2008-01-28
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| (czytano: 1360 razy)
No cóż kolejny raz się złamałem- stwierdziłem że zacznę tak bardziej serio biegać- sesja już za mną, będę miał kilka dni siedzenia z dzieckiem, ale to zawsze daje się pogodzić. Pomyślałem że może zamiast klepać dużą objętość może pobiegam trochę na drugim zakresie (przez lata jakoś mi się nie udawało tego stosować, biegałem głównie ciągły o niskiej intensywności i interwały, ale takie wariackie, na bardzo krótkiej przerwie). A teraz proszę- dwa razy w tygodniu drugi zakres (tętno 145- 150). I zobaczymy, sam jestem ciekawy efektów. Nawet jeśli nie pójdzie tak jak bym chciał to w końcu i tak nastawiam się na poważne wyścigi dopiero jesienią. Nie wiem jak to jest że rokrocznie wiosną nie byłem w stanie biegać tak jak powinienem. Mimo że katuję to różnica czasów wychodziła rzędu 10 minut na maratonie. Ale może w tym roku uda mi się to zmienić. Bo jakoś mniej biegam.
Zobaczę tez czy bieganie 130- czy 140 kilometrów tygodniu mi wystarczy. Do tej pory nie byłe w stanie na takiej objętości przygotować się do szybkiego biegania maratonu. Cóż starość.
Ciekawe czy to już to ostatnie wahnięcie, czy znowu zacznę narzekać jak mi się nie chcę, jak bardzo mam dosyć ciężkiego treningu. Przypomina mi się tekst Rysia Łukasiewicza „Czy ja jestem normalny?”. Ja nie mam tych wątpliwości- nie jestem.
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora |