Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

Przeczytano: 707/2715723 razy (od 2022-07-30)

 ARTYKUŁ 
Srednia ocen:10/2

Twoja ocena:brak


Niepowtarzalny urok małych imprez biegowych
Autor: Marek Pietrowicz
Data : 2015-05-08

Małe imprezy biegowe często mają swój niepowtarzalny urok. Co go tworzy? Na pewno jest to wydarzenie będące prawdziwą atrakcją dla wspierającej go lokalnej społeczności zazwyczaj połączone z czymś na kształt festynu. Biegacz witany jest tam, jako ktoś wyjątkowy i to niezależnie od pokonywanego dystansu. Prawdziwie przyjazną atmosferę i zainteresowanie obcych ludzi da się wyczuć.

I takie właśnie powitanie zgotowało nam wielkopolskie Jastrzębsko Stare, które było tym razem centrum operacyjnym festiwalu „Latającego Olendra”. Tworzył go zespół biegów młodzieżowych rozgrywanych na szkolnym stadionie oraz biegi terenowe prowadzące leśnymi ścieżkami powiatu nowotomyskiego na dystansach: 10km, 21,1km i maratonu. Trasy w 100% terenowe (jak dotąd jest ich 6 różnych dla każdego z dystansów) prezentują również typową dla tego regionu wiejską zabudowę, którą od XVI wieku zaczęli tworzyć na tych terenach sprowadzeni osadnicy - Niderlandzi, dzisiejszy Holendrzy, a kiedyś Olendrzy.



Co roku zatem można praktycznie rzucić wyzwanie nowej trasie.
Wszyscy uczestnicy wydarzenia mogli też spróbować swoich sił w partyjce szachów terenowych. Konkurs pod nazwą „ Wygraj z BurMistrzem” był prowadzony nawet po oficjalnym zakończeniu festiwalu.



Maraton, w którym brałem udział organizator przedstawił, jako trudny technicznie. Cóż, przyszło mi zgodzić się z tym twierdzeniem podczas 2 pętli biegu. Zafundowali nam tam np. 2 x po 2 zestawy długich i stromych podbiegów i zbiegów (na początku i w połowie każdej z pętli) oraz bardzo fajny piach na długich odcinkach trasy - taki wprost z piaskownicy. Jak ktoś potrzebuje to może walić śmiało w ten region, mają tam tego na prawdę sporo.

Bieg był prawdziwym testem: siły ducha, rozsądku, wydolności i strategii. Te 2 ostatnie aspekty tylko częściowo tym razem udały mi się. Plan był dość prosty. Ruszamy - biegłem razem z kolegą - w naszym terenowym tempie treningowym 5:30 km. Szast prast i 1 pętla za nami. Po drodze podziwialiśmy olenderskie zabudowania i otaczającą nas piękną przyrodę starego lasu i jego ostoi. Dyskusji też było co niemiara. Druga pętla. Nawet pierwsze trzykilometrowe podbiego - zbiegi poszły nam gładko.

Około 11.30 słoneczko jednak tak fajnie przygrzało, że w lesie zrobiło się prawdziwie parno i duszno. Mocno osłabliśmy, a kolega uzyskał nawet wygląd czerwonoskórego na całym ciele co wspaniale uwidaczniała zdjęta koszulka. Mówi mi, że zagrzał się i słabo mu i że schodzi z biegu koło 28 km. Co też uczynił. Za tę decyzje ma ode mnie medal za zdrowy rozsądek. Trochę jednak za szybko ruszyliśmy, może tempo bliżej 5:50 km byłoby właściwe wobec naszego obecnego poziomu wytrenowania. Jako, że zostałem osamotniony zapodałem muzę. Ostanie strome podbiegi na 30 km poszły gładko. Tylko, że potem pompa zaczęła mnie trochę kłuć.



Kurde głupio by było kojtnąć w tym lesie i to w dodatku w moje imieniny. Co tam, nie będę ryzykował, rozpoczynam marszobieg. Ktoś mnie mija kilka razy, a potem ja bardzo ładną i młoda biegaczkę. Oj cofnęłoby się w czasie choć te 20 lat. Niestety „Wehikuł czasu” istnieje tylko w słowach i muzyce, która właśnie towarzyszyła mi w moich zmaganiach. Biegowo - muzyczny finisz zakończył się dla mnie w rytm utworu „Natural science” z koncertu Rush in Rio. Super wykon, zwłaszcza, że tym razem korony drzew poruszały się w rytm gitarowych riffów. Ten moment był chyba właśnie moim imieninowym prezentem. Podejrzewam, że raczej trudno będzie jeszcze kiedyś coś takiego powtórzyć. Zaraz potem meta, medal, jedzonko, biegaczów rozmowy, etc. Jak to zwykle bywa.



Które biegi zatem lepsze? Wielkie, duże czy małe?
Czy można w ogóle porównać wrzawę i masową rywalizację wielkomiejskiego biegu z osamotnieniem biegacza podczas małej imprezy, spotkania z przyrodą? Pewnie każdy musi sam sobie na te pytania odpowiedzieć.

Dla mnie już chyba tylko terenowe i małe. Bo przecież każdy wie, że „małe jest piękne”.

A już na pewno 25.04.2015 w Jastrzębsku Starym, świetnie i z pasją zorganizowanym „Latającym Olendrze”.



Komentarze czytelników - 4podyskutuj o tym 
 

Jarek42

Autor: Jarek42, 2015-05-09, 15:23 napisał/-a:
Maraton i tak każdy biegnie sam czy to mała czy duża impreza. Rywalizuje się przede wszystkim z samym sobą.

 

CrossMaraton

Autor: Maraton Puszczy Noteckiej, 2015-05-10, 20:32 napisał/-a:
LINK: http://maratonpuszczy.sierakow.pl/

Małe, lokalne biegi są wspaniałe. Zapraszamy do nas 20 września! :)

 

matthew

Autor: matthew, 2015-05-10, 22:41 napisał/-a:
Rozumiem że małe, lokalne biegi rozumiecie pod pojęciem (wyciąg z regulaminu):

"Wstępnie ustalony limit uczestników maratonu to 450 osób"

Jeśli tak to już chyba zapomnieliście co to są małe lokalne imprezy...

 

fajnygrabarz

Autor: fajnygrabarz, 2015-05-24, 15:12 napisał/-a:
LINK: http://www.nvc.zgora.pl

No, 450 osób to już nie taka mała, lokalna impreza. Tak czy inaczej wolę biegi, gdzie startuje sporo osób.

 



















 Ostatnio zalogowani
Arti
01:19
orfeusz1
01:04
stanlej
00:55
Lektor443
00:49
cierpliwy
00:41
fit_ania
00:03
gpnowak
00:00
szyper
23:51
GriszaW70
23:43
mariachi25
22:48
Zedwa
22:41
LukaszL79
22:24
Wojciech
22:18
edgar24
21:46
uro69
21:44
GRZE¦9
21:44
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |