt nawodnienia dopiero na 8mym kilometrze (sic!), zatem moj plan izotonikowy okazal sie zbawieniem. Dieki temu zachowalem sily na drugie 6 podbiegow. Wspaniala i malownicza trasa, tylko ja nie wybiegany pod gore :) na drugim okrazeniu wyraznie sie odwodnilem ale bieglem swoje. Tempo spadalo mi sukcesywnie aby ostatecznie srednio wyjsc 5:55. Zatem kolejny punkt zrealizowany. Choc oczywiscie wolalbym pobiec 5:45 (urwalbym 3,5 minuty!!!!), no ale powiem szczerze: wspanialy bieg, super trasa, wymagajaca, napewno tam wroce!!! Pozdrawiam serdecznie organizatorow, wielkie brawa i uklony za stworzenie tego pieknego zdarzenia.
PS. Wroce ale zabiore sobie zatyczki do uszu, bardzo zle znieslismy popisy Pana Konferansjera, zwlaszcza dzieci czekajace na dekoracje, ktore nie wiedziec po co wysluchiwaly oracji nie na temat. Moze sie to zmieni wszak Mniej zanaczy czesto wiecej, a jesli nie to bede mial ear-plugi :P
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora |