|
| Przeczytano: 693/698372 razy (od 2022-07-30)
ARTYKUŁ | | | | |
|
O modzie w bieganiu... | Autor: E. J. Cieśla | Data : 2014-08-30 | Strój nie wygrywa, ale… nowe trendy w biegowej modzie trzeba znać!
On:
Kiedy pierwszy raz kupowałem buty do biegania, sprzedawca przynosił mi różne do przymiarki i większość była tak pstrokata i kolorowa, że nawet nie chciałem ich przymierzać. Myślałem, że to niesamowity obciach jeśli będę biegał w jaskrawo pomarańczowych, żółtych albo nie daj Panie Boże, różowych! Sportowe obuwie zawsze wybierałem w kolorach czarnym lub białym. Przecież my faceci nie będziemy się stroić jak...
Ona:
...jak kobiety, chciałeś powiedzieć? Czyli, że pstrokacizna pasuje tylko do nas? Co za stereotypowe myślenie! Myślę, że faceci wcale nie muszą być tacy jednostajni i nudni w ubiorze. Dla nich istnieje albo czarne albo białe? Nic pomiędzy? A gdzie fantazja? Coraz częściej widzę ostatnio, że zawodnicy np. na meczach piłkarskich lub na ostatnich lekkoatletycznych mistrzostwach Europy występowali w różnokolorowym obuwiu czy też jaskrawych skarpetach kompresyjnych. Świetny pomysł. A swoją drogą, ostatnio jakiego koloru buty kupiłeś?
On:
Przecież wiesz, że żółtego, bo już nie patrzę na to tak, jak wcześniej.
Ona:
Właśnie. Lekka nonszalancja nikomu jeszcze nie zaszkodziła. Zwraca uwagę, a może właśnie odwraca uwagę od faktycznych umiejętności zawodnika?
On:
Czyli jak przystroję się w kolorowe piórka, to zatuszuję swoje słabości? Może i na początku będę puszył się jak paw, ale potem i tak liczy się to co potrafię. Jest takie powiedzenie, że stroje nie grają. Wystarczy, że nie będę wyglądał jak oberwaniec, tylko schludnie, w czystym ubranku i dobrze jest. Przecież w bieganiu najważniejsze jest… bieganie. Niektórzy jednak więcej czasu przy zakupach poświęcają temu aby dobrać sobie buty, koszulkę, spodenki pod kolor i do tego zgodnie z aktualną modą. Po co? Zwłaszcza kobiety, nawet jeśli chodzi o sport, mają z tym wieczne problemy. Zawsze nie mają co na siebie włożyć ;-). Ciesz się biegiem!
Ona:
Ja jeszcze bardziej cieszę się biegiem w nowych, kolorowych ciuchach. Nawet nasza medalistka z Zurychu Joanna Jóźwik powiedziała, że dzień przed zawodami była na zakupach, bo dzięki nim kobieta jest zawsze w lepszym humorze. Kiedy po raz pierwszy wybierałam buty do biegania, kolor był dla mnie nieistotny, ważne, żeby były specjalnie przeznaczone do biegania. Taka nobilitacja. Jestem biegaczką, mam buty biegowe. Pamiętam, że były w czarnym kolorze, ale z fioletowymi wstawkami. Drugie moje buty – byłam zapatrzona w bogactwo kolorów i marek na rynku, bardzo chciałam takie, które pasowałyby kolorem do większości moich ubrań biegowych. Wiadomo, że musiały być dopasowane do mojej stopy, jednak liczyło się dla mnie wtedy, że ładne, że edycja limitowana, że dobra, znana marka.
Teraz, kiedy wybieram buty do biegania, wiem co się dla mnie liczy, pytanie o kolor jest ostatnim, które zadaję sprzedawcy w sklepie biegowym. Najpierw dobieram but, dokładnie go testuję, mierzę, sprawdzam. Kiedy już wiem, że to ten właściwy, pytam, czy są w takim kolorze jaki mi pasuje. To nie do końca tak, że idziesz do sklepu, kupujesz i wychodzisz, dla mnie to prawie święto, z namaszczeniem przymierzam każdy but, zadaję mnóstwo pytań sprzedawcy. Obecnie mam kilka par i czasem zastanawiam się „jakie włożyć?” Jest to odwieczny dylemat pań, to już taka nasza kobieca natura. Ale czyż nie jest to urocze?
On:
Przyznaj, że trochę kokietujesz. Chociaż coś w tym jest. Ja akurat nie mam z Twoimi zakupami żadnych problemów. Jednak wielu facetów wkurza się gdy ich małżonki godzinami spędzają czas w sklepie, nawet nie tyle przymierzając kolejną odzież, ale po prostu patrząc, dotykając i podziwiając towar znajdujący się na półkach. Oni w tym czasie nudzą się i parafrazując słowa pewnego, sławnego skądinąd osła, wciąż pytają: „długo jeszcze”? Przez wiele lat grałem w piłkę nożną z kolegą Mariuszem, który opowiadał, że zawozi żonę do galerii handlowej, zostawia ją tam na kilka godzin (sic!), wraca do domu i… ma święty spokój. Mówił, że nie znosi zakupów i bardzo go to nudzi.
Ja jednak znalazłem sposób, na to żeby wilk był syty i owca cała. W sklepie rozsiadam się wygodnie na znajdującej się tam kanapie (gorzej jeśli takiej nie ma) i wcielam się w rolę eksperta. Ty przymierzasz kolejne „rewelacyjne” stroje, buty a ja mam darmowy pokaz mody. Oczywiście w czasie, kiedy się przebierasz rozmyślam np. nad kolejnym artykułem do portalu maratonypolskie.pl. Można? Można! Przyjemne z pożytecznym. Tak po prawdzie, nawet to lubię. Najgorzej jednak jest, kiedy spośród wszystkich rodzajów np. butów pozostaną ostatnie dwie pary, a Ty zastanawiasz się które kupić. O matulu! Wtedy dopiero zaczyna się zabawa!
Ona:
Ale Ty już wiesz co z takim problemem trzeba zrobić, prawda?
On:
Jasne. Powinienem podpowiedzieć, żebyś kupiła obydwie. To chciałaś usłyszeć?
Ona:
Dobrze kombinujesz! Widzisz, zawsze znajdzie się jakieś wyjście ;-).
On:
Tak samo jest przed wyjściem na trening albo przy wyjeździe na zawody. Cała szafa odzieży, półka pełna butów, a Ty „nie masz się w co ubrać”! To jest bardzo urocze ;-).
Ona:
Tak, trudno mi zdecydować, które akurat buty mam założyć, w przypadku posiadania dwóch par. Zwłaszcza, gdy nie znam trasy zawodów w sensie podłoża, tj. cross lub asfalt. Bo właśnie dokładnie takie buty mam: jedne na polne drogi inne na asfaltową nawierzchnię. Ubrania też czasem sprawiają pewien kłopot, jeśli chodzi o ich wybór – na trening, na zawody – który kolor wybrać, jaki fason będzie odpowiedni na dzisiejszą pogodę, itp. itd.
On:
A Ty człowieku siedź i czekaj, doradzaj, a potem obrywaj po głowie, że na niczym się nie znasz. Masakra!
Ona:
Kobiety już tak mają, że celebrują swoje wyjście, nawet, jeśli jest to tylko trening. Mężczyzna po prostu ubiera pierwszą lepszą koszulkę, zakłada buty i cześć. Sklepy biegowe (swoją drogą niesamowite, że ilość biegaczy w naszym kraju jest już tak duża, że wyodrębnione zostały specjalistyczne sklepy dla tej grupy osób) prześcigają się w ofertach dla swoich klientów. Co chwila na portalu społecznościowym widzę: „zestaw dla biegaczki w kolorze miętowym w super cenie”, „kolorowy zawrót głowy dla biegaczy” – reklamują markową odzież sportową, która naprawdę wygląda ładnie, więc jak tu nie zwrócić uwagi na te rzeczy i nie chcieć ich przymierzyć? I to prawda, że pod względem zakupów jesteś świetnym ekspertem i doradcą - tacy faceci rzadko się zdarzają, doceniam to!
On:
Dziękuję. Jednak nie sądzisz, że czasami moda biegowa jest jakby trochę na siłę. Producenci wymyślą coś nowego, jakiś gadżet, który pojawiając się w sklepie od razu staje się hitem. I każda z Was chce to coś zaraz mieć.
Ona:
O przepraszam! Faceci też lubią nowe gadżety, nie tylko kobiety. Szowinista!
On:
Tylko, że w Waszym przypadku jest to bardziej widoczne. Śmiesznie to wygląda, kiedy na jakimś zorganizowanym treningu lub zawodach, widzę jak kobiety nawzajem „obcinają” się wzrokiem patrząc z zazdrością na nowy nabytek koleżanki, a ich spojrzenia mówią: „muszę to mieć”!
Ona:
Masz rację, widzimy wciąż nowe produkty, absolutne „must have” dla biegaczy, gadżety runningowe: zegarki z gps, stuptuty, buff – dziwne nazwy, z którymi na pewno nie spotka się przysłowiowy Kowalski, a są obiektem pożądania wielu biegających. Nie powiedziałabym jednak, że to próżność czy pozerstwo skłania ich do kupowania. Są po prostu, zwyczajnie przydatne, ułatwiają życie. Ostatnio rozmawiałam ze znajomym, który mówił, że lubi kupować nowe rzeczy do biegania, bo trenując w nich od razu ma lepsze samopoczucie. Czyż nie o to chodzi? Przyznaj, jesteśmy amatorami i chcemy oczywiście biegać coraz lepiej, bo starty w zawodach nas motywują, jednak ważna jest też przyjemność z bycia biegaczem ze wszystkimi tego aspektami. Trenowanie i starty, li tylko dla samych sukcesów sportowych zostawmy zawodowcom.
On:
Przyznam, że cała otoczka zawodów biegowych jest ważna. Rozmowy ze znajomymi, poznawanie nowych, to nieodłączna część sportowego święta. To fakt, że przy takim amatorskim bieganiu nie tylko wynik się liczy. Jednak wracając do mody mam wrażenie, że dla niektórych osób ważniejsze jest samo kupienie nowego gadżetu niż start w biegu.
Ona:
Nie przesadzasz? Za bardzo się nakręcasz ;-).
On:
Weźmy takie np. spódniczki biegowe, czy one coś dają? Naprawdę są potrzebne? Przecież to tylko moda. Po co w nich biegać?
Ona:
A czy ta spódniczka musi być "po coś"? Jest alternatywą dla spodenek, po prostu. Zresztą w niej wygląda się bardziej kobieco. Czy nie warto na „salony” biegowe wprowadzać coś nowego ze względu choćby na estetykę i ładny wygląd? Popatrz na zdjęcia z zawodów biegowych - kobiety w spódniczkach zawsze są częściej fotografowane. Zwracają uwagę fotoreporterów. Czyli, że jednak spódniczki po coś są!
On:
No, to jest argument. Zresztą może i racja. Każdy przecież chce na zdjęciach wyglądać dobrze. Zwłaszcza na oficjalnej stronie zawodów, gdzie wiele osób z całego kraju i nie tylko, może je potem obejrzeć.
Ona:
Jednak z jednej strony masz rację „pijąc” do tego, że niektórzy większą uwagę zwracają na zmieniającą się modę w światku biegowym niż na samo bieganie. Od jakiegoś już czasu obserwuję wśród biegaczy pewien rodzaj snobizmu przejawiający się tym, że kupują mnóstwo różnych gadżetów, bez których tak naprawdę mogą się obyć. Np. taki zegarek z gps - w obecnych czasach "niezbędne" urządzenie. Można się pochwalić swoją aktywnością na portalach społecznościowych, przeanalizować trasę, itp. Na pewno nie można o nim powiedzieć, ze jest nieprzydatne, jednak na pewno bije po kieszeni. Biznes gadżetów treningowych rozwija się w tempie przybywania amatorów biegania. Zgodnie z regułą "wszyscy mają ..." mam i ja!
On:
O to właśnie mi chodzi. Ten jak go nazywasz snobizm, to wręcz czasami totalny lans, czyli chęć zaistnienia i bycie „celebrytą” biegowym. Od razu widać kto ma kasę, co dla tych właśnie osób liczy się najbardziej. Posiadać zegarek z pulsometrem, to rozumiem. Warto wiedzieć czy nasze serducho za chwilę nie wysiądzie, ale bywa, że z wielu funkcji, taki typowy amator po prostu nie będzie nigdy korzystał. To po co przepłacać?
Ona:
Zgadzam się to nie ma sensu, a wynika z chęci pokazania się przed innymi.
On:
Jakoś za bardzo zgadzamy się ze sobą ;-).
Ona:
Bo czasami powiesz coś do rzeczy!
On:
Tak? To zobaczymy co będzie następnym razem. Kolejny temat nosi tytuł: Jak nie zanudzić się na treningu?
Ona:
No to będzie się działo!!!
Autorzy:
Biegające małżeństwo z województwa Warmińsko-Mazurskiego, zdobywcy 4 miejsca w oficjalnych I Mistrzostwach Małżeństw w Półmaratonie z 2014 roku w Skarżysku Kamiennej.
Ona - Elżbieta Cieśla, On - Jarosław Cieśla. |
| | Autor: powolniak, 2014-08-30, 16:53 napisał/-a: Dla mnie nie ma mody. Kupuję nowe buty do biegania wtedy, gdy te, które ma zaczynają się rozlatywać. Odzież do biegania jest u mnie ograniczona do niezbędnego minimum. W tym minimum mieścił się do niedawna pulsometr, ale niestety po kilku latach wysiadł. Na nowy moja księgowa, czyli żona nie pozwala. Biegam więc bez zegarka, i odkryłem...Eureka! Bieganie bez zegarka czyni mnie jeszcze bardziej wolnym. Nie mierzę już czasu. Inni mi mierzą na zawodach. Tylko muza musi być, muzyka w uszach, wiatr we włosach i siła w nogach, tyle mi trzeba do biegania...no oczywiście jakiś tam strój też potrzebny. | | | Autor: henry, 2014-08-31, 07:15 napisał/-a: Moda króluje głównie na stadionach , tam gdzie pokazuje to TV . Niektórzy aby zwrócić na siebie uwagę zbytnio przesadzają. | | | Autor: jestę biegaczę, 2014-08-31, 21:58 napisał/-a: moda modą,lepsze nie jest wrogiem dobrego.Faktycznie gadżety nie biegają. Liczy się zapał,samozaparcie,noi radość z biegania i osiągania wyników.
Ja zdecydowanie popieram jaskrawe kolory (tzw. żarówiaste),głównie ze względu bezpieczeństwa. Sam używam i wiem,że jestem widziany mimo kiepskiej pogody przez kierowców i rowerzystów.Zbliża się jesień i zima, warto to wziąć pod uwagę.Tymczasem widuję gamoni jeżdżących bez świateł prawie po ciemku !!! Biegacze też nie są lepsi,szczególnie dziewuszki biegające po zmroku w czarnym dresiku (bo wyszczupla).Są jak ninja,wpadłem na taką kilka dni temu.Pozdrawiam świadomych biegaczy i biegaczki ! | | | Autor: ajgor, 2014-09-15, 15:30 napisał/-a: Dla chcącego nic trudnego, więc wystarczą wygodne buty do biegania.Wiadomo, że z czasem można kupić jakąś lajkrę,czy też koszulkę do biegania, wiem z autopsji. Muzyka jak najbardziej w moich subiektywnych odczuciach pomaga w bieganiu, ale nie zapominajmy o rozglądaniu się na przejściach z racji iż więcej widzimy niż słyszymy w takiej sytuacji. I przede wszystkim widoczność. | |
|
| |
|