|
| Admin Michał Walczewski Toruń WKB META LUBLINIEC MaratonyPolskie.PL TEAM
Ostatnio zalogowany 2024-11-29,10:08
|
|
| Przeczytano: 1214/1049838 razy (od 2022-07-30)
ARTYKUŁ | | | | |
|
PZLA: czas skończyć z bieganiem amatorskim w Polsce | Autor: Michał Walczewski | Data : 2014-11-24 | W czwartkowy wieczór, podczas Konferencji Polskiego Stowarzyszenia Biegów (Zielona-Góra, 20-22 listopada 2014) straciłem szansę na dokonanie chyba najważniejszego nagrania video w dotychczasowej historii istnienia naszego portalu. Podczas wystąpienia przedstawiciela PZLA z wykładem zatytuowanym "Certyfikat Imprezy Biegowej PZLA" nie włączyłem przygotowanej w tym celu kamery. Temat wykładu nie zapowiadał niczego interesującego, bo komu taki "jakiś" certyfikat PZLA - organizacji od lat wręcz ostentacyjnie niezainteresowanej biegami ulicznymi - potrzebny? Chyba tylko jako ciekawostka. Gdy zrozumiałem swój błąd, byłem już w połowie prezentacji znieruchomiały ze zdziwienia...
Moje myśli krążyły wokół jednej myśli: "Nie wierzę w to, co słyszę"
Krok pierwszy - casus belli
Bardzo ważnym i pomocnym elementem przy podejmowaniu agresywnych działań jest odpowiedni cacus belli, czyli bezpośredni pretekst / przyczyna usprawiedliwiający nasze działania w oczach społeczeństwa. Pretekst ów jest tym ważniejszy, im mniej oczywisty jest powód naszego zaangażowania w dane wydarzenie. Dlaczego więc PZLA miałoby nagle, po latach braku jakiegokolwiek zainteresowania biegami ulicznymi, nagle stwierdzić z całą mocą, że są one obszarem jego merytorycznej jurysdykcji? Związek sportowy postanowił wykorzystać w tym celu przypadki śmierci na zawodach, jakie miały miejsce w ciągu ostatnich kilku lat - zwłaszcza bardzo szeroko opisywane w mediach przypadki śmierci biegaczy w Biegnij Warszawo 2013 oraz w Poznań Maraton 2012.
Na pierwszy rzut okiem, zwłaszcza dla laika, to oczywiste. Za wprowadzenie regulacji - nazwijmy to zdrowotnych - w biegach ulicznych odpowiadać powinien ten związek sportowy, który jest im najbliższy. Czyli Polski Związek Lekkiej Atletyki! Uznając taki tok rozumowania musielibyśmy jednak przyznać, że za rowerzystów na drogach odpowiada Polski Związek Kolarski, za Polskich turystów szusujących na Alpejskich stokach - Polski Związek Narciarski, a za dzieci i młodzież pogrywającą na miejskich boiskach w siatkówkę - Polski Związek Siatkówki.
źródło: dulnikbiega.blogspot.comPrawda jest jednak zupełnie inna - nadzór ustawodawczy PZLA nad organizowanymi w Polsce tysiącami biegów (ulicznych, górskich, przełajowych, ultradystansowych itd.) ma się tak, jak kompetencje Polskiego Związku Kajakarskiego do spływów kajakowych Przełomem Dunajca.
To jednak nieważne. PZLA znalazło powód, dla którego zajmie się na poważnie regulowaniem biegów ulicznych w Polsce. Upoważniło się do tego samodzielnie i całościowo, a na dodatek dla dobra społecznego i charytatywnie. Biegacze umierają na biegach i należy natychmiast coś z tym zrobić! Mamy casus belli, i nie zawahamy się go użyć!
Stanowisko naszej redakcji, zbieżne z absolutną większością organizatorów biegów, jest jasne - obowiązkowe badania lekarskie dla biegaczy są bzdurą. Bzdurą, która udaje tylko, że rozwiązuje jakikolwiek problem. Pełną argumentację, na którą tutaj nie ma miejsca, znajdziecie w naszym ARTYKULE Z 2013 ROKU
Pretekstem, zwrotem-kluczem pomysłodawców zmian została więc konieczność wprowadzenie obowiązkowych badań lekarskich. Prelegent nie zawahał się nawet stwierdzić, że badania takie obowiązkowe są w całej Europie. To ewidentne kłamstwo przeszło bez dodatkowego komentarza nawet w sytuacji, gdy inni uczestnicy wykładu zaprotestowali twierdząc, iż poza kilkoma krajami badania lekarskie w biegach są całkowicie nieobowiązkowe. Bez odpowiedzi pozostało także pytanie na jakiej podstawie prawnej PZLA uznaje, że jest upoważnione do zajmowania się tym zagadnieniem...
Przyznać trzeba, że casus belli jest bardzo wygodne: "Robimy to z konieczności, dla zdrowia i bezpieczeństwa uczestników". Argument nie do obalenia, a do tego świetnie sprzedający się w mediach - kilku celebrytów, niekoniecznie znających się na temacie ale za to popularnych, wygłosi populistyczne frazesy i wszyscy pokiwają głowami. Przykład wypowiedzi takiego eksperta medialnego, dziennikarza Polsat News i "Redaktora naczelnego portalu biegimasowe.pl" znajdziecie TUTAJ - BiegiMasowe.pl.
Tymczasem lekarzy ogarnąć może tylko pusty śmiech na myśl o tym, jaka jest różnica w ogólnym badaniu lekarskim w porównaniu do próby wysiłkowej jakiemu poddawany jest nasz organizm podczas biegu. Ja dodam od siebie tylko jedno zdanie: ile osób umrze, bo nie będzie biegać?
Krok 2 - licencje dla biegaczy.
Mając pretekst (choć jest on bardzo samozwańczy, bo jak napisałem wyżej - PZLA ma się ustawowo nijak do regulowania zasad rozgrywania biegów ulicznych) organizacja ta nie zamierza jednak ograniczyć się do wydania wytycznych czy promowania lub lobbowania na rzecz wprowadzenia obowiązku przedstawiania badań lekarskich. PZLA postanowiła podjąć się roli podmiotu, który zarządzać będzie wszystkimi tymi, którzy takie badania uzyskają.
Strukturą, którą PZLA zaproponowało, jest organ o roboczej nazwie Klub Biegacza Amatora PZLA. Klub w rzeczywistości bardzo wirtualny, i nie mającego wiele wspólnego ze znaczeniem słowa "klub" w sensie sportowym. Ma to być organ prowadzący elektroniczny rejestr osób, którzy takie badania lekarskie będą posiadały i w zamian za zarejestrowanie się (oraz po opłaceniu nieujawnionej w tej chwili wysokości opłaty) uzyskają "Licencję zawodnika amatora PZLA". Do owego rejestru dostęp będą mieli certyfikowani organizatorzy biegów. W ramach opłaty taki licencjonowany biegacz otrzyma dodatkowo NNW (ubezpieczenie od następstw nieszczęśliwych wypadków). Choć określenie OTRZYMA jest bezpodstawne, właściwe jest że je także wykupi.
Warto wiedzieć o tym, że ubezpieczenia typu NW (czyli ubezpieczenia od nieszczęśliwych wypadków na osobie i ciele) są rodzajem ubezpieczeń, które oferują pośrednikom jedne z najwyższych prowizji od zawartej umowy, sięgające kilkudziesięciu procent kwoty składki. Znana jest afera sprzed kilku lat, gdy uczelnie wyższe żądały od studentów wykupienia we wskazanych firmach ubezpieczenia NW - inaczej nie wydawały im indeksów. Praktyka taka okazała się nielegalna, ale egzystowała przez wiele lat ze względu właśnie na bardzo wysokie prowizje, które z tego tytułu "kasowały" uczelnie.
Na pytanie z sali zadane przez organizatora jednego z największych maratonów w Polsce: "Komu potrzebna będzie i po co licencja amatora PZLA?" prelegent najwidoczniej zapomniawszy się udzielił rozbrajająco szczerej odpowiedzi: "W PZLA zrzeszonych jest zaledwie 10.000 zawodników, a tymczasem w takich Niemczech - niemal milion. Nie można dopuścić do tego, by taka sytuacja miała nadal miejsce."
Krok 3 - certyfikaty dla biegów.
Kolejnym punktem z planu PZLA na zreformowanie, ustabilizowanie i ucywilizowanie biegów ma być wystawianie przez PZLA - na wzór certyfikatów międzynarodowych organizacji takich jak AIMS i IAAF - własnych Certyfikatów Jakości dla biegów ulicznych w Polsce. Przedstawiono szereg slajdów i parametrów, jakie powinny spełniać biegi chcące otrzymać taki certyfikat (jeden z jego trzech rodzajów - brązowy, srebrny i złoty).
Muszę przyznać, że zaprezentowane wymogi wywołały u mnie stan zażenowania, i taki sam wyraz twarzy widziałem u zgromadzonym organizatorów biegów. Wymogi, które organizatorzy spełniają od ZAWSZE, które są najbardziej podstawowymi z podstawowych minim organizacyjnych. Tymczasem co eksperci PZLA uznają jako oznaki najwyższego profesjonalizmu organizacyjnego umożliwiające zdobycie certyfikatów?
"Organizator posiada wszystkie konieczne zgody i zezwolenia formalne konieczne dla organizacji imprezy biegowej zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa [...]"
"Organizator posiada odpowiedni system rejestracji (zaleca się system online) i bezpieczny system płatności opłaty startowej"
"Organizator zapewnia pełny dostęp do informacji o warunkach uczestnictwa oraz pełny regulamin imprezy"
Było kilka ciekawych innych wymogów, które zapamiętałem, ale nie mam ich niestety utrwalonych w pełnym brzmieniu - prelegent nie pozostawił prezentacji do wglądu uczestników. Dlatego też cytuję z pamięci, zastrzegając, że ich brzmienie nie jest dosłowne:
"Organizator zapewnia niezbędą do przeprowadzenia zawodów liczbę osób, zarówno pracowników, służb jak i wolontariuszy"
"Organizator zapewnia metodami porządkowymi, że na mecie finiszujący uczestnicy zawodów będą wydzieleni od zgromadzonej publiczności i osób postronnych"
Podczas prezentacji byłem, i nadal jestem w szoku. Polski Związek Lekkiej Atletyki, jako gremium ekspertów, specjalistów, największych profesjonalistów oraz niezwykle doświadczonych organizatorów uczy organizatorów, którzy "zjedli zęby" na organizowaniu często największych imprez biegowych w Polsce tego, że powinni umożliwić zapisy na bieg przez internet, że powinni mieć regulamin biegu oraz zaopatrzyć się w dokumenty pozwalające im na zorganizowanie zawodów. Jestem przerażony tym, co PZLA nazywa "Najnowszymi standardami w jakości organizacji biegów i podnoszeniem ich poziomu dzięki współpracy z PZLA". Rozmawiałem w kuluarach, na fali emocji ze znajomymi organizatorami i zawodnikami - powyższe WYMOGI choć brzmią jak żart w dobie boomu na bieganie i poziomu organizacyjnego obecnych imprez, to na zawodach organizowanych przez PZLA są... rzadkością. Warunków tych nie spełnia większość z tzw. PZL-owskich imprez na kilkudziesięciu biegaczy. I to właście Ci specjaliści, najlepsi z najlepszych będą certyfikować maratony w Warszawie, Poznaniu, Krakowie, Wrocławiu, Dębnie, półmaratony w Pile... słowem nie mam słów.
źródło: dulnikbiega.blogspot.comW zasadach udzielania certyfikatów są jednak także zapisy nieco straszniejsze:
"Organizator posiada konieczne rodzaje polis ubezpieczeniowych wskazanych przy organizacji imprezy zawarte z ogólnie znanymi towarzystwami ubezpieczeniowymi - istnieje możliwość /zaleca się/ wykup tego typu ubezpieczeń poprzez partnera PZLA"
oraz wisienka na torcie:
"Organizator będzie wymagał obligatoryjnie od uczestników posiadania ubezpieczenia NNW".
A więc już nie tylko obowiązkowe badania lekarskie, ale także obowiązkowe ubezpieczenie, bez którego nie będzie można wystartować w biegu posiadającym certyfikat PZLA.
Prelegent PZLA poddany krytyce kilkukrotnie podkreślał, że uzyskanie certyfikatu jest dobrowolne i nikt nie jest zmuszony do przystąpienia do tego programu. Wydawać by się mogło, że to rozwiązuje problem, bo nikt NORMALNY takiego certyfikatu mieć nie będzie chciał. Sprawa nie jest jednak taka różowa, i powrócimy do niej w dalszej części tekstu.
Krok 4 - dalsze certyfikacje
Okazuje się, że przyznawanie certyfikatów PZLA biegom ma dużo głębszy sens niż tylko wyróżnienie najlepszych z najlepszych (choć biorąc pod uwagę żenujący poziom wymogów przy certyfikacji raczej chodzi o wyróżnienie każdego, kto certyfikat będzie chciał otrzymać i dumnie przypiąć do piersi). Organizator certyfikowanego z pompą biegu będzie musiał stosować się do zaleceń PZLA w aspektach organizacyjnych i biznesowych, by owego certyfikatu nie utracić a apetyt PZLA na certyfikację nie kończy się na zawodach i uczestnikach.
Przysłowiowym "języczkiem u wagi" w posiadaniu certyfikatu będzie spełnianie zaleceń PZLA, a ten już w tej chwili ma je przygotowane w bardzo dalekiej perspektywie. Ponownie prelegent - moim zdaniem zagalopowawszy się - przyznał, że PZLA ma już wskazaną firmę którą będzie zalecać do uzyskiwania badań lekarskich przez licencjonowanych amatorów, jak i będzie wydawać certyfikaty np. firmom wykonującym pomiar czasu na zawodach. Czyli PZLA wskaże firmę, która będzie mogła robić pomiary czasu. Nie zrobi tego bezpłatnie - jeżeli zaś będzie za dużo chętnych, wyznaczy się "obowiązujący" system pomiaru czasu i wytnie konkurencję z rynku dużych zleceń na dużych biegach. Jeżeli PZLA twierdzi, że wszystko to robić będzie bezpłatnie, i ktoś z Was w to wierzy - to cóż, wiara w świętego Mikołaja też nie jest zabroniona.
Sami sobie odpowiedzcie na pytanie, co oznacza, że PZLA będzie wskazywać dostawcę medali, pucharów, koszulek, pomiaru czasu, odżywek na punktach odświeżania na trasie biegu. Popuszczając wodzę wyobraźni tylko certyfikowani przez PZLA dostawcy barierek, firmy tworzące projekty zabezpieczenia tras, ubezpieczalnie, sędziowie, dziennikarze posiadający specjalną licencję na wstęp do strefy mety by robić wywiady, certyfikowani fotografowie, masażyści, i odbiorcy biegowego szamba z kabin. Monopolistyczny raj.
Krok 5 - Internet protestuje
Jeszcz tego samego dnia po rewelacjach ujawnionych podczas konferencji PSB (choć pierwsze przesłanki dotyczące projektu PZLA docierały do mediów już wcześniej) w Internecie pojawiły się liczne komentarze i protesty osób związanych z bieganiem. Zapoznałem się z nimi w miarę dokładnie, choć zapewne nie do wszystkich udało mi się dotrzeć. Polecam Waszej dalszej lekturze:
Czy potrzebujemy licencji PZLA, żeby biegać? - Marcin Dulnik
Podatek od biegania, czyli jak PZLA chce zatrzymać rozwój biegania w Polsce - NightRunners
PZLA chce wydawać licencje dla biegaczy i imprez - Festiwalbiegowy.pl
Obowiązkowe licencje dla amatorów biegania? - MagazynBieganie.pl
Biegasz amatorsko? Zbieraj pieniądze na licencję - SportFan.pl
PZLA komentuje pomysł wprowadzenia podatku od biegania - PolskaBiega
Licencjonowany amator - Czasnabieganie.pl
Biegacze powstańmy przeciw absurdalnej wizji PZLA - Biegaczamator.blog.pl
Pod wpływem publikacji PZLA wydało w trybie natychmiastowym oświadczenie "w sprawie licencji biegowych", w którym informuje, że:
"W związku z nieprawdziwymi informacjami, jakie są publikowane w internecie nt. projektu Polskiego Związku Lekkiej Atletyki dla biegaczy amatorów, uprzejmie informujemy, że wszystkie szczegóły ogłosimy w pierwszym kwartale 2015 i wówczas przyjdzie czas na ocenę naszej propozycji. Jednocześnie podkreślamy, że licencje funkcjonują w wielu europejskich krajach. Są one dobrowolne i dają ich posiadaczom konkretne profity. Nie ma i nie będzie żadnego obowiązku posiadania licencji biegacza amatora. Jako związek sportowy czujemy się odpowiedzialni za rozwój lekkoatletyki w Polsce, w tym biegania, dlatego powstanie równolegle ocena i certyfikacja biegów masowych, wzorowana na przepisach i wytycznych IAAF oraz EA." - źródło strona PZLA
Co szybsi Internauci na swoich blogach ogłaszają błyskawiczne zwycięstwo i triumf społeczności obywatelskiej podobny do tego z jakim spotkaliśmy się przy okazji odrzucenia ustaw ACTA. Czy taka interpretacja wydarzeń jest prawidłowa? Wątpię...
Krok 6 - My Was nie chcemy, co nam możecie zrobić :-)
Pierwsze wrażenie mówi nam, że zasadniczo plany PZLA nie są ani dla nas amatorów, ani tym bardziej dla rozwijających się biegów ulicznych groźne. Wszak tak jak podkreślał broniący się przed zarzutami prelegent z PZLA - wszystko jest dobrowolne, i nikt nikogo do niczego nie zmusza. Ani biegaczy do wyrobienia sobie licencji, ani organizatorów do starania się o certyfikat. I rzeczywiście - co złego może być w tym, w czym o ile sami nie zechcemy, nie musimy brać udziału?
Diabeł tkwi jak zwykle w szczegółach, a głosy triumfu lub bagatelizujące są tylko i wyłącznie oznaką lekceważenia przeciwnika. Czy naprawdę myślimy, że projekt przygotowywany od kilunastu, a może kilkudziesięciu miesięcy zostanie skasowany tylko dlatego, że nie uzyskał poklasku wśród członków PSB? Czy kilkadziesiąt tysięcy złotych wydanych na stworzenie projektu i oprogramowania wyląduje w śmietniku, bo kilku blogerów zaprotestowało, a portal MaratonyPolskie.PL napisał czytany przez Was właśnie paszkwil?
"Staszek chciał spróbować swoich sił w biznesie - tak odpowiedział minister od państwowych firm Wiesław Kaczmarek, gdy zapytano go, dlaczego mianował odchodzącego z rządu Stanisława Dobrzańskiego na prezesa PSE" - źródło: www.gazetawroclawska.pl
"(...) lub czasopisma – fragment zdania usunięty z przyjętego już w 2002 rządowego projektu nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji, zmieniający sens i zakres obowiązywania niektórych kluczowych ustaleń tej ustawy." - źródło: Wikipedia
"Dlaczego Zbigniew Chlebowski spotkał się z biznesmenem Ryszardem Sobiesiakiem na cmentarzu pod Wrocławiem? Według zeznającego przed hazardową komisją śledczą posła PO to miejsce... jak każde inne." - źródło: dziennik.pl
Pomysłodawcy wydawania certyfikatów biegom oraz licencji amatorom biegania nie urwali się zapewne z choinki. Choć ze środowiskiem biegaczy i organizatorów mają niewiele wspólnego (lub tym się skutecznie nie chwalą), to rozeznanie w procesach biznesowych, opiniotwórczych i medialnych zapewne mają duże. Zastanówmy się, czy rzeczywiście organizatorzy największych biegów w Polsce, dotowanych często przez Ministerstwo Sportu, przez Sejmiki Wojewódzkie, Urzędy Miast i Gmin - instytucje obsadzone po części przez krewnych i znajomych królika, mogą pozwolić sobie na stanowcze odmówienie certyfikacji?
Wspomniany artykuł na portalu BiegiMasowe.pl jasno wskazuje jacy "eksperci" będą lobbować na rzecz zmian, prawdopodobnie narzuconych prawnie. Autor - redaktor naczelny nowego portalu biegowego istniejącego zaledwie od kilku tygodni, bez żadnego udziału na rynku mediów, działalność zaczyna od organizowania Wielkiej Gali Biegów na której odznaczać będzie swoją nagrodą najlepsze biegi w Polsce! Człowiek z nikąd, portal z nikąd, ale już Wielka Gala Biegów wyróżniająca decyzjami "ekspertów" najlepsze biegi w Polsce! Jakże to podobne do certyfikatów PZLA...
Ponownie - autor, dziennikarz Polsatu z samego faktu, że jest dziennikarzem TELEWIZJI już jest specjalistą od wszystkiego. Przebiegł kilka biegów, w tym triathlonów. A że podaje nieprawdę? Że twierdzi nieprawdziwie, że WSZĘDZIE takie badania za granicą są obowiązkowe? Nieważne, ważne, że dołączy do niego kilka podobnych eksperckich głosów - jakiś były Mistrz Olimpijski, były polityk który przecież BIEGA!, znamienity lekarz (przypadkowo tylko właściciel przychodni lekarskiej oferującej badania). Zrobi się wywiad z rodziną zmarłego biegacza. Pokaże kogoś kto biegać nie powinien, a próbuje. Nas biegaczy nikt słuchać nie będzie, bo my jesteśmy tłum.
źródło: dulnikbiega.blogspot.comPewna grupa organizatorów od razu się zdecyduje, złakniona możliwością promocji, znajomościami, zmuszona przez połączone sieci wspólnych interesów i kontraktów. Jakie szanse na odmówienie certyfikacji będzie miał Dyrektor Maratonu Warszawskiego, gdy okaże się, że osiem z największych dziesięciu biegów w stolicy posiada taki Złoty Certyfikat PZLA oznaczający "najwyższą jakość w dziedzinie organizacji imprezy biegowej"? O ile trudniej będzie mu nie ulec "dobrowolnej certyfikacji" gdy Urząd Miasta Stołecznego uzna, że wspierać finansowo może tylko certyfikowane przez PZLA biegi, bo to jest "gwarantem prawidłowości rozliczeń finansowych i bezpieczeństwa uczestników biegu"? Marek Tronina oprze się naciskom, chcę w to wierzyć. Ale czy oprze się przyparty do muru w ten sam sposób organizator biegu w Kielcach, Nowym Sączu czy Lubiniu?
Jak wytłumaczy się organizator dotowanego w 80% przez Urząd Miasta biegu, że nie posiadając dobrowolnej, w zasadzie bezpłatnej i dostępnej dla każdego certyfikacji PZLA nie mógł podpisać kontraktu reklamowego z PZU, PKO BP, PKP, PGNiG itd. bo sponsorzy Ci po serii spotkań z przedstawicielami jakby nie patrzeć poważnego PZLA dowiedzieli się, że polityka korporacyjna zezwala od tego roku na działania reklamowe na biegach tylko z certyfikowanymi przez PZLA partnerami?
Ja szanse na sukces pomysłodawców wprowadzenia regulacji na rynku biegów oceniam bardzo wysoko. Teraz ich lekceważymy, ale na wiosnę usłyszymy o nich ponownie. A być może po prostu przeczytamy w sejmowych Dzienniku Ustaw wraz z kolejną nowelizacją ustawy o sporcie kwalifikowanym, o zamówieniach publicznych, lub jednym z wielu innych dokumentów produkowanych masowo w Sejmie pod wpływem lobbystów...
Krok 7 - Czyj to pomysł?
Nie wiem kto był pomysłodawcą projektu PZLA pt. "Certyfikat Imprezy Biegowej PZLA". Potrafię mimo to docenić potencjał biznesowy tkwiący w pomyśle, za który zabierają się ludzie nieznani w światku biegowym wraz z ludźmi, którzy przez co najmniej kilkanaście ostatnich lat z biegami ulicznymi nie mieli, I NIE CHCIELI mieć nic wspólnego.
Życie i doświadczenie nauczyło mnie nie wierzyć politykom, oraz tym wszystkim, którzy podejmują się z entuzjazmem zadań które do nich nie należą. Na pewno znacząca część czytelników zgodzi się ze mną, że jest dziwne, iż nagle PZLA zainteresowało się tak żywotnie tematyką biegów ulicznych. Czy związek sportowy, który w swoim statucie nie ma zapisanej tego rodzaju działalności dysponuje odpowiednim doświadczeniem i zasobami, by angażować się w taki projekt?
Mam wątpliwości. O doświadczeniu wypowiadać się nie będę, każdy jakieś ma, PZLA ma doświadczenie w organizacji biegów mówiące o tym, że organizator powinien posiadać regulamin, a najlepiej także pomiar czasu. Nie będę krytykował, bo każdy od czegoś zaczyna. Czy jednak PZLA ma zasoby ludzkie ku temu, by realizować samodzielnie proces certyfikacji kilku tysięcy biegów oraz licencjonowania kilkuset tysięcy biegaczy amatorów?
Prelegentem PZLA na konferencji PSB był Pan Janusz Szydłowski. Nie do końca zrozumiałem, podobnie jak inni uczestnicy, czy był on pracownikiem PZLA, czy też firmy zewnętrznej. Jeżeli zewnętrznej, to czy opracowała ona projekt dla PZLA, czy też będzie go realizować w imieniu PZLA za określone wynagrodzenie? Bądź odwracając pytanie - czy PZLA udziela swojego wizerunku na cele projektu zewnętrznej firmie i stojącej za nią grupie osób, w zamian za określony procent dochodów z licencji i certyfikacji?
Na stronie internetowej PZLA znalazłem krótkie sprawozdanie dotyczące zebrania zarządu z dnia 21 lipca 2013 roku:
"Pkt 5. Przyjęto nową politykę marketingową Związku.
Janusz Szydłowski złożył propozycję własnej firmy na obsługę marketingową. Przedstawił on prezentację dotyczącą planu działań marketingowych w latach 2013 i 2014. Prezentacja zawierała cztery podstawowe ścieżki:
- imprezy masowe
- nowoczesny klub lekkoatletyczny
- profesjonalny cykl zawodów
- tworzenie specjalistycznych/blokowych grup sponsorskich.
Jerzy Skucha wyraził ostrożność przy podejmowaniu decyzji personalnych dotyczących Działu Marketingu PZLA i związanych z tym finansów. Sebastian Chmara podsumował temat z jednoznaczną rekomendacją zatrudnienia firmy zewnętrznej." - źródło PZLA.PL
Powyższego nie można traktować jako wskazania osoby lub firmy będącej pomysłodawcą lub wykonawcą projektu PZLA pt. "Certyfikat Imprezy Biegowej PZLA". Nie wiem. Nie widziałem. Nie słyszałem. I chyba nawet nie chcę wiedzieć. Ale nauczony doświadczeniem licznych przypadków jakie miały miejsce w związkach sportowych - nie mam podstaw do pokładania wiary w ludzi, którzy wyskoczyli nagle znikąd i korzystając z tego, że w branży biegowej pojawiły się pieniądze, będą nas uczyć co mamy robić, i jak biegać.
Że przesadzam? Że bezpodstawnie nie wierzę w szczere intencje pomysłodawców? Mam prawo być przeciwny, i nie wierzyć ludziom, którzy twierdzą bzdury, którzy podają nieprawdę, którzy chcą tworzyć regulacje prawne generujące milionowe zyski.
W pięknej dyscyplinie jaką jest Piłka Nożna, dzieci już od wieku kilku lat stają się niewolnikami machiny biurokratycznej, własnością klubów i Polskiego Związku Piłki Nożnej. Zabranie dziecka z jednej szkółki piłkarskiej do drugiej przez rodziców wiąże się z płaceniem odszkodowania transferowego - wszystko dzięki regulacjom PZPN. Tam wszystkie wilki są syte.
Czas, by syte było także PZLA. |
| | Autor: goonn, 2014-12-02, 12:20 napisał/-a: Kilku cwaniaków zauważyło, że na modzie na bieganie, która teraz panuje można dobrze zarobić i bynajmniej nie chodzi tu o dobra biegaczy, a nabicie komuś kasy. | | | Autor: Dulnik_Biega, 2014-12-03, 11:40 napisał/-a: LINK: http://dulnikbiega.blogspot.com/2014/12/
Bardzo dobre, rozsądne stanowisko PSB. Nie pozostaje nic innego, jak tylko je poprzeć i nagłaśniać, gdzie tylko się da.
| | | Autor: HenrykM, 2014-12-03, 22:35 napisał/-a: Popieram stanowisko P S B. Apeluję do amatorów biegaczy - NIE ODPUSZCZAMY !!! PZLA niech się zajmie "swoimi" zawodowcami, bo 5 lub 6 zawodników na międzynarodowym poziomie "wiosny nie czyni". A "kaskę" zapracujcie przy "łopacie" !!! | | | Autor: Jeżowiak, 2014-12-03, 23:05 napisał/-a: Proponuję podjąć jakieś działania ze strony biegaczy. Dla przykładu mamy tutaj na stronce Maratonypolskie.pl swoje skrzynki mailowe. Może admin przygotuje jakąś petycję, listę protestu czy coś takiego, zbierzmy głosy i niech ktoś z tym idzie do "ustawodawcy". Bo jak nie będziemy działać tylko mówić, to oni to przeczekają i zrobią swoje, tylko później. Skoordynowana akcja, to jedyna skuteczna broń w naszej ojczyźnie, inaczej "ustawodawca" nas na pewno uszczęśliwi, przecież on lepiej wie czego nam trzeba ;) | | | Autor: Arti, 2014-12-03, 23:10 napisał/-a: Dziękuję Panie Henryku ! Bardzo wyważony, prawdziwy i przede wszystkim rzetelny artykuł oraz stanowisko godne prawdziwego biegacza, organizatora i Prezesa.
Pełny szacunek, dziękujemy.
Artur Kujawiński | | | Autor: Arti, 2014-12-03, 23:12 napisał/-a: Aby podkreślić wagę słów p. Henryka Paskala. W dowjego doświadczenia i zasług:
Henryk Paskal, ambasador marki ASICS w Polsce i prezes Polskiego Stowarzyszenia Biegów Ulicznych oraz Dyrektor Półmaratonu PHILIPS w Pile został nominowany Ambasadorem AIMS (Association of International Marathons and Distance Races) na wszystkie kraje Europy Wschodniej. Do jego zadań będzie należało reprezentowanie AIMS na imprezach biegowych na podlegającym mu obszarze geograficznym.
AIMS to zrzeszenie 350 największych biegów z prawie 100 krajów, pełni ważną rolę w popularyzowaniu biegania na świecie. Stowarzyszenie organizuje kongresy, podczas których omawiane są problemy, cele i wyzwania, jakie stoją przed organizatorami biegów. Wymiana doświadczeń i najlepszych praktyk służy m.in. poprawie bezpieczeństwa podczas imprez biegowych oraz pozytywnie wpływa na poziom ich organizacji. W kwestii organizacji biegów ulicznych AIMS współpracuje z International Association of Athletic Federations (IAAF). | | | Autor: seb, 2014-12-04, 14:28 napisał/-a: LINK: http://www.pzla.pl/index.php?_a=1&kat_id
A tymczasem S. Chmara i doradca PZLA J. Szydłowski pojechali do Niemiec po naukę, jak to udało się tam opanować i certyfikować 80% biegów ulicznych. Jednocześnie martwią się o dzieci trenujące w klubach lekkoatletycznych i o ich trenerów, którzy wykazują "niechęć do działań w ramach wolontariatu".
| | | Autor: wojtgora, 2014-12-14, 18:58 napisał/-a: .. PZLA nie zrobił nic ,żeby bieganie w Polsce rozpropagować, to zasługa lokalnych społeczności ,telewizji , grupy zapaleńców i miłośników biegania.. a teraz panowie z PZLA chcą w ramach pewnie faktycznie obowiązujących przepisów w UE zgarnąć wisienkę z tortu i pokazac ile to osób jest zrzeszonych, z kartą biegacza ..itp.. .. nie tędy droga panowie .. ubezwłasnowolnić się nie damy ... bieganie , to wolność | | | Autor: emka64, 2015-01-01, 20:02 napisał/-a: Ciekawe w jaki kierunku poszły prace nad Kartą Biegacza ? Oby nie było tak, że "daliśmy im pokrzyczeć , poprotestować , a teraz cichaczem robimy swoje " i pach , niespodzianka - Karta Biegacza obowiązuje . | | | Autor: Admin, 2015-01-01, 20:08 napisał/-a: Prezes PZLA Jerzy Skucha obiecał na początku grudnia, że jeszcze przed końcem roku 2014 odbędzie się specjalna konferencja prasowa, na której zostaną przedstawione fakty dotyczące Karty Biegacza Amatora PZLA.
Na obietnicy / deklaracji chyba się skończyło - nic mi nie wiadomo, by takowa konferencja się odbyła. | |
|
| |
|