|
Pierwszy raz wziąłem udział w biegu o charakterze pielgrzymkowym. Start zaplanowany był w samo południe spod poznańskich krzyży, meta - ołtarz Lednica-Ryba. Do ubiegnięcia trochę ponad 46 km w spokojnym tempie rzędu 9km/h przy lejącym się tego dnia z nieba żarze. Celem takich wyzwań jest wspólne pokonanie zadanego dystansu, nikt nie ściga się. Pod eskortą policji, przez Garbary, Rondo Śródka i ulicę Główną opuściliśmy Poznań.
Kolejne przystanki były zorganizowane co 6 – 10 km przy udziale parafii z: Karłowic, Wronczyn, Łagiewnik i Skrzetuszewa. Czekały tam na nas nie tylko owoce i woda przygotowane prze organizatorów ale również kanapki i placki upieczone przez oczekującą nas lokalną społeczność. Z ich strony padły też dobre słowa czy znaki pozdrowień co wzmacniało przyjazną atmosferę wydarzenia.

Niektórzy biegli z flagami kościelnymi, a chętni mogli je na chwilę pożyczyć. Każdy mógł też ponieść ogień zapalony w miejscu startu, a chroniący go lampion zawierał również relikwie JPII. Przez większość dystansu towarzyszyła nam niepełnosprawna dziewczyna, a pchanie jej wózka było naszym wspólnym zadaniem. Kto chciał mógł też skorzystać z rozmowy z kapłanem czy nawet spowiedzi. Atrakcji zatem całkiem sporo, dla każdego coś dobrego wedle potrzeb. Duża ilość przystanków, prawdziwie słoneczna pogoda i wolne tempo uczyniły ten bieg nie tylko dla mnie dość trudnym do pokonania.
Po wbiegnięciu do wsi Lednica, grupa biegaczy z Brodnicy, którzy tego roku przebiegli w sztafecie dystans ze swojego miasta do Watykanu (tylko 2 tyś km J), zaczęła śpiewy religijne. Wielu przyłączyło się do nich. Wtedy też to już chyba wszyscy z nas zapomnieli o zmęczeniu, a zbliżająca się kulminacja – powitanie przez młodzież zgromadzoną na Polach Lednickich - dodała wszystkim sił. Finalne 100 metrów, po 7 godzinach zmagań pokonaliśmy o godzinie 19.00 przy wrzawie i oklaskach ponad 60 tyś zgromadzonych. Zrobiło to na wszystkich uczestnikach maratonu silne wrażenie, nie ma co gadać. Przy ołtarzu Ojciec Jan Góra powitał nas bardzo podniośle.
Jego ciepłe słowa o duchowym aspekcie biegania, przekazanie ognia na ołtarz zgromadzenia zakończyły oficjalną część biegu. Wkrótce po tym miała rozpocząć się msza wraz z procesją.
Wszystkim biegaczom mogę śmiało polecić takie duchowo – sportowe przeżycie. Kto biega krótsze dystanse lub poczuje się słabo podczas biegu, może pokonać część dystansu w autobusie zabezpieczającym kolumnę, z czego pewna grupa uczestników skorzystała. Organizacja bardzo sprawna, a bieg Lednicki jak zauważyłem był i jest dla realizującego go stowarzyszenia Brylant Kórnik bardzo ważnym wydarzeniem. Pewnie za rok też się wybiorę. Miejsc w tym maratonie jest co prawda tylko 200 i trzeba poczekać aż rok. Są natomiast na pewno inne takie imprezy. Polecam „pogooglować ” i na pewno coś się jeszcze w tym roku znajdzie.
| | Autor: marbu, 2014-06-10, 21:35 napisał/-a: Wszystko się zgadza - oprócz flag kościelnych. Organizatorzy zawsze (to mój czwarty Maraton Lednicki) proszą o bieg ze swoimi flagami miejscowości. | | | Autor: boryna, 2014-06-13, 13:27 napisał/-a: Dzięki za poprawkę.
Byłem przekonany, że to flagi kościelne.
pozdro
Marek | | | Autor: Marek2112, 2014-06-19, 18:08 napisał/-a: Myślałem o tym biegu (pielgrzymce?) w zeszłym roku. Ponieważ w Lednicy zbiera się jednak młodzież, myślałem że to nie dla mnie. Gdybyś Marek się wybierał w przyszłym roku to daj znać chętnie przyjadę.
Marek
PS. Uśmiałem się dzisiaj, gdyż Twoją relacje czytałem nawet dwa razy, ale nie spojrzałem na nazwisko Autora. Gratuluję i pisz więcej | |
|
|
| |
|