2007-04-17
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Dylematy maratonowe (czytano: 155 razy)
Zacz±ł mne kusić jaki¶ maraton jeszcze wiosenny. Gdyby tak pojechać gdzie¶ i wystartować zupełnie bez przygotowania? Ciekawe, jaki czas bym wykręcił?
Tegoroczne treningi jesienno-zimowe były dla mnie zupełnie nietypowe. Niewiele biegania z uwagi na kontuzję kostki, za to dużo pływania na basenie. Na życiówkę w półmaratonie to wystarczyło. W Warszawie bez wiekszego spinania się, praktycznie na luzie zrobiłem zakładane 1:45. Czy starczyłoby na złamanie 4h w maratonie? I chiałbym spróbować i się boję... Chyba jednak jeszcze trochę poczekam.
Z drugiej strony, taki start mozna by było potraktować jako długie wybieganie przed wła¶ciwym startem. Tylko, czy jestem w stanie zmusić się do "nie próbowania" bicia życiówki? ;)
Ech, te życiówki, to tylko mieszaj± biegaczom w głowach. Zamiast skupić się na przyjemnosci z biegania, my¶limy tylko o rekordach i życiówkach. Szybciej, dalej, więcej, jak w życiu, wszystkiego nam mało... ;) Bez adrenaliny nawet przyjemnosci nie maja sensu?
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora |