|
Mateusz Gos z Warki i Daria Paśnicka z Łaskarzewa wygrali bieg na 10 km, a Michał Jamioł z Kielc oraz Maryś Wielgosz z Lublina tryumfowali na dystansie 5 km.
Ściganie się podczas trzeciej edycji biegu organizowanego przez redakcję "Twojego Głosu" rozpoczęli najmłodsi. Jako pierwsze do rywalizacji przystąpiły dzieci mające co najwyżej 7 lat, a wśród nich najmłodszy był zaledwie 3-letni Wojtek Baca z Kozienic. Kategorii dziecięcych było pięć.
158 | 143 | 2017 | 2019 | | -9% | Historia frekwencji OPEN |
O godzinie 16:00 na linii startu ustawili się uczestnicy "dorosłego" biegania: na 10 i 5 km, zawodnicy specjalizujący się w nordic walking, ścigania na wózkach inwalidzkich (5 km) oraz juniorzy (2,5 km)
Marka, jaką powoli sobie wyrabia Bieg Ciołka sprawiła, że do Ryk przyjechali biegacze z różnych miejsc Polski, a najliczniej się stawili przedstawiciele Kozienic. Oni też wygrali rywalizację na MultiEkipę tych zawodów. Nie zabrakło również przedstawicieli powiatu ryckiego, w tym zawodników Biegusiem.pl i Dęblińskiego Stowarzyszenia Sportowego "Orlęta".
Niebieskie koszulki tych pierwszych oraz żółte tych drugich były widoczne zarówno na trasie biegu, jak i na mecie. Na przykład Marcinowi Głodkowi z DSS zaledwie 7 sekund zabrakło, żeby wygrać bieg na 5 km, a na "dychę" niemal do końca o miejsce na najniższym stopniu podium rywalizowali Kamil Wesołowski (DSS) i Artur Olek (Biegusiem.pl). Lepszy, ale tylko o 3 sekundy, okazał się biegacz z Dęblina.
Dobry sposób na relaks
- Skończyłem 40 lat, a biegam już od 10. Bardzo mnie to relaksuje i sprawia wiele radości - przyznaje Kamil Gmiński z Kozienic. W podobnym wieku jest Renata Grzechnik. Mimo, że przyjechała z Mińska Mazowieckiego dobrze zna Ryki, bo pochodzi z Sobieszyna. Sport przyciągnął ją endorfinami - Gdy biegam one się uwalniają i jestem wtedy szczęśliwa - podkreśla pani Renata.
Relaksujący wpływ biegania zauważa też Leszek Białecki z Ryk - W ten sposób odstresowuję się po ciężkim dniu i trudnych sytuacjach. Sprawia mi to przyjemność, radość i poprawia samopoczucie - tłumaczy Białecki.
Ale zdarzają się i tacy, którzy swoją pasję odkryli z powodów nieco bardziej prozaicznych.
- W październiku bardzo dużo ważyłem. Aby schudnąć zacząłem jeździć na rowerze i biegać. Na początku ćwiczyłem sam, z czasem zacząłem występować w grupie i walczyć o dobry czas - mówi Piotr Jurga z Puław.
- Ja już ważyłem prawie 100 kg. Teraz jestem szczupły, biegam na coraz dłuższych dystansach i stale poprawiam swoje czasy - tłumaczy z kolei Sebastian Skóra z Dęblina.
Taki bieg jest potrzebny
Sprawne pokonanie trasy nikomu nie sprawiało większych problemów.
- Całość była urozmaicona: asfalt, droga szutrowa, trochę lasku i górka - zauważa Jurga. Ale właśnie ta górka wznosząca się na Jankowszczyźnie w zgodniej opinii zawodników kosztowała najwięcej wysiłku.
- Była stroma i nierówna. Cały czas patrzyło na nią słońce, a ono nam dzisiaj bardzo dopiekało - przyznaje Gmiński.
Na takie niedogodności nie zwracali jednak uwagi ci, którzy podeszli do biegu z czysto rekreacyjnej perspektywy. Przykładem takiego podejścia są: Kamila Kortus i Aneta Żak-Wojcieszek z Kozienic.
- Biegłyśmy spokojnym tempem, by rozłożyć nasze siły na cały rajd. A po drodze rozglądałyśmy i podziwiałyśmy okolicę - mówią zgodnie sportsmenki.
Zadowoleni z urokliwej trasy biegacze nie szczędzili pochwał pod adresem organizatorów.
- Myślę, że taki bieg to super inicjatywa dla mieszkańców Ryk i okolic - zauważa Jurga.
- Lokalny bieg dla amatorów jest bardzo potrzebny. Należy go wspierać i promować tak, by jak najwięcej osób w nim uczestniczyło. Sport to zdrowie, byle z głową, powoli i nie przez siłę - przekonuje Sebastian Skóra, stały bywalec Biegu Ciołka.
Adam W. Faluszczak, Tomasz Kępka
|
|
| |
|