Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

Przeczytano: 710/308374 razy (od 2022-07-30)

 ARTYKUŁ 
Srednia ocen:9.8/9

Twoja ocena:brak


Jak powstają rzeczy wyjątkowe?!
Autor: Agnieszka Grad
Data : 2013-01-04

Miało to miejsce jakiś czas już temu. Wśród betonowych ulic, miejskich skwerków i gwarnych straganów mieszkał sobie sędziwy już biegacz. Niegdyś była to piękna zielona okolica, teraz murowane drzewa zastąpiły dostojne topole i wierzby. Sędziwy pan kochał swoje miasto i rozumiał, że zmiany są nieuniknione jednak serce jego tęskniło do dawnej ciszy i spokoju. Już od jakiegoś czasu krążył mu po głowie pewien zamiar, nie był jednak pewien czy jego zmęczone ciało podoła wyzwaniu jakie chciał przed nim postawić.

Biegacz codziennie wczesnym świtem pokonywał kolejne kilometry, biegał już wolno bo i sił brakowało i motywacja gdzieś uleciała. Biegał wcześnie bo tylko wtedy ruch na ulicach był jeszcze niewielki. Trasę miał stałą, znał już na pamięć każdy zakręt, każdą nierówność. Właściwie pamiętał już nawet tablice samochodów, które zaparkowane były na mijanych przez niego osiedlach. Osiedla te wyrosły kilka lat temu, wcześniej znajdował się tam piękny las. Staruszek zdawał sobie sprawę, że czasy jego młodości już nie wrócą, że niebawem przyjdzie dzień kiedy będzie musiał schować swoje biegowe buty głęboko do szafy. Wiedział, że to już ostatni moment by zrealizować swój plan.

W sierpniowy poranek spakował do małego plecaczka butelkę wody, paczkę chusteczek oraz niewielką strawę i ruszył w swoją ostatnią biegową przygodę. Chciał chociaż jeszcze raz w życiu zmierzyć się z tą magiczną liczbą 42. Kiedy przedarł się już przez miejskie ulice i dotarł do lasu zorientował się, że spakowany przez niego plecak został w domu. „Hmmm, jak to możliwe?” pomyślał, ale wiedział, że w jego wieku zdarzają się takie rzeczy. „Czy to koniec wyprawy, która dopiero miała się rozpocząć?”. Zastanawiał się choć nie zatrzymał się i biegł dalej. Postanowił kontynuować swój własny, prywatny maraton.

Biegł i biegł, ale pragnienie mocno mu już doskwierało. Kiedy więc zobaczył przed sobą niewielki dom postanowił zapukać i poprosić o szklankę wody. Gospodarze niewielkiej, ale nad wyraz uroczej posiadłości przywitali go serdecznie. Do picia zamiast wody podali mu czerwony trunek. Biegacz o nic nie pytając skosztował napoju, który okazał się winem, bardzo dobrym winem. Nie był to może trunek idealny do zaspokojenia pragnienia, ale jego wyjątkowy smak pozostał jeszcze długo w ustach biegacza dodając mu nieco energii.

Kolejne kilometry mijały dość szybko, jednak równie szybko powróciło uczucie pragnienia. Starszy pan zachęcony gościnnością „miejscowych”, postanowił zapukać do kolejnych drzwi. Były to duże drewniane drzwi, a właściwie brama, po której otwarciu oczom biegacza ukazały się niezwykłe widoki. I tu został przywitany z otwartymi ramionami. Tym razem napój, który otrzymał swą barwą już nieco bardziej zbliżony był do wody. Łapczywie łyknął dużym haustem, by przekonać się, że pomimo białej barwy nie ma do czynienia z wodą. Lekko się zakrztusił, ale wypił napój o orzeźwiającym gronowym smaku.

Biegnąc dalej mijał piękne leśne dukty, polne piaszczyste ścieżki, mało uczęszczane gminne drogi. Ale największe wrażenie robiły na nim wzniesienia, z których rozciągał się krajobraz całej okolicy. Widać było zieleń lasów, kolorowe pola oraz niewielkie stawy. Zwrócił uwagę, że w krajobraz ten naturalnie wkomponowane zostały zabudowania. Posiadłości znajdowały się w pewnych odległościach od siebie. Różniły się wielkością
i kształtem, ale łączyła je jedna rzecz: zielone krzewy oplatające budynki. Tu zrodził się pomysł by wszystkie te miejsca zobaczyć z bliska a przy okazji poprosić o coś do picia.

I tak biegł od bramy do bramy, wszędzie witany z uśmiechem i trunkiem. Każdy z tych trunków był jedyny w swoim rodzaju. Strudzony biegacz otrzymał również strawę. Co spożył do dziś pozostaje tajemnicą, jednak jak twierdził nigdy dotąd w swojej naprawę długiej biegowej karierze nie zdarzyło mu się spożywać w trakcie biegu takiego posiłku. Zauważył, że droga z kilometra na kilometr stawała się coraz bardziej kręta, ale biegło mu się bardzo dobrze. Cieszyło go wszystko, śpiew ptaków, kora na drzewach nawet kamienie leżące przy drodze. Im dłużej biegł tym był weselszy, zapomniał nawet o bólu starych stawów.

Kiedy dobiegał do ostatniej już posiadłości usłyszał wesołą muzykę. Ponieważ jego wyprawa dobiegała już końca pomyślał, że to właśnie będzie miejsce, które uzna za metę swego ostatniego biegu. Na środku dużego zielonego placu stał podest ,a na nim zespół wygrywał przyjemne dla ucha dźwięki. Wokół podestu znajdowały się syto zastawione stoły, przy nich siedzieli rozweseleni ludzie, którzy na widok biegacza wstali z zaczęli klaskać.

Wśród klaszczących byli także gospodarze, którzy tak serdecznie gościli wcześniej biegacza. Nie wiedział czy mu się to śni, czy dzieje się to naprawdę. A może tylko Ci ludzie i zabawa są urojeniem wynikającym ze zmęczenia i sporego nawodnienia?. Nie było to istotne, taka rzecz przytrafia się tylko raz w życiu i nawet jeśli jest nieprawdziwa to trzeba cieszyć się chwilą. Cieszył się więc chwilą i ze wzruszeniem opowiadał o swojej przygodzie. Nazajutrz obudził się nieco otępiały, obok jego łóżka leżała płaska figurka na delikatnej aksamitnej tasiemce i papierowa, sztywna kartka z napisem „Zwycięzca szlaku wina i miodu”.

Czy to historia prawdziwa? A czy to ważne? Ważne jest to, że sami będziecie mieli okazję przeżycia podobnej przygody. Pierwszy Lubuski Maraton Szlakiem Wina i Miodu odbędzie się już 24 sierpnia 2013 r. Więcej informacji oraz zapisy już niebawem.

pozdrawiamy
Bractwo Biegaczy Zielona Góra oraz Zielonogórskie Stowarzyszenie Winiarskie

Tekst: Agnieszka Grad
Zdjęcia: Dariusz Duda



Komentarze czytelników - 9podyskutuj o tym 
 

Krzysiek_biega

Autor: Krzysiek_biega, 2013-01-04, 10:20 napisał/-a:
Świetny tekst, a Darka zabije za super jakość zdjęć (aż zastanawiałem się czy robione były w Polsce), przez niego zaraz lecę do sklepu po winogrona...:)

Czyli już wiem o 4 nowych maratonach które planowane są na ten rok (w maju Kołobrzeg, w czerwcu Lublin, w sierpniu Zielona Góra, w październiku Kielce)

 

Truskawa

Autor: Truskawa, 2013-01-04, 11:02 napisał/-a:
Nie możesz Darka zabić. Kto będzie wtedy robił takie zdjęcia? :)

 

dario_7

Autor: dario_7, 2013-01-04, 11:14 napisał/-a:
Dziękuję w imieniu Agnieszki i swoim ;)

 

dario_7

Autor: dario_7, 2013-01-04, 11:17 napisał/-a:
W razie czego podaję kontakt mailowy do organizatora biegu: bractwobiegaczy@gmail.com

Więcej informacji już wkrótce! :)

 

tatamak

Autor: tatamak, 2013-01-04, 11:32 napisał/-a:
Aż zachęca, żeby zrewidować swoje plany biegowe na sierpień :-).

 

henry

Autor: henry, 2013-01-04, 16:34 napisał/-a:
To się porobiło, chyba 4 maratony w tym roku przybędą o innych biegach nie wspominam. Dla mnie to lepiej więcej biegów większy wybór, ale w niektórych biegach kiedyś zabraknie biegaczy

 

rotka

Autor: rotka, 2013-01-04, 19:02 napisał/-a:
Wspaniały pomysł, trzymam kciuki za powodzenie przedsięwzięcia. Sprawdziłam mój kalendarz - niestety 24 sierpnia mam zawody rowerowe - finał całego cyklu

 

Chyży

Autor: Chyży, 2013-01-04, 20:48 napisał/-a:
Tak oto narodzi się polski Maraton du Medoc. Do nowych maratonów trzeba jeszcze dodać Latającego Olędra w Borui Kościelnej dnia 21.04.2013.

 

tatamak

Autor: tatamak, 2013-01-04, 21:15 napisał/-a:
Pierwsza "Olędrowa" połówka była super :-), zapewne w tym roku będzie podobnie i to jeszcze do wyboru" połówka i cały.

 

 Ostatnio zalogowani
schlanda
05:26
biegacz54
04:50
Piotr Fitek
02:04
BuDeX
00:12
kos 88
23:49
mariuszkurlej1968@gmail.c
23:22
fit_ania
23:21
¦wistak
22:54
Robak
22:37
szalas
22:34
staszek63
22:06
uro69
22:01
edgar24
22:00
elglummo
21:57
marekcross
21:36
Beata72
21:26
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |