|
| Przeczytano: 7810/1997170 razy
ARTYKUŁ | | | | |
|
Mój pierwszy start - cz.1 | Autor: Daniel Marek | Data : 2023-02-01 | Mój pierwszy start miał miejsce w 2013 roku w Swarzędzu w biegu na 10 km. Wybrałem te zawody ze względu na to, że odbywał się w mojej miejscowości. W zasadzie zapisałem się dość spontanicznie, nie wiedząc kompletnie na co mnie stać.
Biegać zacząłem jakieś pół roku wcześniej. Była to konsekwencja „wracania” do normalności. Normalność – w tym wypadku oznacza powrót do mojej naturalnej wagi ze 103 kg do 73 kg obecnie. Wtedy w maju 2013 doszedłem już do około 84 kg. Jako niedoświadczony biegacz ubrałem się w bluzę z długim rękawem i leginsy. Już na starcie wiedziałem, że to był błąd ale na przebranie nie było już czasu, tym bardziej, że nawet nie miałem w co.
Byłem bardzo podekscytowany i pewnie gdybym miał zegarek z pulsometrem pokazałby tętno na poziomie 140 uderzeń na minutę. Wystartowaliśmy i pamiętam, że dość miałem już po pierwszym km ale postanowiłem, że nie mogę zrezygnować bo na mecie czekała na mnie żona z córką. Kiedy wbiegałem na metę byłem zmasakrowany ale szczęśliwy. Czułem, że dałem z siebie wszystko. Zanim mogłem swobodnie rozmawiać musiało minąć kilka minut.
Kiedy zobaczyłem czas jaki osiągnąłem - 53:13 - byłem z siebie bardzo dumny. Nawet nie pamiętam czy korzystałem już wtedy z aplikacji endomondo, i nie wiem jak wyglądały poszczególne km. Zająłem 1074 miejsce na 1645 startujących. W kategorii M30 zająłem 375 miejsce. Żałowałem, że nie udało mi się zmieścić wśród pierwszych 1000 zawodników.
Sześć lat później, w 2019 roku, ponownie wziąłem udział w tym biegu. Była to 8 edycja. Temperatura sięgała 32 st. celcjusza. Wystartowało 2079 biegaczy. Ja zająłem 31 miejsce w kat. Open i 1 miejsce w kategorii M45. Czas jak uzyskałem to 37:47. Kiedy przybiegłem na metę i dostałem SMS z wiadomością, że jestem 1 w kategorii nie mogłem w to uwierzyć.
Dumny odebrałem nagrodę stając na podium przed setkami biegaczy i kibiców, wśród których była moja żona i moje dwie córki. Wracając z biegu, dałem puchar mojej młodszej - wtedy 7 letniej córce, której niefortunnie wypadł z rąk. Puchar był szklany więc pękł. Córce było strasznie przykro bo to mój pierwszy puchar i to jeszcze zdobyty „u siebie”. Powiedziałem jej, że ma się nie przejmować bo ten puchar po prostu pękł z dumy.
Mimo 48 lat cały czas wierzę, że najlepsze momenty są jeszcze przede mną!
Od redakcji: Ten artykuł pochodzi z organizowanego przez nasz portal konkursu dotyczącego wspomnień z Waszych pierwszych życiowych startów. Autorowi wręczyliśmy nagrodę - pakiet startowy na Halowe Mistrzostwa Świata Masters, które odbędą się pod koniec marca w Toruniu. Powodzenia!
|
| | Autor: siepiet, 2023-02-01, 13:01 napisał/-a: Pięknie napisałeś,piękny czas jak na amatora 43 lata,łezka w oku mi stanęła bo wiem jakie to uczucie nabiegać taki czas i stanąć na pudle,zwłaszcza po takiej nadwadze tak trzymaj,pozdrawiam z Wawki. | |
|
| |
|