2023-09-16
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Relacja z Maratonu w Oslo (Norwegia) (czytano: 185 razy)
PATRZ TAKŻE LINK: https://www.facebook.com/profile.php?id=100032307533328
Wrzesień to miesiąc, w którym jest największy wybór, jeśli chodzi o starty maratońskie. Tym razem „padło” na Oslo Maraton , który odbywał się 16 września. Bilet na samolot w obie strony od osoby nie był drogi, kosztował ok. 150 zł, za to dojazd z lotniska Sanderfjotd-Torp do miasta kosztował już nieco więcej, bo w obie strony od osoby wyniósł ok. 250 zł.
W maju na maratonie w Kopenhadze poznaliśmy grupę biegaczy związanej z Love Dance Help . Przed wyjazdem do Oslo odezwałem się do Michała z Fundacji, który skontaktował nas z Agnieszką i Jankiem mieszkających w Oslo, a oni ugościli nas w swoim mieszkaniu:) Mieliśmy okazję poznać kilkanaście fantastycznych osób z Fundacji, robią oni tam kawał dobrej, charytatywnej roboty 🙂
Do Oslo dotarliśmy w piątek po południu. Na lotnisku, na przystanku autobusowym spotkaliśmy Mariusz Ryżkowski Naostatniejprostej , który przyleciał tutaj, aby wystartować w półmaratonie. Po ok. 2-godzinnej podróży autobusem, która minęła na pogawędkach biegowych i okołobiegowych, dotarliśmy do Oslo. Tam, zanim spotkaliśmy się z Agnieszką i Jankiem, zobaczyliśmy jeszcze znajdującą się przed dworcem głównym rzeźbę tygrysa (4,5-metrowe dzieło z 2000r. autorstwa Eleny Engelsen, norweskiej artystki i rzeźbiarki to pomysł na uczczenie tysięcznej rocznicy dawnej Kristianii – Oslo), a potem jeszcze Operę, która ma charakterystyczny i ciekawy wygląd, a jej fundamenty znajdują się ok. 16 metrów pod poziomem morza. Tam też spotkaliśmy się z Agnieszką i Jankiem, a następnie poszliśmy wzdłuż wybrzeża w okolice Ratusza, po odbiór pakietów startowych. Znajdowało się tam nieduże expo i biuro zawodów. W pakiecie startowym numer startowy, worek depozytowy i koszulka, za którą trzeba było wcześniej uiścić dodatkową opłatę. Kilka pamiątkowych fotek i udaliśmy się spacerem do domu, ponieważ zaczął padać deszcz.
Następnego dnia tj. w sobotę rano pojechaliśmy z Anią metrem na start maratonu. Agnieszka i Janek pojechali na rowerach, ponieważ na trasie dopingowali startującą w zawodach ekipę Live Dance Help. Na miejscu krótka rozgrzewka, pozostawienie depozytu i udanie się do strefy startowej. Pogoda na bieganie była dobra, ok. 15 stopni i raczej więcej chmur niż słońca. Start o godz. 9:25. Wszystko przebiegało dość płynnie i sprawnie. Trasa wiedzie przez miasto ulicą Drammensveien w stronę Frognerparken. W okolicach parku znajduje się długi i stromy podbieg, który ma ok. 1,5 kilometra długości. Poza nim, co chwilę są niewielkie i krótkie podbiegi, ale pojawiające się z taką częstotliwością, że po ok. 10 kilometrach zaczynają mnie już denerwować. Uniemożliwiają one złapanie stałego tempa biegu. Z doświadczenia wiem, że „rwane” tempo biegu nie wróży nic dobrego w dalszej perspektywie zawodów, bo dużo siły traci się w walce o utrzymanie odpowiedniego rytmu. Wprawdzie najczęściej po podbiegach są zbiegi, ale to nie do końca rekompensuje włożony wcześniej wysiłek. Po pętli w Frognerparken i jego okolicach trasa dalej wiedzie w okolice dworca kolejowego Skoyen, gdzie ponownie zawracamy i biegniemy w okolicy startu/mety, a następnie w stronę parku St. Hanshaugen, gdzie kolejna pętla wokół i parku wracamy znów na miejsce startu/mety. Nadmienić należy, że w okolicy 17 i 18 kilometra kolejny morderczy podbieg. Tym razem udało mi się jeszcze utrzymać jako takie tempo, ale wkrótce miało się to niestety zmienić.
Maraton to 2 identyczne okrążenia trasy półmaratonu, który swoje zmagania zaczynał o 13:30. Dzięki temu po pierwszym okrążeniu było wiadomo, czego spodziewać się po dalszej części trasy 😉
Gdzieś na trasie dogonił i wyprzedził mnie Pawel Spyt W biegu przez Świat , który jak się okazało, pomimo tych trudnych warunków, zrobił w Oslo życiówkę. Potem spotkaliśmy się jeszcze na mecie gratulując sobie i wymieniając kilka uwag na temat biegu.
Na półmetku zawodów, pomimo trudnej trasy czuję się bardzo dobrze, a średnie tempo wychodzi ok. 5:00 min./km. Jak się okazuje powolny kryzys zaczyna „wchodzić” na 26 km, czyli na jednym z większych podbiegów. Po zwolnieniu na nim, nie dałem już rady wskoczyć na wyższe obroty, a tempo spadło do ok. 5:20-5:30 min./km. Na tym w/w „morderczym” podbiegu, musiałem przejść w marsz, bo kryzys mocno dawał się już we znaki, a do mety pozostało jeszcze ok. 4 kilometrów. Po pokonaniu podbiegu/podejściu, mocny zbieg, a potem już przez miasto wśród kibiców. Te ostatnie kilometry pomimo tego, że opadałem z sił i tempo było raczej słabe, pokonywałem z satysfakcją, że kolejny z krajów skandynawskich oraz europejskich zostanie odhaczony na mojej liście 😜
Samo wbiegnięcie na metę odbywało się w wyśmienitej atmosferze przy dużej wrzawie, którą tworzyła ogromna ilość kibiców 🙂
Na całej trasie kibiców było dużo, w szczególności tam, gdzie trasa wiodła przez centrum miasta. W parkach było ich mniej, ze względu na położenie kilka kilometrów od centrum miasta. Ania „łapała” mnie na trasie na 4, 7 i 32 kilometrze. Po drodze spotykałem też kilkukrotnie Janka, który robił zdjęcia zawodnikom, co zaowocowało kilkoma moimi, fajnymi fotkami.
Przyznać należy, że z perspektywy całych zawodów trasa jest bardzo zróżnicowana, trudna, ale dzięki temu też interesująca… Nie da się na niej nudzić 😉
Na trasie było ok. 20 zorganizowanych punktów kibicowania, gdzie wykazywano się dużą żywiołowością, co dodawało sił na tej niełatwej trasie.
Punkty odżywcze, na których wolontariusze podawali wodę, izotoniki oraz pepsi, a także banany, były dobrze zorganizowane, a podawanie napoi odbywało się szybko i sprawnie. Na trasie były odcinki, kiedy zawodnicy mijali się z naprzeciwka, więc można było zaobserwować, że nie tylko mi podbiegi dawały się we znaki…. 😉
Po zawodach miałem jeszcze pokibicować pozostałym biegaczom maratonu, a także półmaratończykom i biegaczom na 10 kilometrów, ale zrobiło się tak zimno, że stwierdziłem, iż potrzebuję się ogrzać i wziąć gorący prysznic, więc udaliśmy się z Anią do domu.
Ciekawostką zawodów było to, że w ciągu całego dnia można było wziąć udział zarówno w maratonie, półmaratonie oraz w biegu na 10 kilometrów, co dawało razem dystans 73,3 km. Na ten wyczyn zdecydowała się Iza z grupy Love Dance Help, której mogłem pogratulować tego wyczynu wieczorem na spotkaniu całej ekipy 🙂
W maratonie wzięło udział 2542 zawodników, w półmaratonie 8696 zawodników, w biegu na 10 km 5152 zawodników, z dystansem 73,3 km zmierzyło się 86 zawodników.
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora |