2019-12-08
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Relacja z Maratonu w Reggio Emilia (Włochy) (czytano: 64 razy)
PATRZ TAKŻE LINK: https://www.facebook.com/profile.php?id=100032307533328
Start w tym maratonie wybrałem, ponieważ był to jeden z niewielu o tej porze roku dostępnych biegów na królewskim dystansie w ramach Europy. Ponadto liczyłem, że pogoda i temperatura będzie przyjemniejsza niż w Polsce. Jak się okazało pogoda była gorsza niż w naszym kraju. Było chłodniej i często padał deszcz (ok. 5-8 stopni przy dużej wilgotności). Na szczęście na czas maratonu deszczu nie było. Reggio Emilia to miasto w północnych Włoszech, w regionie Emilia Romana, które zamieszkuje ok. 170 tys. mieszkańców. Nocleg mieliśmy w nieodległej i atrakcyjniejszej Bolonii, z której na maraton można było się dostać się szybko pociągiem. Z dworca na halę sportową, gdzie znajdowało się miasteczko biegowe, zawiózł nas specjalnie podstawiony dla biegaczy i ich kibiców autobus. Pomysł z tym, żeby bazą zawodów była hala sportowa okazał się strzałem w dziesiątkę. Można tam było odebrać pakiet startowy, na spokojnie przebrać się i odpocząć, a przed startem rozgrzać się i porozciągać, ponieważ start maratonu był ok. 200 metrów od hali. Biegacze zarówno przed startem, jak i po, zajmowali trybuny na hali sportowej, co efektownie wyglądało. W pakiecie startowym znalazły się ładna koszulka, makaron, butelka wina musującego, talon na jedzenie po zawodach i jakieś ulotki, a na mecie medal i ręcznik z nadrukiem maratonu. Fajną opcją była możliwość zrobienia na miejscu na koszulce indywidualnego nadruku za 5 euro. Reggio Emilia nie jest zbyt duże, więc maraton biegł tylko kilka kilometrów przez miasto, reszta trasy zataczała pętlę po okolicznych wioskach, momentami z mocno wiejskim klimatem, a czasami nawet i zapachem 😉
W związku z tym, że maraton przebiegał na rozległym obszarze, nie było mowy o śledzeniu zawodów przez kibiców na trasie, ich grupki zbierały się tylko spontanicznie wśród lokalnej społeczności. Większość trasy to drogi wyłączone z ruchu samochodowego. Były to bardzo wąskie ulice częściowo przypominające trasy rowerowe w większych miastach. Ale akurat to dodawało uroku. Momentami asfalt zamieniał się po prostu w utwardzoną, polną drogę. Ale ze względu na to, że w zawodach startowało niecałe 2500 zawodników, na trasie nie tworzyły się zatory, bo grupa "rozciągnęła" się już na początku maratonu jeszcze w mieście. Co ok. 5 km były punkty odżywcze z wodą, izotonikiem i ciepłą herbatą oraz owocami, cukrem, czekoladą.
Mój przebieg tego maratonu był podręcznikowym przykładem: jak nie biegać maratonu 😉
Startowałem bez żadnego założenia, po prostu wystartuję i zobaczę jak będzie... Do 26 km biegło mi się naprawdę rewelacyjnie (5-5:10min./km). Jednak to, co nastąpiło po 26 km to jakiś dramat. Oczywiście nie było mowy o tym, że nie ukończę lub coś w tym stylu, ale pojawiła się myśl, byle tylko zmieścić się w 4 godz. Tempo po 26 km spadło właściwie od razu o ok. 1 minutę, a potem nawet bardziej. Do mety to było już "człapanie", a nie bieganie. Nawet podana przed metą przez Anię flaga Polski nie wykrzesała ze mnie jakichś ukrytych pokładów energii, jak to zwykle bywa. Na mecie musiałem chwilę odsapnąć, bo było mi wręcz słabo. Udaliśmy się znów na halę sportową, tam prysznic i można było iść na posiłek i piwo w jadłodajni, do której w pakiecie startowym był talon o wartości 5 euro. Jedzenie nie było jakieś rewelacyjne, ale można było napełnić żołądek i uzupełnić płyny.
W zawodach wraz ze mną startowało tylko 5 osób z Polski, więc wydaje się, że to niedużo, ale maraton w Reggio Emilia raczej nie jest popularnym wśród maratonów w Europie. Mimo to, ma on w sobie jakiś urok. Chyba przez to, że jego duża część przebiega przez wiejskie obszary. Jest to coś innego niż w innych maratonach, w których brałem dotychczas udział (oczywiście nie wliczając w to biegów górskich).
Osoby, które w przyszłości chciałyby pobiec ten lub inny maraton we Włoszech muszą pamiętać o tym, że trzeba wykonać konkretne badania lekarskie (krew, mocz, ekg spoczynkowe i wysiłkowe, spirografia), a zaświadczenie od lekarza musi być przedłożone na specjalnym druku. Chyba najszybsza i najprostsza droga do rejestracji w maratonie to zarejestrować się także w runcard: http://www.runcard.com/. Wiąże się to oczywiście z opłatą za członkostwo na cały rok (ok. 60 zł.). Po otrzymaniu zaświadczenia od lekarza można je przesłać za pomocą aplikacji zainstalowanej na telefonie.
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora |